Przed nami zaczęły się formować pewne kształty. Powstawały dzięki mgle. Z niedowierzania bałam się nawet nabrać powietrza. Czy możliwe, że to jest...?

- Ej, to jestem ja! - wskazałam palcem na postać stojącą przy drzwiach.

- Brawo. Sto punktów dla pyziatej buźki. - słucham?! Pyziatej?!! Gdy zamierzałam się zrewanżować pokazał mi palcem na to, co się przed nami dzieje.

Już wyszłam, a Elka siedziała przy biurku, namiętnie coś czytając. Mama robiła herbatę. Razem przyglądaliśmy się tej scenie, gdy niespodziewanie młoda wybiegła z pokoju trzymając coś w ręce. Z pośpiechem zaczęła pakować nasze rzeczy. Mówiła też coś do mamy, ale nie dało się niestety usłyszeć, co mówią.

W pewnym momencie Elka otworzyła drzwi. Cofnęła się od nich o krok zupełnie tak, jakby ktoś tam stał. Ale przecież nie widać żadnej postaci. Czy widziała coś w oddali? Chłopak podszedł bliżej w stronę Elki uważnie się jej przyglądając. Zmarszczył brwi.

- Ktoś ją ciągnie. - na te słowa strasznie się przestraszyłam.

Podbiegłam do niego i rzeczywiście, ktoś próbował wynieść moją siostrę z domu. W końcu mu się udało, a potem wziął moją mamę, która starała się ratować Elkę. Dalej widzieliśmy jak schodzą ze schodów i wsiadają do auta. Rejestracji oczywiście nie było widać.

Nagle zobaczyliśmy jak dom wybucha nad naszymi głowami, tym samym rozmazując mgłę. Auta już nie było. Patrząc na to, czułam ulgę i przerażenie. Bo na szczęście żyją i nie były w domu podczas wybuchu, ale czy nic im nie zrobili? Czy są bezpieczne? Znowu zaczęłam się zamartwiać.

-Przystojny nieznajomy POV-

Boże, ale mnie irytuje ta kobieta. Już mój koń jest mniej strachliwy. Patrząc na nią widzę trzęsącego się kurczaka, który zastanawia się, czy jeszcze nie zjedli jego jajek.

- Słuchaj, wiem, że musi być ci bardzo ciężko i w ogóle, ale nie możesz tutaj zostać. Ktokolwiek tu był, szuka cię i prawdopodobnie nie ma dobrych intencji. Zabiorę cię gdzieś w bezpieczne miejsce. - zwróciła na mnie swoją uwagę. Ale ma wielkie zielone oczy. Taki kotek.

- Mam jakąś pewność, że mogę ci ufać? - heh. Sprytnie.

- Inaczej. Raczej to TY nie masz wyboru. Łaski ci nie robię, a mogę pomóc. - jej zmęczona twarz od razu rozpromieniała pod wpływem moich słów.

- Naprawdę?! Błagam cię! Pomóż mi je odzyskać! - błaga mnie. Podoba mi się to.

- Fajnie i pięknie, ale coś za coś. - teraz jej twarz wygląda jak chomik, który spostrzegł kota... Dobra. Dość tych zwierząt.

- Co mam zrobić? - zapadła cisza. Sam nie wiem czy mogę jej ufać. Najwyżej ją zabije, gdy spanikuje. Chociaż nie chciałbym. Oby była mądrzejsza.

- Dołącz do ruchu oporu. - nie rozumie.

- Do grupy przeciwko władzy. - o, zaczaiła. Ech, już widzę, że się bedzię zastanawiać.

- Sluchaj, śpieszy mi się, więc albo tak albo nie, a jak nie...

- Zgadzam się. - spojrzałem na nią zdziwiony. Skąd się wziął ten zapał?

- Dołączę, jeśli pomożesz uratować moją mamę i siostrę. - na taką odpowiedź czekałem. Wyciągnąłem z paczki papierosa i powoli go zapaliłem. Wypuszczałem powietrze patrząc się na jej zdeterminowane oblicze. Może się nada.

- A więc mamy umowę. Zapraszam na mój pokład. - zagwizdałem i po chwili słyszałem już dźwięk kopyt. Będzie ciekawie.

-Hona POV-

Moim oczom ukazał się piękny siwy koń. Nie są tak drogie jak samochody. Na pewno dużo łatwiej jest zdobyć wierzchowca niż auto.

- Panienka umie jeździć? - spytał się z cynicznym uśmiechem na twarzy.

- Umiem. Za to panicz, nie potrafi się dobrze zachować przy damie, widzę. - HA! Ta mina wyraża i niedowierzanie i przegraną. Coś wspaniałego.

Pomógł mi wsiąść na konia. Ach, w sumie już dawno nie jeździłam. Wtedy dopiero zorientowałam się jeszcze, że przecież za mną siedzi. Moja strefa intymna została w tym momencie naruszona, a nie mogę i tak z tym nic zrobić.

Na myśl o tym, się zaczerwieniłam. Jest to pierwszy raz, gdy jestem tak blisko innego mężczyzny niż tata. Znów zapach pomarańczy i cygara. Na dodatek przybliżył się do mnie i złapał za wodze. No, to teraz mnie obejmuje. Nie wiem czy moje serce to przeżyje.

- Tak poza tym, to jestem Akatsuki. - szepnął mi do ucha, a ja jakbym mogła to bym odskoczyła. Oczywiście przez zaskoczenie.

- J-jestem Hona. - zaśmiał się. Pewnie czuje jaka jestem spięta. Ale nic nie mogę na to poradzić!

- Miło mi cię poznać, Hona. - i tak dowiedziałam się przynajmniej jak ma na imię. Ruszyliśmy, a ja niemal od razu zamknęłam oczy. Jedyne, co słyszałam, to cicho nuconą piosenkę przez Akatsukiego:

- ...i będzie po wszystkim.


•Notka od autora•

Siema! Idziemy jak burza z tym opowiadaniem 😂. Pierwszy raz w życiu, po prostu. Mam nadzieję, że ten rozdział się podobał ^^. Jak tak patrzę i analizuję, to naprawdę skończy jako tasiemiec. Mam jeszcze tyle pomysłów, że aż muszę je sobie gdzieś zapisać xd. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o tej części.

《Our Last Hope》Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon