- Nie olewaj mnie! - pisnęła dwunastolatka , siedząc na krawędzi łóżka Jace'a.On sam krążył nerwowo po pokoju , robiąc coraz większe kręgi.
-Dziewczyno , postradałaś zmysły! - krzyknął - Coś ty myślała?
- Przypomnij sobie dzień u Lightwoodów w Alicante - jej ton był stanowczy. Teraz z nią lepiej było nie zadzierać - Pamiętasz? Clary mnie przyprowadziła i.... - na dźwięk imienia , chłopak zastygł - Co się stało? - spytała
-Clary....jej...nie ma.... - wypowiedział te słowa z wielkim żalem. Emma się domyśliła.
-Ona...jest...to znaczy....
-Nie żyje - potwierdził obawy dziewczynki. Upadła bezwładnie na kolana.
-To dlatego....nie mołgam ...jej znaleźć - mruknęła cicho. Ścisnęła dłonie po bokack.Nie będę płakać , powtarzała sobie w myślach. Nie po to tu przyszłam
-Jace...ja....potrzebuję...pomocy. Boję się , że oni mogą mnie zabić. Posłuchaj , ja....
-Możesz skończyć jak Clary - odgadł jej myśli - Poza tym , obiecałem rewanż dla ciebie- westchnął - Chyba muszę być naprawdę głupi.
-Może - zachichotała - ale twój urok wszystko remisuje.
-Zapomniałaś dodać charakter - zaśmieli się. Dziewczyna wyprostowała dłoń , a Jace ją ujął .
-Zgoda - zawtórowali jednocześnie.
***
-Mam złe przeczucia....
-Alec , weź nie przesadzaj! - skarciła Isabel.
-Izzy , ja...
-Na anioła , bądź cicho , bo walne ci w pysk. Mam tego dość!
-Mogłabyś choć raz mnie posłuchać. Magnus powiedział mi , że nekromacja jest niebezpieczna!
-Ty draniu! - chwyciła go za kołnierz - obiecałeś mi pomóc , a za moimi plecami....
-Spokojnie.Magnus nikomu nie powie. Uciszyłem go i skłamałem , że to był zwykły żart.
-Masz szczęście - mruknęła. Rumuńskie ulice zdawały się być niekończącą się bajką. Oni jednak nie przybyli tu dla zabawy. otatnio Izzy popadła w szał. Brakuje jej Simona i próbuje w jakiś sposób nawiązać z nim kontakt. Nekromacja była spełnieniem jej marzeń. Magnus ostrzegł , że niedoświadczona wróżbiarka może przynieść dla nich klątwę duchów , co często kończyło się samobójstwem ofiary i nawiedzonymi lochami. - Tutaj - wskazała na niewysoki domek pośród dwóch kamieniczek. Wyglądał jak chatka z piernika w porównaniu z nowoczesną architekturą miasta. Wzięła kołatkę i mocno zastukała w drzwi. Przed nimi stanęła około siwa trzydziestoletnia cyganka z kotem w ręku.
-Ce?
-Byłam umówiona - odpowiedziała czarnowłosa po angielsku.
-Isabel Lightwood? I jej brat Alec? Dzieci konsula Nephilim? - kiwnęli głowami - Wchodźcie.
Chatka , mimo małych rozmiarów , była dość przestronna. Po korytarzu biegały dzieci , a za nimi , ich matka. Cyganka poprosiła o dykrecję i ciszę , a ta skinęła głową i poprowadziła dzieci na drugie piętro. Gości natomiast wprowadziła do ciemnego pokoju. Światła dawały jedynie świece stojące w kątach. Na podłodze widniał narysowany pentagram z trzema kołami dla ochrony.
- Jesteście tego pewni? - spytała kobieta.
-Tak - odpowiedziała dziewczyna.
-Izzy , poczekaj , może....
-Alec , co byś zrobił na moim miejscu? Ja...Ja naprawdę kocham Simona , a on mnie.Ja chcę mieć pewność...że ma szczęśliwe życie....
-No dobrze - zrobiło mu się żal siostry.I automatycznie przed nim stanął obraz jej samej w Endomie, gdy wyruszyli na ratunek Magnusa. Siostra całym sercem mu pomogła , więc uznał , że jest coś jej winien.
-Podajmy sobie dłonie - spełnili rozkaz - Póki nie skończę , nie ważcie się puszczać. Wtedy będziemy mieli poważne kłopoty.
-Jakbyśmy nigdy ich nie mieli - skomentowała dziewczyna - Możemy zaczynać?
-SKoro to wasza wola......to zaczynamy.
###
Uff , dawno mnie tu nie było i macie pełne prawo się na mnie obrazić. Mam jednak nadzieję , że rozdział wam się spodobał.Pomyślnego Nowego Roku ^^
Ally
CZYTASZ
Dary anioła. Miasto powstania zła.
FanfictionNastały mroczne czasy, gdy Nocny Łowca jest zdolny do świadomego zabójstwa brata, a los świata jest pod znakiem zapytania. Sebastian rozpoczął rundę trzecią. Clary i Simon znajdują sięw niebezpieczeństwie, a Jace , Alec i Isabel stają się pionkami...