Rozdział 2

40 6 0
                                    

Gotcha, homie.

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───


。+゚☆ Ink ☆゚+。

Bardzo się ucieszyłem, gdy zadał to pytanie. Sam do końca nie wiem dlaczego, ale chcę być przy nim i robić to, co on. Jednak głupio mi było, że się przyłączyłem bez wcześniejszego przemyślenia sytuacji. Po prostu chwyciłem za wędkę i udawałem, że wiem co i jak, żenada. Spaliłem się w tamtej chwili ze wstydu.

-Bardzo chętnie... -starałem zakrywać swoje zawstydzenie- Mam nadzieję, że nie będę sprawiał jakichś problemów. -uśmiechnąłem się krzywo, a następnie on położył swoją wędkę na ziemi i oddałem mu "swoją".

-Nic się nie martw. Wszystkiego cię nauczę. -uśmiechnął się bardzo uroczo, aż się delikatnie zarumieniłem i to nie z zawstydzenia. Zawsze w szkole siedział w ostatniej ławce, więc nie mogłem się jemu przyjrzeć, bo ja siedziałem gdzieś na przodzie- Może na początek wyjaśnię ci, co zrobić jak żyłka ci się zapląta. -pokazał na jakiś sprzęt na dole wędki- To jest kołowrotek, żeby żyłka była luźna, należy przestawić ten łuk do przodu, ale wcześniej zahacz palcem o żyłkę, bo tak, to zacznie cała poleci razem ze spławikiem i będzie większe zamieszanie. -wskazał na coś zwisające na żyłce z wędki. Dół był czarny, a góra czerwona. Pośrodku znajdował się biały pasek oddzielający oba kolory. Następnie od plątał żyłkę i znów zablokował kołowrotek- Trzymaj i uważaj, bo znowu się zapląta.

Zaskoczył mnie tym, że łowi ryby. Nigdy bym nie pomyślał o tym, że taki typ jak on zająłby się czymś spokojnym. Gdyby ktoś mi powiedział, że ma takie hobby, to prędzej byłbym w stanie uwierzyć, że należy do jakiegoś gangu czy ugrupowania kryminalistów. Poszliśmy do jego, jak to powiedział, ulubionego miejsca i tam rozpakował resztę jego ekwipunku.

-Tak się zastanawiam... -chciałem przerwać ciszę, jaka między nami zastała- Czym jest ta spirala na końcu twojej żyłki?

-Ona służy do zanęty. -uniósł w górę wiaderko z pomarańczową substancją, która miała w sobie kukurydzę.

-Em... -spojrzałem na niego z lekkim zakłopotaniem, mając nadzieję, że wyjaśni, o co chodzi z zanętą. Trochę za rumieniłem się znowu z zażenowania. Jak zwykle nie mam pojęcia o wielu rzeczach. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem. Czy jestem aż tak żałosny?

-Zanęta ma przyciągnąć ryby w stronę haczyka. Ja wziąłem zanętę na karpie, którą mam w tym pojemniku. -jeszcze raz podniósł plastikowe wiaderko w górę, a ja westchnąłem na to, jakim jestem głupcem. Następnie pokazał mi jak zarzucić wędkę, próbowałem sam, lecz nie wychodziło mi to tak dobrze, jak jemu. Nie wiem dlaczego, ale trudno mi było odciągnąć od niego wzrok. Kiedy trzymał tę wędkę, wyglądał strasznie męsko i tak przystojnie-

-O tak! -usłyszałem jego głos, a zaraz po tym chwycił za moją wędkę, stojąc za mną i podniósł ją do góry- Teraz, zakręć kołowrotkiem. -zastanawiając się chwilę, czym mam kręcić, stałem skołowany, a po chwili ogarnąłem, że to chodzi o kołowrotek i zacząłem nim obracać.

Żyłka pomyślnie zwijała się, lecz było to trochę trudne ze względu na to, że znajdowała się na niej prawdopodobnie ryba. Nie minęła minuta, a ryba była już przy brzegu. Nie miałem sił na to patrzeć, jak się męczy, a Killer, zauważając moje zmartwienie, wziął ode mnie wędkę i przyciągnął to, co złapałem w powietrze. Odłożył wędkę, wyjął haczyk z buzi ryby, a następnie podszedł do mnie.

-Chcesz potrzymać? -zapytał się tak dwuznacznie, że przez chwilę pomyślałbym, że chodzi mu o coś innego, gdyby nie miał ze sobą ryby w ręce.

-N-nie... -pokiwałem przecząco głową z lekkim rumieńcem przez to nieporozumienie.

-Nie, to nie. Twoja strata. -wrzucił rybkę z powrotem do wody.

-U-um... -byłem zakłopotany, gdyż schował swoje obydwie wędki i sprzęt „profesjonalistów" wędkarzy, z którym mnie jeszcze nie zapoznał- A jaka to była ryba? -spojrzał na mnie, a ja poczułem się jak debil. Pewnie mnie za takiego ma. W końcu kto nie zna się na rybach? Przynajmniej tych podstawowych...

-To była Płotka. -uśmiechnął się dumnie- Szukała swojego Geralta. -zarechotał cicho pod nosem, ale ja usłyszałem. Pewnie się ze mnie nabija, jak zwykle. Zrobiło mi się trochę smutno.

-Aha, rozumiem. -spojrzałem na ziemię, a potem znów na Killera- T-to ja będę się zbierał... -w głębi duszy miałem nadzieję, że mnie zatrzyma i może powie, że tylko żartował, żebym został na dłużej.

-Och... -zacząłem powoli odchodzić z miejsca- ... -specjalnie dla niego robiłem wolne kroki, jakby mi się wcale nie spieszyło- To cześć. -serce mi się kraja, sam nie wiem dlaczego, a może wiem? Tylko nie chcę oswoić tej myśli? Stanąłem w miejscu, zacisnąłem mocno pięści oraz ugryzłem się w wargę, żeby nie wydać z siebie ani jednego dźwięku. Poczułem coś, co spływało mi po poliku, a mój wzrok się zamazał. Odwróciłem się w jego stronę, a on spoglądał na mnie. Nie jestem pewien, jaki miał wyraz twarzy. Obróciłem się na pięcie i wycierając oczy o materiał bluzy, pobiegłem w stronę swojego domu.

Zamknąłem się w pokoju i myślałem. Myślałem, jak to ja mam dosyć bycia niezauważonym. Może gdybym był dziewczyną, to by na mnie spojrzał? Żałowałem tego zbliżenia się do niego na imprezie. Nie pamiętam, co tam się stało, ani jak do tego doszło, ale... Może to i lepiej. Ile dałbym, by zapomnieć te chwile, które są na nie, bo chcę nie myśleć o tym już zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz. Przytuliłem poduszkę do siebie i zamknąłem oczy, nie zważając na łzy, które ciągle spływały po mojej twarzy. Dla mojego nieszczęścia przypomniał mi się ten moment, gdy był za mną i chwycił za wędkę. To się po części zalicza, jako przytulenie... lecz to chyba tylko moja fantazja.

Killer x Ink || Zapamiętaj mój dotykWhere stories live. Discover now