- Wejść.- powiedziałam, czytając po raz kolejny list, który dostał mój ojciec albo kimkolwiek ten człowiek był.

Do środka weszła Lucy, więc popatrzyłam na nią.

- Więc, tak...- zaczęła.- Na tyle ile mogłam się dowiedzieć, Carter był po prostu zwykłym płatnym zabójcom, Twój wuj musiał wiedzieć o nim na prawdę wiele, skoro wybrał jego...

- Nie miał nic do stracenia.- przerwałam jej.

- Dokładnie. W swoim marnym życiu nie miał nic do stracenie. Marne pieniądze, patologiczna rodzina, długi u mafii, brak przyjaciół, ciągłe ucieczki, więzienie. Z resztą mam cały jego życiorys, gdybyś chciała. Poza tym tak jak mówiłam, nie miał nic wspólnego z Twoim wujkiem. Dodam jeszcze, że był winny Twojemu wujowi przysługę, jednak nie dowiedziałam się za co, ale to już mniej ważne. Najważniejsze jest to, że znalazłam go, co nie było łatwe. Jego telefon ostatnio logował się w Nowym Jorku.

- Dobra, w takim razie śledź cały czas jego telefon, muszę wiedzieć ciągle gdzie jest, gdyby się przemieścił, daj mi natychmiast znać.- rzekłam, biorąc telefon. Lucy kiwnęła głową i wyszła, a ja wybrałam numer do Kim.

- Co tam?- odebrała.

- Potrzebuję samolot za godzinę do Nowego Jorku. Zbierz kilka naszych dziewczyn.- powiedziałam i dokończyłam whisky.

- Robi się.- powiedziała, a ja się rozłączyłam.

Kim jest moją lewą ręką, która zajmowała się ogarnianiem transportu czy informowaniu innych kobiet, aby były gotowe.

Schowałam papiery i wyszłam z biura, aby po chwili znaleźć się w swoim pokoju. Poszłam wziąć szybki prysznic, a następnie wrzuciłam kilka rzeczy do torby sportowej.

- Gdzie się wybierasz?- do pokoju weszła Kelly.

- Do Nowego Jorku. Muszę załatwić wujka. Pakuj się, bo nie wiem ile nam tam zajmie.- powiedziałam, biorąc telefon do ręki.

- Wujka? Ale dlaczego?

- Wyjaśnię Ci w drodze.- mruknęłam, wysyłając smsy. 

Ja: Spróbuj znaleźć dokładną lokalizację Roberta.

Lucy: Ok.

Chciałam schować telefon, ale dostałam wiadomość kolejną.

Kim: Samolot gotowy.

Uśmiechnęłam się i spojrzałam na przyjaciółkę.

- Samolot już gotowy, masz dziesięć minut.- powiedziałam i zaczęłam się ubierać.

Kiwnęła głową i wyszła, a ja w tym czasie ubrałam na siebie czarne dzwony, czarny top z długimi rękawami oraz czerwone, wysokie szpilki. Wzięłam przeciwsłoneczne okulary i zeszłam na dół.

- Rebecca.- zwróciłam się do mojej ochrony.

- Tak?

- W mojej sypialni leży torba, znieś ją.

Chwyciłam telefon, gdy usłyszałam dźwięk, przychodzącej wiadomości.

Kim: Pokój w hotelu wynajęty. Samochód będzie czekał pod lotniskiem.

Ja: Ok.

Schowałam telefon i wyszłam na zewnątrz, gdzie czekała Jasmine.
Po chwili wyszła Rebecca, która schowała do bagażnika moją torbę. Później zjawiła się Kelly, więc z obstawą ruszyłyśmy na lotnisko.

Gdy dotarłyśmy, weszłyśmy do środka, a następnie do miejsca VIP.

- Witamy, Panią Mazikeen. Pani samolot już czeka.

Kiwnęłam głową, po czym ruszyłam na zewnątrz, a później do mojego prywatnego samolotu. Środek nie jest, jak w typowym samolocie. Jest kilka normalnych skórzanych, czarnych foteli. Za zasłoną jest miejsce dla mnie. Są tam dwa fotele, sofa, która się rozkłada oraz stolik, a za drzwiami kryje się łazienka. W dodatku mm doświadczonego pilota oraz dwóch przystojnych stewardessów, chociaż nie jestem pewna czy taki zawód istnieje.

- Witamy na pokładzie.- usłyszałam w głośniku.- Prosimy o zapięcie pasów i życzymy udanego lotu.

Zapięłam pas, a kiedy wystartowaliśmy i byliśmy już w powietrzu, odpięłam pas i rozsiadłam się w fotelu. Po chwili przyszedł jeden z mężczyzn.

- Witaj, szefowo. Czy życzy sobie coś Pani do spożycia? Lub cokolwiek innego?

- Whisky, kochany.- puściłam mu oczko, a on wyszedł, po czym wrócił z butelką ekskluzywnego whisky oraz szklaneczką.

- Gdyby coś Pani potrzebowała proszę mówić.

- Właściwie to...- rozszerzyłam uda.- Mógłbyś zrobić mi przyjemność.- patrzyłam mu w oczy, próbując whisky.

Uśmiechnął się szeroko, a ja zeszłam z fotelu i rozsiadłam się na sofie. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, po czym podszedł do mnie i klęknął przede mną. Wzięłam kolejny łyk alkoholu i lekko podniosłam tyłek by mógł ściągnąć mi spodnie oraz stringi, a kiedy już to zrobił, mój tyłek wrócił na sofę. Oblizał usta, patrząc wprost w moje oczy, a następnie zajął się robieniem mi dobrze.

●●●

Po około sześciu godzinach byłam w Nowym Jorku. Odebrałam torbę i wyszłam na zewnątrz, gdzie czekało już piękne, czarne BMW oraz dwa czarne land rovery.
Moja ochrona wsiadła do tych większych, a ja, Kelly oraz Jasmine zajęłyśmy BMW i ruszyłyśmy do hotelu, w którym miałam spędzić noc lub noce. Po około dwudziestu pięciu minutach dotarliśmy do hotelu " Plaza ".
Wzięłam torbę i weszłam do środka razem z Kelly.

- Witamy w hotelu " Plaza ". Czym mogę służyć?- zapytała kobieta z recepcji.

Kelly podała swoje nazwisko, a kobieta spojrzała na mnie.

- Pani Mazikeen?- zapytała, więc kiwnęłam głową.- Pański apartament znajduję się na ostatnim piętrze, a numer to 200. Gdyby Pani coś potrzebowała w pokoju ma Pani telefon.

Kiwnęłam głową i wzięłam od niej kartę.

- Życzymy miłego pobytu.

Przewróciłam oczami i weszłam do windy, wciskając guzik na ostatnie piętro, a kiedy już tam dotarłam, wyszłam i odnalazłam swój apartament, który otworzyłam i weszłam do środka. Nie rozglądałam się zbytnio po wnętrzu, tylko od razu weszłam do sypialni, rzucając się na łóżko, po męczącej podróży.

Mafia Women ✔️Where stories live. Discover now