1 - List w butelce

173 13 28
                                    

Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?!

Miałam ochotę wykrzyczeć te słowa prosto w twarz Bogu ducha winnej cioci Irence, choć umówmy się – nie była tak całkiem niewinna. Nikt jej nie kazał mieć dzieci. A już z pewnością nie musiała zmuszać mnie do zajmowania się tą hałastrą!

No dobrze, uspokójmy się i spójrzmy na tę sytuację racjonalnie. Moje starsze siostry zawsze na chłodno traktują komplikacje życiowe, mogę i ja. Dodam przy okazji, że gdyby moje życie było równie bezproblemowe jak ich, to mogłabym karmić młodszych ode mnie mądrościami życiowymi w stylu: „uspokój się", „spójrz na to z perspektywy obserwatora", „rozłóż problem na czynniki pierwsze", „zastanów się nad rozwiązaniami..." Bla, bla, bla...

Dorosłym zawsze się wydaje, że wszystko wiedzą najlepiej. Może mnie też przeskoczy jakaś sprężynka w mózgu i za półtorej roku, kiedy już skończę osiemnaście lat, nagle stanę się chodzącą wyrocznią i będę pouczać młodszych?

Nie. Na pewno tak się nie stanie. Do tego trzeba mieć wrodzone predyspozycje. Kasia i Elka zawsze były tymi rozsądnymi siostrami, a ja parłam pod prąd. One już wybrały swoje nudne życie, a ja wciąż nie wiedziałam, kim chcę zostać. Ciągnęło mnie do wszystkiego i jednocześnie do niczego szczególnego. Hmm... Czy ja jestem chodzącą skrajnością? A może mam rozdwojenie jaźni?

Może powinnam porozmawiać Kasią? W końcu była wykwalifikowanym psychologiem, czy raczej psycholożką... Przyznam szczerze, że nie chciałabym trafić do niej jako „przypadek" na terapię. Wystarczy mi, że i tak czasami się czuję, jakby mnie obserwowała i potem ukradkiem robiła jakieś notatki. Ale to może tylko moja wybujała wyobraźnia.

Wróćmy do cioci Irenki. Tej „teoretycznie" Bogu ducha winnej. Matki dwójki bachorów, których pilnowanie było ceną za darmowe wakacje nad morzem. Nie rozumiem, dlaczego połowa mojej rodziny miała wypoczywać sobie w domu mojej cioci, a dzieciaki dostawały się tylko mnie! Że niby chłopaki nie nadawały się do pilnowania dwóch rozbrykanych dziewczynek. Jeszcze czego! Poziom wygodnictwa męskiego gatunku sięgał zenitu i zamierzałam z tym walczyć.

Moje siostry wykpiły się w tym roku z wakacji. Kasi wymyśliło się wychodzić za mąż i wić sobie własne gniazdko, zaś Elka utknęła w Krakowie pod pozorem stażu w tamtejszym radiu. Mogła sobie mydlić oczy rodzicom, ciotkom i wszystkim dookoła, ale ja wiedziałam, że po prostu chciała spędzić całe lato ze swoim chłopakiem.

Pozbawiona siostrzanego wsparcia, chcąc nie chcąc – zajmowałam się dziećmi cioci Irenki, zaciskając zęby coraz mocniej. Przez większość czasu Ania i Julka były do ogarnięcia, ale czasami wstępował w nie jakiś demon i wtedy miałam ochotę gryźć.

– Zabrałabyś je na plażę, Jadziu? – powtórzyła ciocia Irenka tonem, który tylko w założeniu miał wyrażać cierpliwość.

– No dobra... – zgodziłam się bez entuzjazmu i usłyszałam stłumione westchnienie cioci.

Natychmiast się domyśliłam, że po moim wyjściu z domu ciocia wykona telefon do mamy i wszystko jej opowie. Znów mama się nasłucha i po raz kolejny pomyśli, jaką to ma niedobrą córkę. Tyle razy już sobie obiecywałam, żeby nie dokładać jej zmartwień! Nagle zrobiło mi się przykro, więc zanim ciocia wyszła z kuchni, żeby przygotować córeczki do wyjścia na plażę, wyrzuciłam z siebie:

– Nie rozumiem, dlaczego chłopcy nie mogliby się zająć dziewczynkami choć raz!

Ciocia Irenka odwróciła się do mnie i spojrzała na mnie zdumiona, a w następnej chwili roześmiała się. Podeszła do mnie i szepnęła mi do ucha:

– Po pierwsze, pewnie by je gdzieś zgubili. Po drugie, oni się kompletnie nie znają na zabawie z dziećmi. Krzyś już jest na to za duży, a Łukasz... – ciocia zawiesiła głos, a ja właśnie pomyślałam o moim dorosłym bracie, który na razie unikał jakichkolwiek dzieci. – Łukasz jeszcze nie dorósł... – dokończyła dyplomatycznie.

Nić JadwigiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz