1

8.1K 213 27
                                    


Pierwszy dzień, drugiej klasy szkoły średniej uważam za rozpoczęty. Pod szkołą jak zawsze było pełno samochodów, ludzi podzielonych na wyraźnie odznaczone grupy, jak i tych siedzących samotnie pod drzewem.

Tyler Davis jak zawsze, otoczony gronem dziewczyn które już dawno owinął sobie wokół palca, tak by latały za nim i były na każde jego zawołanie. Z jednej strony współczuję im, bo zakochanie się w nim, w ich przypadku oznaczałby złamane serce. Bo jak to on powtarza- on się nie zakochuje i nie bawi w związki. A z drugiej, śmieszy mnie ich naiwność i bajeczki które naopowiadał im, jak i nie przepadam za nim i za jego środowiskiem. 

-Hejka! - usłyszałam wysoki głos Mandy za sobą, a chwilę później chwyciła mnie w swoje objęcia.

-Hej, co tam? - zapytałam wyraźnie zadowolonej przyjaciółki.

-Nie jestem w ciąży! - krzyknęła czym zwróciła uwagę ludzi stojących wokół na naszą dwójkę.

-Szkoda, chciałam Ci pomóc wychować małego bąbelka.-zaśmiałam się.

-Też chciałem go wychować-dodał Josh- przyjaciel Mandy i przytulił ją od tyłu. - Hejka Holly-posłał mi uśmiech.

-Cześć, ale teraz spadam na Hiszpański bo pani mnie potrzebuje-zostawiłam ich samych sobie i poszłam do sali w której zaraz będę mieć lekcję i zajęłam jedną z ławek, i ułożyłam na niej książki, zeszyt oraz piórnik wypełniony po brzegi kolorowymi mazaczkami, cienkopisami i innymi mało potrzebnymi mi do życia pierdołami. Bo jak każdy wie na początku roku każdy ma mega dużo mało potrzebnych rzeczy, a pod koniec piszemy pogryzionym długopisem znalezionym na środku korytarza. Norma. 

Pani Solano jest przekochaną osobą, a lekcje spędzone z nią nie są w żadnym stopniu nudne, ani nie ciągnął się wiekami, jak to bywa z innymi nauczycielami.

Po 45 minutach opuściłam salę lekcyjną, i poszłam do swojej szafki by wziąć z niej napój energetyczny który w tym momencie jest jedynym czego potrzebuję, bo spałam dobre trzy godziny i czuję że zaraz padnę twarzą na ziemię. 

-Holly, pogadajmy.-usłyszałam dobrze znany mi głos zza pleców. 

-Czego? - zapytałam ostro gdy odwróciłam się w stronę Victora.

-Do niczego pomiędzy nami nie doszło, tak trudno to zrozumieć? 

-Możesz mnie zostawić w spokoju? Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, więc łaskawie odejdź.- Starając się opanować łzy napływające do moich oczu, odpowiedziałam sucho chłopakowi.

-Skarbie proszę daj mi jeszcze jedną szansę a obiecuję że nie będziesz żałować.- Powiedział, wręcz błagalnym tonem, chwytając moją dłoń, którą po sekundzie zabrałam szybkim ruchem, odchodząc od chłopaka, mijając się z głupio uśmiechającym się Davisem. 

-Jeden zero dla Holly, Victor staraj się dalej- Krzyknął, na co wystawiłam mu środkowego palca, drugą ręką ocierając pojedynczą łzę z mojego policzka. Weszłam po schodach 

-Pożałujesz tego suko!- Powiedział dosyć głośno, lecz wzruszyłam na to ramionami. 

-Holly Shey oraz Tyler Davis proszeni do gabinetu dyrektora.- powiedziała sekretarka przez zamontowany ostatnio radiowęzeł, i z powrotem zeszłam na parter, i weszłam do gabinetu pana Walkera, w którym był już Davis. 

-Dzień dobry- przywitałam się i usiadłam obok chłopaka. 

-A więc jak wiecie co roku dwóch najlepszych uczniów z naszej szkoły, wyjeżdża na wymianę za granicę. W tym roku pomyślałem że zrobię to inaczej, Tyler nie jest najlepszym uczniem i jeśli się nie poprawi zostanie wykluczony z drużyny. Za to ty powinnaś mu pomóc z materiałem bo uczysz się znakomicie.

-Czyli chce Pan żebym pojechała z NIM na wymianę? - parsknęłam śmiechem, czując że cały wszechświat spiskuje przeciwko mnie. Najpierw Victor, a teraz mam jechać z Davisem na wymianę, okej. 

-Za tą wymianę załatwię Ci miejsce w UCLA.- czy warto aż tak się poświęcać by się tam dostać? W sumie tak bo cholernie ciężko jest się tam dostać. Ale parę miesięcy z tym idiotą? To musi być coś strasznego.

-To jest niesprawiedliwe-dodał oburzony Davis.

-Możesz zostać wydalony z drużyny w trybie natychmiastowym. - odparł sucho i obrócił się na fotelu. - To jak?-podał nam dwie kartki z długopisami.

-Zgoda.- odpowiedzieliśmy równocześnie i podpisaliśmy karty. Czułam że w tym momencie popełniam duży błąd.


Good Like MeOn viuen les histories. Descobreix ara