Part two

6 1 0
                                    

         Przez następny tydzień zbierałam się na odwagę by wrócić do lasu. Bałam się konsekwencji. Bałam się o swoje życie. Zaczęłam też dostrzegać zmiany w moim 7-letnim braciszku. Był teraz bardziej niedostępny niż zwykle. Tak czy siak zbliżały się jego urodziny i postanowiłam kupić mu prezent. Miał być nim pluszowy miś. Tego dnia nie poszłam do szkoły i rozpoczęłam poszukiwania idealnego prezentu dla mojego braciszka. Było to trudne, bo galerie jak zwykle zamknięte, ale znałam jeden sklep. Tyle tylko, że był na drugim końcu miasta. No cóż... Dla brata wszystko. Miałam też dużo czasu na przemyślenia. Zazwyczaj po prezent chodziłam do galerii, ale w obecnej sytuacji było to nie możliwe. Sklep ten był zawsze dziwny. Zawsze dziwnie w nim pachniało. Lubiłam ten zapach. Jednak ta osoba przy kasie... Kolejna znajoma mi rzecz. W ostatnim czasie te wszystkie wydarzenia sprawiały, że jeszcze bardziej chciałam zabijać. Czas minął wyjątkowo szybko, ponieważ już znajdowałam się pod sklepikiem. Spojrzałam jeszcze raz na gotówkę, którą przez cały czas trzymałam w ręce ,,oby mi starczyło" pomyślałam po czym weszłam. W sklepie unosił się ten zapach, zapach zgnilizny i krwi. Poczułam, na sobie wzrok tego sprzedawcy. On też był znajomy. Patrzył na mnie i dotarło do mnie, że to on wtedy krzyczał. To on był tą osobą w tym pokoju z, którego mnie zabrała ta kobieta. Upadłam na ziemię i zaczęłam płakać. Ta osoba zapytała się tylko ,,co się stało''. Nie byłam w stanie odpowiedzieć. On wiedział. Wstałam na równe nogi i poprosiłam o jedną rzecz.
-Wiesz jak mam na imię?
On tylko popatrzył na mnie pytająco i podał mi starą karteczkę. Po zakupieniu misia (starczyło mi pieniędzy) Udałam się w drogę do lasu. Nie chciałam jeszcze wracać do tego okropnego piekła. Po drodze mijałam wielu ludzi. Patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Nie lubiłam ich. Zawsze źle mnie odbierali. Zniszczyli mi całe dzieciństwo swoimi podejściem do drugiej osoby. No trudno... Życie toczy się dalej. Gdy padło na mnie chyba już setne spojrzenie odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam z wyrzutem na grupkę ludzi w moim wieku. Może byli trochę starsi ode mnie. Jeden zaczął się na mnie patrzeć wzrokiem ,,wypierdalaj bo zginiesz", ale ja miałam to gdzieś.
- LUDZIE CO JEST ZE MNĄ NIE TAK?! WAL SIĘ GÓWNIARZU!!! - wykrzyczałam w stronę tych ludzi. Z ich strony nie było żadnej reakcji co wprawiło mnie w jeszcze większy szał. Ale dałam radę sobie z tym poradzić. Zawędrowałam z tymi emocjami do lasu. Czułam się dziwnie jak wtedy gdy słyszałam te kroki. Zobaczyłam coś znajomego. Moi rodzice leżeli martwi. Mieli rozcięte gardło. Na białej bluzie mamy widać było odcisk rączki jakiegoś dziecka. Przy zwłokach leżała karteczka.

𝓰𝓲𝓯𝓽𝓯𝓸𝓻 𝔂𝓸𝓾 𝓼𝓲𝓼𝓽𝓮𝓻

Po przeczytaniu usłyszałam głos.
- Ja wiem, że nie powinienem.
Odwróciłam się. To był on!

❤️❤️❤️🧡🧡🧡💛💛💛💚💚💚
Mam nadzieję, że się podobało ^^

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Puste obliczeWhere stories live. Discover now