𝙻𝚒𝚝𝚝𝚕𝚎 𝚋𝚒𝚝 𝚘𝚏 𝚊𝚕𝚌𝚘𝚑𝚘𝚕

Start from the beginning
                                    

Ale jak on się tu w ogóle znalazł ?

Widząc Tae i Jimina zmierzających do Yoongiego sam przysiadłem na kanapie odrywając wzrok na grę tocząca się na piętrze niżej, czyli dywanie i zebranej tam grupce.

Grali w popularną imprezową grę.

„Butelka" ta gra to istne zło, dlatego od pierwszej imprezy, na której w to zagrałem postanowiłem, że już więcej tego błędu nie popełnię.
Kazali mi się wtedy rozebrać i przeliczać z jakaś gówniarą, która ugryzła mnie w język
i przez następne 3 dni nie mogłem nic wziąć do gęby.

Spojrzałem w miejsce, w którym wcześniej był Park, ale ku mojemu zdziwieniu już go tam nie było.
Wstałem z kanapy i udałem się do kuchni, gdzie podawali 'coś' - dobrze, że z wódką.
Zagadałem tam do całkiem fajnej dziewczyny
z liceum, która okazała się być kuzynką Mina,
a teraz dorabia jako barmanka.
Jak to się stało? Min jej zapłaci?
Bogaty szmaciarz.

Wróciłem z kubkiem w ręku na kanapę,
ale nikogo tam nie było.

Czyżby impreza się przeniosła, gdy ja ją właśnie chciałem rozkręcać?

Gdzie wszyscy się ulotnili?

Usłyszałem głośne rozmowy z pobliskiego pokoju.
Podszedłem pod drzwi tarasowe, za którymi wszyscy byli zebrani w głównym holu,
gdzie zaraz miał przemówić solenizant.
Yoongi zastukał trzy raz w kieliszek,
aby uciszyć rozhukane towarzystwo.

— Słuchajcie kochani! Dziękuje, że tutaj dla mnie jesteście, dlatego piwo, drinki i poncz jest do waszej dyspozycji. Teraz zaczniemy prawdziwą zabawę! — mówiąc to dał znak
Dj- jowi, aby pod głosił muzykę, która zaraz uderzyła z ogromnych głośników.
— Bawcie się dobrze! — dopowiedział ledwo słyszalnie.

Im bardziej robiło się tłoczno na parkiecie tym bardziej miałem wrażenie, że ocieram się o każda osobę. Nie odpowiadały mi klejące się do mnie nieznane dziewczyny. Ani odór alkoholu połączonego z jakaś tania trawką.

Nagle zrobiło mi się gorąco. Przepychając się przez morze ludzi dotarłem do drzwi.

Wyszedłem na pole.
Bryza zimnego powietrza buchnęła mi w twarz. Rześkie powietrze dotarło do mojego mózgu.
O tak tego potrzebowałem.

Otrzeźwiałam dopiero w chwili, gdy zobaczyłem Jimina i jego wpół odkryta klatkę piersiowa, która unosiła się w szybkim tępie.

Leżał na drewnianej podłodze ułożonej wokół basenu. Przy jego boku wiły się kobiety
i mężczyźni.

No wyglądało to na jakiś dobry wstęp do orgii.

Kurwa. Co on odpierdala?

— Jimin ! — zawołałem.
Nawet się nie poruszył.
— Do cholery jasnej! —krzyknąłem.
— Co ty brałeś? — podbiegłem do niego,
aby go ocucić, bo nie wyglądał na osobę, która w pełni rozumiała co się z nim dzieje.
— Czym wyście go nafaszerowali? Halo?—zacząłem machać ręką przed oczami.

Nie reagowali na moją obecność.
Czułem się jak w jakimś tanim odcinku „Ukrytych kamer".

Dotknąłem jego klatki piersiowej,
która unosiła się miarowo.
Zapiąłem jego rozszarpaną koszulkę.

Postanowiłem go podnieść z tego szajsu. Wziąłem go. Jedną rękę podłożyłem pod głowę, a druga pod kolana i tak zaniosłem go na najbliższy leżak.

Chłopak miał zaczerwienione oczy i zmarznięte dłonie. Musieli go czymś naćpać.
Zacząłem myśleć o sposobie wybudzenia go. Ale nic za cholerę nie mogłem wymyślić.
Przecież nie będę psuł Yoongiemu imprezy.

Poszedłem do środka po zwykłą wodę wierząc,
że to mu pomoże.

Wokół budynku wszyscy byli jakby śnięci.

Zostawiłem Jimina na chwile samego, aby zajrzeć do mieszkania.
Ale tam impreza trwała w najlepsze.
Chciałem poszukać jakiegoś kubka z wodą,
ale jedyne co znalazłem to brudną szklankę z niedopitym drinkiem.
Umyłem ręka czerwony kubeczek i nalałem wody z kranu.

Wróciłem z plastikiem i widząc skulonego chłopca ściągnąłem z siebie bluzę i odkryłem mniejszego.
Przez jakiś czas mówiłem do niego, potrząsałem, próbowałem mu jakiś wlać tą wodę między usta, ale otrzymywałem tylko efekt odwrotny.
Stwierdziłem, że nie ma szans na jego obudzenie, więc zabrałem go w stylu panny młodej do auta zaparkowanego niedaleko mieszkania Yoongiego.

Gdy szliśmy zaczął mruczeć coś o jakiejś Jenn... jakoś tak ją nazwał.
Nie wiedziałem o co chodzi, więc to zignorowałem.

Byliśmy już blisko.
Otworzyłem przednie drzwi pasażera
i usadowiłem go tam zapinając mu pasy.
Sam obszedłem samochód i siadłem na miejscu kierowcy.
Byłem ciut pijany, ale nie aż tak.
Byłem w stanie prowadzić samochodu.

Jeszcze chwilę zastanawiałem się gdzie pojechać.
Ale szybko doszedłem do wniosku,
że nie znam jego adresu zamieszkania,
a pewnie w moim domu nie powinno być nikogo, bo tata pewnie pojechał w delegacje.

Zapaliłem auto i pojechałem wyznaczonym kierunku.

Jak tylko byliśmy na miejscu Park zaczął krzyczeć: — Rzygać!! — na szczęście zdążyłem otworzyć mu drzwi.
Tak wyrzygał się na moim podjeździe.
Sam na widok jego wymiocin o mały włos sam tego samego nie zrobiłem.

Wziąłem go pod ręka i tak półprzytomny wszedł ze mną do domu.
Chwilę siłowałem się z zamkiem, bo trudno było podtrzymywać naprawdę niezwarte ciało.

Koniec końców posadziłem go na schodku
i odtworzyłem drzwi na oścież.

Podniosłem go z ziemi i kazałem mu wejść na moje plecy, bo tak było o wiele prościej go gdziekolwiek zanieść.
Nie był za ciężki tylko problem stanowiły jego niekontrolowane, za swobodne ruchy.

Już miałem położyć go na sofie, ale zaczął majaczyć:
— Prosz-e tu jest...taa-k...nieeewyyygoddnieee — sapał, a ja z dobrego serca wziąłem go z kanapy i zaniosłem do mojego pokoju na górze.

Byłem zmęczony.

Plus jeszcze miałem gościa do ogarnięcia.

Nie miałem ochoty się myć, ani zostawiać go samego. Położyłem go na łóżku i zacząłem od ściągnięcia mu butów, a później spodni, koszulki.
W realu nie pozwolił by mi na tak wiele.
Zostawiłem go w bokserkach i założyłem na niego moją o wiele za dużą koszulkę.
Był to wielki wyczyn, bo jego ręce plątały się jak dzikie.

Przyniosłem wiaderko i chusteczki. Na szafce przygotowałem szklankę z woda i tabletkę na kaca.
Byłem tak zmęczony, że usnąłbym stojąc. Zerknąłem na śpiącego, który wyglądał tak pięknie, gdy blask księżyca padał mu na twarz.

Jego rzęsy są tak długie, a jego usta tak pulchne.

Dałbym się pociąć, że nie jeden facet wykorzystał by ten moment.
Ale nie ja.
Podszedłem do niego i tylko delikatnie musnąłem jego skroń.
Jeszcze raz na niego zerknąłem i udałem się na klatkę schodową.
Najwyraźniej Jimin miał inny plan, bo szepnął:
- Zostań ze mną...

ت
Jak się podoba?
Zostaw gwiazdkę ⭐️

Wʜᴇɴ ɪ sᴀᴡ ᴜ ʏᴏᴜ sʜɪɴᴇ ʟɪᴋᴇ ᴀ ᴅɪᴀᴍᴏɴᴅ | jjk x pjmWhere stories live. Discover now