Rozdział 18

706 72 16
                                    

- Dobrze, więc powtórzę to po raz setny. - usłyszała w słuchawce Mariko. - Nie jestem ekspertem miłosnym i, no, ten... Nie wiem, czy to ja powinnam ci to mówić, ale... - Haruna westchnęła ciężko. - Może wystarczy, jak powiesz mu, co ci leży na sercu. Myślę, że nawet jeśli nie odwzajemni twoich uczuć, to na pewno poczujesz się lepiej, kiedy nie będziesz już zmuszona do ukrywania tego.

Mariko skrzywiła się i spojrzała w niebo. Nie było na nim ani jednej chmurki. Była wspaniała pogoda, więc Sasaki zdecydowała, że pójdzie do szkoły na piechotę. Po drodze zadzwoniła do przyjaciółki po jakąś radę w sprawie jej czarnego serduszka, które zakochało się w Aone. Mariko nawet nie łudziła się, że chłopak odwzajemni jej uczucia - była przecież wredną jaszczurką o okropnym charakterze. Nikt nie mógłby się w niej zakochać. Chyba że taki pojeb jak Fuji. Ale nie ktoś taki jak Takanobu. Byli zupełnym przeciwieństwami.

- Jesteś pewna? - zapytała Mariko. - Jesteśmy zupełnie inni. Jakoś sobie tego nie wyobrażam...

- Już mówiłam - nie jestem kupidynem. - zaśmiała się Haruna. - Ale mam nadzieję, że taki rozwiązanie choć troszkę ci pomoże.

- Pewnie masz rację. - westchnęła Mariko. - Dzięki, Kato.

- Nie ma sprawy, Mariko-chan. Pamiętaj, że dzisiaj wieczorem będzie wiekopomny moment.

- Wiem, wiem. Będę przy tym. Chcę to usłyszeć. - zaśmiała się fioletowowłosa.

Wymieniły się pożegnaniami i Mariko się rozłączyła. Odetchnęła głęboko. Dalej nie była przekonana, co do tego pomysłu. Pomyślała jednak, że jakkolwiek zareaguje Aone, ona to wytrzyma. Najwyżej obróci to wszystko w żart, przecież właśnie tego by się po niej spodziewał. Potem wróci do domu, zamknie się w pokoju i wypłacze przy Tuptusiu, który po raz pierdylionowy będzie zmuszony słuchać jej wywodów.

Kiedy dziewczyna przekroczyła próg szkoły, momentalnie poczuła, jak zaczynają jej drżeć nogi. Rzuciła kreatywną wiązanką przekleństw pod nosem i szybko opanowała zwiotczałe mięśnie. Przecież nikt nie kazał jej zrobić tego teraz. Zawsze mogła poczekać na koniec lekcji, kiedy będą sami i wtedy dopiero powie Aone, co czuje.

~*~

- Ty tak na serio? - zapytał Futakuchi.

- Ja tak na serio. - udała jego głos Mariko.

- Ja, no ten... To znaczy... No nie spodziewałem się. - bąknął.

- Wiem, ja też nie. - Mariko położyła zrezygnowana głowę na ławce i wzięła kilka głębszych oddechów.

Nie wytrzymała napięcia i zwierzyła się Kenjiemu ze swojego planu. Myślała, że ją wyśmieje, ale o dziwo wziął to na poważnie. Kiedy tylko usłyszał, że Mariko chce o czymś pogadać, poprosił nawet Aone, żeby poszedł mu po coś do picia, żeby zostać na chwilę z nią sam na sam. Widział, że Sasaki ostatnio wyraźnie nie pasuje obecność Takanobu, ale nie spodziewał się, że stoi za tym zakochane serce przyjaciółki.

- Słuchaj, to zrobimy tak. - zaczął Futakuchi. - Będziesz mi za to winna przysługę. Stanę na czatach i dopilnuję, żeby nikt ci nie przeszkodził. Mam nadzieję, że mi się opłaci...

- Ja też. - uśmiechnęła się. - Dz... Dzi.... Kurwa. Dzię-ku-ję. - wydusiła w końcu.

Kenji spojrzał na nią z politowaniem.

- Znaj pana.

Na jego szczęście Aone wrócił z jego napojem. W przeciwnym razie skończyłby marnie, prawdopodobnie roztrzaskany o ścianę.

Słowa są zbędne - Aone TakanobuWhere stories live. Discover now