~ 22 ~

357 28 3
                                    

Szliśmy w dość przyjemnej ciszy... Malfoy dalej trzymał mnie za rękę, ale nic na to nie mówiłam... Chociaż powinnam... Na przykładk "Póść mnie!" lub krzyczeć "Gwałcą!". W końcu stanęliśmy przed skrzydłem szpitalnym. Malfoy posadził mnie na łóżku. I wtedy puścił mi rękę.

-Zostań tu i nie myśl o uciekaniu- powiedział- Pójdę po panią Pomfrey. Czekaj tu Ciri.

Dreszcze mnie przeszedł. Z niedowierzaniem patrzyłam jak Malfoy idzie szukać starszej kobiety. On mnie nazwał po imieniu- pomyślałam- Ten mały blond sukinkot nazwał mnie po imieniu... On chyba serio jest chory.

Trochę się to miejsce zmieniło od ostatniego roku. Ale i tak śmierdzi w nim eliskirami, maściami i innymi szpitalnymi pierdołami... Po chwili pojawiła się pani Pomfrey i Malfoy obok niej.

-Dobrze, przejmuję ja, możesz iść panie Malfoy- powiedziała, ale Malfoy zrobił coś zupełne odwrotnego, usiadł naprzeciw mnie i znów mnie złapał za rękę. Teraz na 100% posłałam mu spojrzenie krzyczące "A ciebie co naszło?"- Ciri, musisz zdjąć koszulkę, Malfoy jeszcze raz powiem, możesz już iść.

-To przeze mnie jest ranna, nie jestem na tyle głupi by teraz ją zostawić- odpowiedział patrząc w podłogę.

Wow soft Malfoy, tryb on jak widać...- chciałam to powiedzieć na głos, ale daruje sobie te złośliwości.

Kobieta tylko westchnęła, a ja zrobiłam o co prosiła. Zdjęłam z siebie koszulkę, ale tylko do połowy. Nie mam zamiaru robić striptizu przed Malfoy'em. Rozebrałam się tylko tak, by pani Pomfrey miała jak naprawić mi ramię. Miło z Malfoy'a strony, że nawet nie próbował... No dobra, delikatnie na mnie zerkał, ale nie wlepiał we mnie swojego spojrzenia więc to też jest dobrze. 

Na pewno Malfoy, zauważył moją bliznę... Cięzko jej nie zauważyć. Jest gigantyczna. Ciągnie mi się od pępka po linię biustu. Nie wspominając o tym, że czasami wydaje mi się, że się powiększa wraz z wiekiem.

-Rana nie jest głęboka, tylko trochę krwi poszło- powiedziała kobieta, a ja mruknęłam ciche "mówiłam"- Nic ci będzie. Zaraz będzie po krzyku.

Kobieta posmarował mi ramię i kawałek pleców jakąś maścią. Po czym nałożyła opatrunek. Następnie weszła przede mnie i... No nie znów badania kontrolne.

-Ty dalej masz taką niską temperaturę!- powiedziała, nie rozumiałam skąd ten szok- Ciri twoja temperatura znów spadła! 

-Jaka jest?- zapytałam

-Ledwo dwadzieścia siedem stopni- powiedziała- A jak teraz cię sprawdziłam to dalej uważam, że jesteś zdrowa.

-Mówiłam już pani, siniaki i niska temperatura to u mnie norma... Nie powinna się pani dziwić- odpowiedziałam, czując się też zażenowana, że powiedziałam to przy Malfoy'u. Już nie mówiąc, że faktycznie parę siniaków miałam aktualnie na rękach

Kobieta już nic nie odpowiedziała. Rzuciła tylko, żebym nie nadwyrężała ramienia i poszła do innych. Wstałam z łóżka, Malfoy zrobił to samo.

-Możesz już puścić moją rękę...- powiedziałam cicho, a Malfoy natychmiast mnie puścił... Nie tylko ja się speszyłam- Nie musiałeś mnie ty przyprowadzać... Ale i tak dzięki.

-Nie jestem aż takim dupkiem, by ci nie pomóc- powiedział cicho po czym szybko wyszedł, zostawiając mnie samą... Obserowałam tylko jak odchodzi z lekko uniesionymi brwiami

**

Minął tydzień od tego zdarzenia. Dodatkowo dziś jest Helloween, moje urodziny... Nigdy nie lubiłam swoich urodzin. Miałam zawsze z tyłu głowy, że to też jest data śmierci moich rodziców. Obchodziłam sam zwyczaj Helloween, bo kto normalny nie lubi Helloween'u, ale zawsze prosiłam rodzinkę, byśmy nie obchodzili moich urodzin. Czułam się po prostu zbyt niekomfortowo z tym. Nie mówiłam też nikomu o tym, że mam urodziny. Po cholere mają wiedzieć? 

Not Supposed To Be Alive II Harry PotterWhere stories live. Discover now