Rozdział 3

758 86 3
                                    

Aone nie śmiał się ruszyć. Siedział w pokoju Mariko, która pociągając wciąż zapchanym nosem,  przepisywała notatki z jego zeszytów. Wszystko byłoby normalnie, gdyby nie jeden drobny, prawie nieistotny szczegół...

- No nie mów, że boisz się Tuptusia? - Mariko zrobiła słodkie oczka.

Aone spojrzał na nią błagalnie wzrokiem: "Zdejmij to ze mnie". Tuptuś, czyli agama brodata Mariko, siedział mu na głowie i najwyraźniej ani myślał, żeby zejść.

Gdy Takanobu wszedł do pokoju koleżanki, nie zauważył terrarium w rogu pokoju, a Mariko akurat wypuściła Tuptusia, który często wychodził ze swojego mieszkanka. Jaszczur schował się więc i dopiero po kilku minutach obserwowania nowego osobnika w swoim otoczeniu, zdecydował iż białe włosy najwyraźniej niegroźnego jegomościa, doskonale nadają się na miejsce do drzemki. Wdrapał się więc szybko, zanim ktokolwiek zdołał zareagować, na szczyt Wieży Eiffla. A Mariko nie chciało się go zdejmować z głowy przerażonego Takanobu.

- Jest niegroźny. - machnęła ręką. - I chyba cię polubił.

Aone nie był co do tego przekonany. Wydawało mu się, że Mariko jakoś długo przepisuje te notatki, a agama na jego głowie robi się coraz cięższa.
Mama Mariko była dla Aone o wiele milsza niż sama dziewczyna, więc Aone nabrał do niej sympatii.

W końcu fioletowowłosa skończyła pisać i sprzątnęła rzeczy z biurka. Odwróciła się do kolegi i wyciągnęła ręce w stronę Tuptusia.

- Nie będę dziękować, bo byłeś mi to winien. - zdjęła jaszczura z jego głowy, a Aone odetchnął z ulgą.

Tuptuś rozejrzał się w poszukiwaniu złego człowieka, który zakłócił jego sen, a gdy zobaczył, że trzyma go jego właścicielka, zszedł z jej rąk i po brzuchu wdrapał się na jej biust, by kontynuować drzemkę.

Tym razem to Aone z rozbawieniem obserwował Mariko. Uniosła brew i chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała i po prostu pogłaskała Tuptusia. Aone napisał do niej:

"Dlaczego akurat Tuptuś?"

- Nie wiesz, jak go słychać, gdy gdzieś idzie. - roześmiała się. - W pierwszy dzień tutaj, wymknął mi się w nocy ze starego terrarium i urządził sobie wycieczkę po całym domu. Napędził nam wszystkim stracha. Jedyne, co było słychać, to tuptanie, więc został Tuptusiem.

Aone po raz pierwszy wydawało się, że Mariko śmieje się szczerze. Bez jadu czy fałszywej nuty. Jednak za chwilę przestała i zwróciła się do niego:

- A ty masz jakieś zwierzę?

"Nie"

- A rodzeństwo?

"Nie"

- Rany, to ty chyba bardzo samotny jesteś! - przewróciła oczami. - Nic dziwnego, że nic nie mówisz, jak nie masz z kim gadać!

Aone rozejrzał się po pokoju. Szczerze, myślał, że w jej pokoju znajdzie zestaw do przywoływania diabłów albo kocioł jak u czarownicy, ale wyglądał on jednak całkiem zwyczajnie. Wskazał na zdjęcie na biurku Mariko. Zerknęła na nie i wzięła je do ręki.

- To ja, moja siostra i mama. - pokazała poszczególne postacie.

"A tata?"

- A tata pojechał w trzy dupy. - machnęła ręką wyraźnie zirytowana. - Mama się z nim rozwiodła siedem lat temu. Kawał skubańca.

Spojrzał na nią pytająco. Przekrzywiła głowę i się uśmiechnęła.

- Wydaje mi się, że zaczynam cię rozgryzać. - powiedziała. - Mój ojciec zdradził mamę dwa razy. Za pierwszym dała mu ostatnią szansę. Drugie ostatnie szanse nie istnieją. - wzruszyła ramionami.

Wyraźnie była ponad tę sytuację. Jednak wpatrywała się dość długo w zdjęcie na biurku. Aone ciekawiło, nad czym się zastanawia.
Nagle Tuptuś najwyraźniej się przebudził, opuścił mięciutką poduszkę piersiową i wdrapał się na ramię Mariko, wlepiając swoje gadzie ślepia w Aone.

"Dlaczego on na mnie tak patrzy?"

- Nic ci nie zrobi, uspokój gacie. - roześmiała się. - Tuptuś jest bardzo ciekawski.

Nawet nie skończyła jeszcze mówić, a jaszczur zszedł z jej ramienia i zaczął się zbliżać do Takanobu. Chłopak wstał i spojrzał błagalnie na koleżankę. Początkowo jedynie uśmiechnęła się wrednie, ale w końcu się zlitowała i wzięła swojego gada na ręce.

- Zostaw go, Tuptuś. - pocałowała pupila w czubek głowy. - Nie strasz już biedaka. Spójrz na niego, przecież wygląda jak ofiara losu.

Aone spojrzał na nią gwałtownie i z wyrzutem. Wzruszyła ramionami i włożyła Tuptusia do terrarium. Zamknęła je szybko, bo chciał jeszcze wyjść, a poruszał się zaskakująco szybko. Wygrzebała z szafki, na której stał domek jaszczurki, jakieś pudełko. Skrzywiła się i wysypała parę świerszczy do swojego pupila. Schowała pudełko i odwróciła do Aone.

- No co?

"Nic nie mówię"

Zesztywniała i parsknęła śmiechem.

- Bynajmniej. - pokiwała głową. - Wiesz co, Aone? - spojrzała na niego i na chwilę złagodniała. - Chyba cię lubię.

"Chyba?"

- Chyba. W końcu znamy się dopiero trzy dni. Ale gwarantuję ci - spojrzała na niego chytrze. - Po roku będę z ciebie czytała, jak z otwartej książki.

Aone nic nie odpowiedział. Pomyślał jedynie, że Mariko jest niezwykle pewna siebie.

Słowa są zbędne - Aone TakanobuМесто, где живут истории. Откройте их для себя