9.Ród Castairsów

968 53 1
                                    

- Nie olewaj mnie! - pisnęła dwunastolatka , siedząc na krawędzi łóżka Jace'a.On sam krążył nerwowo po pokoju , robiąc coraz większe kręgi.

-Dziewczyno , postradałaś zmysły! - krzyknął - Coś ty myślała?

- Przypomnij sobie dzień u Lightwoodów w Alicante - jej ton był stanowczy. Teraz z nią lepiej było nie zadzierać - Pamiętasz? Clary mnie przyprowadziła i.... - na dźwięk imienia , chłopak zastygł - Co się stało? - spytała

-Clary....jej...nie ma.... - wypowiedział te słowa z wielkim żalem. Emma się domyśliła.

-Ona...jest...to znaczy....

-Nie żyje - potwierdził obawy dziewczynki. Upadła bezwładnie na kolana.

-To dlatego....nie mołgam ...jej znaleźć - mruknęła cicho. Ścisnęła dłonie po bokack.Nie będę płakać , powtarzała sobie w myślach. Nie po to tu przyszłam 

-Jace...ja....potrzebuję...pomocy. Boję się , że oni mogą mnie zabić. Posłuchaj , ja....

-Możesz skończyć jak Clary - odgadł jej myśli - Poza tym , obiecałem rewanż dla ciebie- westchnął - Chyba muszę być naprawdę głupi.

-Może - zachichotała - ale twój urok wszystko remisuje.

-Zapomniałaś dodać charakter - zaśmieli się. Dziewczyna wyprostowała dłoń , a Jace ją ujął .

-Zgoda - zawtórowali jednocześnie.

***

-Mam złe przeczucia....

-Alec , weź nie przesadzaj! - skarciła Isabel.

-Izzy , ja...

-Na anioła  , bądź cicho , bo walne ci w pysk. Mam tego dość!

-Mogłabyś choć raz mnie posłuchać. Magnus powiedział mi , że nekromacja jest niebezpieczna!

-Ty draniu! - chwyciła go za kołnierz - obiecałeś mi pomóc , a za moimi plecami....

-Spokojnie.Magnus nikomu nie powie. Uciszyłem go i skłamałem , że to był zwykły żart.

-Masz szczęście - mruknęła. Rumuńskie ulice zdawały się być niekończącą się bajką. Oni jednak nie przybyli tu dla zabawy. otatnio Izzy popadła w szał. Brakuje jej Simona i próbuje w jakiś sposób nawiązać z nim kontakt. Nekromacja była spełnieniem jej marzeń. Magnus ostrzegł , że niedoświadczona wróżbiarka może przynieść dla nich klątwę duchów , co często kończyło się samobójstwem ofiary i nawiedzonymi lochami.  - Tutaj - wskazała na niewysoki domek pośród dwóch kamieniczek. Wyglądał jak chatka z piernika w porównaniu z nowoczesną architekturą miasta. Wzięła kołatkę i mocno zastukała w drzwi. Przed nimi stanęła około siwa trzydziestoletnia cyganka z kotem w ręku.

-Ce?

-Byłam umówiona - odpowiedziała czarnowłosa  po angielsku.

-Isabel Lightwood? I jej brat Alec? Dzieci konsula Nephilim? - kiwnęli głowami - Wchodźcie.

Chatka , mimo małych rozmiarów , była dość przestronna. Po korytarzu biegały dzieci , a za nimi , ich matka. Cyganka poprosiła o dykrecję i ciszę , a ta skinęła głową i poprowadziła dzieci na drugie piętro. Gości natomiast wprowadziła do ciemnego pokoju. Światła dawały jedynie świece stojące w kątach. Na podłodze widniał narysowany pentagram z trzema kołami dla ochrony.

- Jesteście tego pewni? - spytała kobieta.

-Tak - odpowiedziała dziewczyna.

-Izzy , poczekaj , może....

-Alec , co byś zrobił na moim  miejscu? Ja...Ja naprawdę kocham Simona , a on mnie.Ja chcę mieć pewność...że ma szczęśliwe życie....

-No dobrze - zrobiło mu się żal siostry.I automatycznie przed nim stanął obraz jej samej w Endomie, gdy wyruszyli na ratunek Magnusa. Siostra całym sercem mu pomogła , więc uznał , że jest coś jej winien.

-Podajmy sobie dłonie - spełnili rozkaz - Póki nie skończę , nie ważcie się puszczać. Wtedy będziemy mieli poważne kłopoty.

-Jakbyśmy nigdy ich nie mieli - skomentowała dziewczyna - Możemy zaczynać?

-SKoro to wasza wola......to zaczynamy.

###

Uff , dawno mnie tu nie było i macie pełne prawo się na mnie obrazić. Mam jednak nadzieję , że rozdział wam się spodobał.Pomyślnego Nowego Roku ^^

Ally

Dary anioła. Miasto  powstania zła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz