the Lion [C01]

13 0 0
                                    

- Mogę tyle osiągnąć... - szepnął drżącym od gniewu głosem, już po chwili dosłownie rycząc - Gdybyś tylko współpracował!

Czarodziej wzdrygnął się słysząc tak głośny krzyk, który na pewno usłyszeli wszyscy ludzie w pobliżu. Mimo to stał prosto nie zamierzając się poddać strachowi.

- Choćbyś miał mnie zabić - odparł pewny siebie - nie pomogę ci. Nie stworzę potwora.

Tyran uważał go chyba za głupca, i myślał, że starzec nie zauważy zaczarowanego medalionu na jego karku. Ten miał zapewne moc na wchłonięcie magii czarownika, gdy ten rzucałby zaklęcie. Nie mógł go dostać znikąd, jak nie od Mrocznego. Czarodziej nie wierzył w jego zmianę; a już tym bardziej w śmierć Rumpelsztyka. Był zbyt zły i potężny.

Nagle, od strony drzwi oboje usłyszeli pociągnięcie nosem. I zdawało się, że to już koniec. Zrozpaczony starzec wiedział już, że nie będzie miał wyboru.

Bestia stojąca blisko drzwi uśmiechnęła się zwycięsko, powodując zmarszczki na obrzydliwej, długiej bliźnie.  Spojrzał na stojącego w progu chłopca, młodego ucznia.

- Zostaw go, to niewinne dziecko! - krzyknął czarodziej, jednak nic tym nie zmieniając. Chłopiec leżał już na ziemi unieruchomiony łapskami intruza.

- Zmień mnie, albo twoje niewinne dziecko ucierpi - zagroził, przyciskając ostre pazury do szyi chłopca.

- Zdejmij medalion - zażądał mężczyzna, ale wtedy potwór już prawie przebił skórę młodzieńca. Nie było wyjścia. Musiał wyciągnąć dłonie do przodu i rozpocząć zaklęcie. Ochrona uczniów i dzieci była priorytetem. Nie ważne, jaka była stawka. Musiał obronić chłopca.

Bał się. Jego serce zapewne już zrobiło się czarne. Bo właśnie tworzył potwora, jakkolwiek by się przed tym wcześniej nie chronił. 

Ale czy sam nie zostałby potworem, gdyby pozwolił dziecku umrzeć?

Teraz niestety narażał na niebezpieczeństwo wszystkich. 

W końcu opadł z sił, widząc jak tyran powoli przemienia się w człowieka oraz staje się jeszcze bardziej niebezpieczny z ukradzioną magią.

Mieli teraz przed sobą średniego wieku mężczyznę, z czarnymi włosami, brodą: i nadal tą samą blizną pod okiem.

Czarodziej wiedział, że mogą liczyć tylko na jedną osobę.

- Nadejdzie wybawicielka - wycharczał słabym głosem - nie jesteś niepokonany. Ona będzie twoją zgubą.

Mężczyzna tylko wzruszył ramionami.

- Zdaje się więc, że będę musiał ją zabić.

Udał się do wyjścia, ale zanim przekroczył próg, czarownik złapał go za rękaw.

- Każda magia ma swoją cenę - zakaszlał - którą i tobie przyjdzie zapłacić, Skazo.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 12, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝒐𝒏𝒄𝒆 𝒖𝒑𝒐𝒏 𝒊𝒏 𝒔𝒂𝒍𝒆𝒎Where stories live. Discover now