3

5.6K 166 78
                                    

Właśnie minął pierwszy dzień przebywania z Davisem, nie mogę stwierdzić, że jest najgorzej, ponieważ chłopak- na moje szczęście nie stara się nawiązać żadnego kontaktu, jak i ja również go nie inicjuję. Gości nas trzydziestu dwuletnia samotna, kochana kobieta, spędzająca całe dnie w swojej pracy w korporacji. Pomieszkujemy na przedmieściach Madrytu, w sporym jak na to, że mieszka tam samotnie. Moim jedynym wyjściem z domu od przylotu, była wyprawa do sklepu po napój energetyczny. Dokończyłam mój lekki makijaż, odkładając pędzelek do kosmetyczki. Wstałam z miękkiego krzesła wykonanego z jasnego drewna, chwytając swoją torebkę ze spakowanymi już zeszytami, i książkami przygotowanymi przez szkołę. Mając nadzieję na dobry dzień w szkole, opuściłam dom, zostawiając w nim Davisa, który znając go, wyjdzie dziesięć  minut przed zajęciami i się spóźni. Grunt to pokazać się z dobrej strony, pierwszy dzień w nowej dla nas szkole. Wsadziłam w uszy słuchawki, wystukując na telefonie pin, a następnie włączając jedną z playlist ze strony głównej aplikacji streamingowej. Ruszyłam przed siebie, widząc przystanek autobusowy, z którym na oko dzieliło mnie pięć minut drogi. Po krótkim spacerze dotarłam do tablicy z rozkładem autobusów, sprawdziłam ten jadący do centrum, a następnie usiadłam na drewnianej ławeczce, ukrytej pod jasną markizą nieprzepuszczającą światła, co dawało mi ogromne zbawienie, przez wysoką temperaturę i słońce na bezchmurnym niebie. Autobus, zawiózł mnie prosto pod gigantycznych rozmiarów, oszkloną szkołę, otoczoną jodłowym murem przyciętym jak pod linijkę. Idąc nieśpiesznym krokiem po kamiennej posadzce, dotarłam do grubych szklanych drzwi. Pociągnęłam za sporych rozmiarów klamkę, a po przejściu przez próg, moje ciało otoczyło zimne powietrze, zapewniając ulgę mojemu ciału. Rozejrzałam się wokół siebie, wzrokiem odnajdując tablicę z rozkładem szkoły, jednocześnie podziwiając piękno szkoły. Ciemna, prawie czarna żywica kosztująca majątek, wylana na podłodze, odbija światło dostające się przez duże okna, a w miejscach, w których ich nie ma, ściana wyłożona jest szarawą tapetą imitującą kostkę. Podeszłam do rozkładu, starając się znaleźć salę o numerze dwieście sześćdziesiąt cztery, chwila spędzona nad mapą, pomogła mi się zorientować, gdzie jest sala poszukiwana przeze mnie, jak i inne, w których będę mieć następne lekcje. Idąc korytarzem prosto do schodów, niezauważalnie zaglądałam do sal, i muszę stwierdzić, iż Hiszpanie w rzeczywistości jeszcze przystojniejsi, niż ich kreują. Weszłam do poszukiwanej przeze mnie sali, zwracając na siebie uwagę paru osób, wywołując moją personą szepty. Zajęłam jedno z miejsc na końcu dużej sali, mając widok na małe jeziorko znajdujące się za szkołą. Na biurku znajdował się laptop, bezprzewodowa myszka i długopis, przyczepiany do blatu na magnes. Nim zdążyłam się zalogować na moje konto, które przypisała mi szkoła i wysłała drogą mailową, sala wypełniła się uczniami. Rozglądając się po pomieszczeniu, trafiłam wzrokiem na Davisa, który zajął miejsce dokładnie po przeciwnej stronie sali. Wróciłam wzrokiem do ekranu urządzenia, kładąc dłoń na myszce. Wzdychnęłam cicho, słysząc zadanie, które mamy wykonać na dzisiejszej lekcji. Jeśli musiałabym być szczera, całym sercem nienawidzę programowania, i wszystkiego, co jest z tym związane. Włączając program przeznaczony do języka c+ +, zaczynając wpisywać komendy, czując, że ta lekcja nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. 

Pięć godzin później, mogłam stwierdzić, że zakończyłam pierwszy dzień w szkole w Madrycie. Zabrałam z sali swoją torebkę, pożegnałam się z nauczycielem, uprzednio przepuszczając sporo osób, opuściłam pomieszczenie. Ponownie zachwycając się pięknymi osobami, jak i architekturą budynku, dotarłam do wyjścia ze szkoły. Szybko złapałam klamkę, pchając ją przed siebie. Wzrokiem wyłapałam wolną ławkę, a następnie podeszłam do niej, i uprzednio chwytając rąbek spódnicy od mundurka wymaganego w szkole, usiadłam na niej. Wyjęłam z kieszeni skórzanej torebki telefon, sprawdzając autobus powrotny, który ma być za ponad pół godziny. Niebo, nie było już idealnie czyste tak jak ponad pięć godzin temu. Ledwo widoczne przez ciemnoszare chmury słońce zaczęło zbliżać się do horyzontu, zostawiając piękny pomarańczowy kolor  na błękicie. Widząc nad telefonem, zbliżającą się w moją stronę personę, ubraną w getry w kolorze mundurka i glany, podniosłam wzrok, a moim oczom ukazała się śliczna, wysoka brunetka, uśmiechająca się szeroko idąc przed siebie. 

-Hej, jesteś nowa prawda?- Powiedziała przyjaźnie, zasiadając przy mnie. Założyła na kolana oryginalną torebkę, poprawiając jej ramiączko wykonane z ciemnej skóry. Jej dłonie ozdobione były tatuażami, pierścionkami emanującymi bogactwem i pomalowanymi na czarno długimi szpiczastymi paznokciami. 

-Hej. Tak, właściwie to przyjechałam na wymianę studencką, razem z jeszcze jednym chłopakiem.- Odpowiedziałam, czując lekkie zakłopotanie, ponieważ rozmowa z nieznajomymi mi osobami, nigdy nie była dla mnie przyjemna, ani komfortowa. 

-Anna-Wyciągnęła do mnie dłoń, którą niepewnie uścisnęłam. 

-Holly. - Odparłam, odkładając mą, niezadbaną w stosunku do jej dłoń na ławkę. 

-Skąd przyjechaliście na wymianę?- Zapytała, starając się podtrzymać rozmowę, jej brązowe kosmyki włosów, zaczęły spadać na umalowaną ładnie twarz. Zielone duże oczy, mały nos, widoczna na pierwszy rzut oka linia szczęki, pełne usta, sprawiały, że dziewczyna jest naprawdę piękna. 

-Z Los Angeles.

-Zawsze chciałam tam pojechać, ale nie dostałam się na wymianę. Jak ci się podoba?

-Ciężko mi określić po jednym dniu, ale wydaje się, że będzie dobrze. Gości nas bardzo miła Pani, a wydaje mi się, że jest to już połowa sukcesu.- Zaśmiałam się lekko, zwracając uwagę na Davisa, wychodzącego z budynku. 

-Wpadniesz jutro do mnie na imprezę?- Rzuciła nagle, wywołując tym moje lekkie zdziwienie. 

-Jasne, tylko wyślij mi adres.- Odpowiedziałam po chwili namysłu, rozważając parę opcji. Podałam dziewczynie swój numer telefonu, na który po chwili przyszła wiadomość z ulicą i numerem mieszkania. Pożegnałam dziewczynę, postanawiając wstać, i udać się na przystanek autobusowy. Idąc na mojej skórze, poczułam zimną kroplę wody, zlatującą z nieba, a następnie kolejną i kolejną. Przyśpieszyłam swój krok, zauważając budkę, z tablicą rozkładową. Deszcz zaczynał padać coraz mocniej. Na moje szczęście, ukryłam się pod markizą, nie zostając oblana aż tak dużą ilością wody. -Piętnaście minut- Przeklęłam cicho pod nosem, siadając na ławce, zakładając swoje słuchawki, i włączając muzykę. Czas spędzony na czekaniu, dłużył się w nieskończoność, aż w końcu nadjechało moje zbawienie, autobus wypełniony osobami. Zajęłam jedno z ostatnich wolnych miejsc na jego końcu, przekręcając oczami na komunikację miejską. 

-Zrobiłaś się taka mokra, bo mnie zobaczyłaś?- Usłyszałam chwilę po wejściu do domu od Davisa, uważającego najwyraźniej, że jego uwagi są zabawne w jakimkolwiek stopniu. 

-Niestety nie, siedemdziesięciu letni pomarszczony kierowca był bardziej pociągający od ciebie, wybacz- Uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie i weszłam po schodach do swojego pokoju. A chłopak wszedł za mną. Usiadł na moim fotelu, gapiąc się na mnie uważnie. 

-Wyjazd- Warknęłam, rozzłoszczona dzisiejszym dniem.

-Czemu jesteś taka niemiła dla mnie, Holly moglibyśmy być przyjaciółmi, robić sobie razem maseczki i oglądać razem romanse pod kocykiem.

-Super, a teraz możesz stąd łaskawie wyjść, bo ci w tym pomogę.

-Nich już Ci będzie. - Wyszedł z mojego pokoju, ale oczywiście nie zamknął drzwi, więc musiałam zrobić to za niego.-Ładnie wyglądasz w przemoczonych ciuchach- Krzyknął, ledwo słyszalnie przez ścianę seksistowską uwagą, która jak zawsze była nie na miejscu. W myślach przeklęłam go wszystkimi znanymi przeze mnie obelgami, jednocześnie starając się uspokoić. 

Zdjęłam z siebie przemoczone ubrania, a z szafy wyjęłam te suche i cudownie pachnące domem, nie deszczem. Szybko się przebrałam i zabrałam się za odrabianie lekcji.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 27, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Good Like MeWhere stories live. Discover now