Rozdział 5

789 76 7
                                    

- Kto jest moim kochanym Tuptusiem? No kto? No ty! - Mariko pogłaskała Tuptusia pod brodą. - Mój kochany Tuptek.

Wsadziła jaszczura do terrarium i wsadziła tam kilka liści. Spojrzał na nią z żalem, ale zjadł roślinki.

- Spokojnie, dzisiaj pójdę ci po coś... - szukała odpowiedniego słowa. - Bardziej jaszczurkowego.

Tuptuś wszedł do swojej kryjówki w terrarium i prawdopodobnie uciął sobie drzemkę. Mariko wzięła pokrowiec ze skrzypcami i poszła się przyszykować do wyjścia do szkoły. Zaraz po lekcjach szła na zajęcia ze skrzypiec, a wieczorem obiecała Eriko pomóc jej w angielskim.
Gdy szła na autobus, spojrzała w niebo. Nie było ani jednej chmurki, a słońce przyjemnie grzało. Wzięła głęboki oddech.

- To będzie dobry dzień... - mruknęła do siebie.

W połowie drogi na przystanek rozmyśliła się i postanowiła pójść do szkoły na piechotę. W końcu wyszła dziś dość wcześnie, a te kilka kilometrów nie stanowi problemu dla takiej olbrzymki jak ona!

~*~

Aone patrzył w milczeniu na Mariko. Jako jedyna z dziewcząt się nie rozgrzewała. Siedziała pod ścianą, ze słuchawkami na uszach, jedynie obserwując uczniów, którzy się rozgrzewali. Takanobu zauważył, że jednym palcem puka w kolano.

- Aone, przygotuj się. - podszedł do niego Futakuchi, po czym również spojrzał na Mariko. - Ciekawe, czemu się nie rozgrzewa.

Aone pokiwał głową. W końcu to był pierwszy mecz "mieszany". Chłopcy i dziewczęta nigdy jeszcze nie mieli zajęć razem. Jednak Aone wywnioskował z podsłuchanych rozmów dziewczyn z klasy, że Mariko jest bardzo sprawna i często to jej drużyna wygrywa. Teraz jednak, gdy tak na nią patrzył, nie wyglądała mu na specjalnie chętną do jakichkolwiek ćwiczeń.

Po chwili namysłu podszedł do niej. Dopiero teraz zauważył, że jest skoncentrowana, a palec na kolanie wybijał konkretny rytm. Gdy go zobaczyła, ściągnęła jedną słuchawkę i wstała.

- No co tam, Aone?

Spojrzał na nią pytająco.

- Czemu się nie rozgrzewam? Nie czuję takiej potrzeby. Drogę do szkoły przeszłam na piechotę, a do gry z nimi - zatoczyła ręką krąg. - Nie będzie mi potrzebna żadna rozgrzewka. - prychnęła.

Zmienił spojrzenie na karcące.

- No co? - uniosła ręce w obronnym geście.

Rozległ się gwizdek nauczyciela, więc Sasaki schowała telefon do torby, która leżała pod ścianą i razem z Aone skierowała się w tamtą stronę. Szybko podzielono ich na drużyny. Takanobu, Kenji i Mariko wylądowali w jednej.
Czwórka dziewcząt zaczęła dość głośno rozmawiać za ich plecami:

- Wygrają?

- Proszę cię! Ja zawsze wygrywam.

- Nie mają szans.

- Zanim te olbrzymy się ruszą minie wieczność.

Na te słowa Sasaki i Futakuchi obrócili się synchronicznie w ich stronę. Wszystkie ubrane w neonowe bluzeczki i (za) krótkie spodenki. Mariko nachyliła się nad typowymi laluniami i przybrała straszny wyraz twarzy.

- Słucham? - uniosła brew.

Futakuchi spojrzał na nie z twarzą, która zwiastowała rychłą śmierć:

- Wy. - prychnął. - Zamierzacie pokonać nas?

Mariko zmierzyła je wzrokiem od stóp do głów:

Słowa są zbędne - Aone TakanobuWhere stories live. Discover now