To tam zginął mój brat. 

Tam zginęła Lily. 

Tam prawie zginął Harry.

I tam Voldemort zniknął.

Ostatni raz spojrzałam na dom i odwróciłam się mrugając szybko oczami, aby odgonić napływające łzy. Ruszyłam na cmentarz. Po długim szukani udało mi się znaleźć grób Jamesa i Lily. Wyczarowałam świeże kwiaty i dalej nie mogłam się już powstrzymać. Zaczęłam płakać tak głośno, jak to tylko możliwe. 

Cały ból mnie rozdzierał.

Nie miałam zielonego pojęcia co teraz mam robić.

Siedziałam bezczynnie czując się obco w tym świecie tak jak, wtedy gdy obudziłam się w Hogwarcie na trzecim roku.

Oddałabym wszystko, aby móc wrócić do swojego czasu, nawet gdybym miałam zginąć razem z Jamesem.

Po pewnym czasie opanowałam się. Miałam sporo do zrobienia. Może mój brat umarł, ale Voldemort wciąż żyje, a ja dopilnuję aby ten stan rzeczy zmienił się, jak najszybciej.

Wstałam z ziemi. Rozejrzałam się jeszcze trochę po Dolinie Godryka. Stwierdziłam, że zostanę tu kilka dni.

***

Zostanie tu na trochę było genialnym pomysłem. Niedawno dowiedziałam się, że Severus został dyrektorem Hogwartu. O dziwo już nie tylko na Harrego, ale również na mnie zawisła pokaźna sumka za schwytanie. Musiałam się pilnować.

Deportowałam się do Hogwartu, a raczej jak najbliżej Hogwartu. Zakradłam się do zamku jednym z tajnych przejść i ruszyłam tajnymi korytarzami w kierunku gabinetu dyrektora.

- Sev! -- krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję. 

- Katrin! Co ty tu robisz? Szukają ciebie. Nie możesz tak po prostu zjawiać się w takim miejscu jak Hogwart.

- Przepraszam. P-po prostu byłam w dolinie Godryka. Spędziłam tam trochę czasu. Nie wiem co robić Sev. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie mogą się znajdować horkruksy. Nie wiem gdzie jest teraz Harry z resztą. Strasznie się boję.

- Spokojnie. - powiedział Severus. - Chyba wiem co możesz zrobić. U mnie znajdują się dwa miecze. Jeden sztuczny. Drugi prawdziwy. Chyba wiesz o jaki miecz mi chodzi. Co?  

- Miecz Gryffindora?

- Właśnie. Nie wiem, jak wyglądają te horkruksy, ale myślę, że jeden z nich może się znajdować u Gringotta u Bellatrix. Pamiętaj, że bardzo prawdopodobne jest to, iż horkrusky należą do "różnych domów". Szukaj, więc czegoś z ravencalwu, hufflepuffu lub gryffindoru. 

- Oczekujesz, że dostanę się do Gringotta? - zapytałam zbaraniała.

- Wiem, że wydaje się to szaleństwem, ale wiem co możesz zrobić. Tu masz idealną kopię klucz Bellatrix. Goblin uwierzy, ze jest to dobry klucz i zaprowadzi ciebie do krypty Bellatrix, jeżeli rzucisz na niego imperio. Jest tam jednak wodospad, który niweluje wszystkie czary, dlatego zaraz po przejechaniu przez wodospad musisz wszystkie czary nałożyć na nowo. Będzie tam jeszcze smok, ale goblin będzie wiedział co robić. Tu masz włos. Przyda ci się. Najważniejsze jest to, aby NIKT nie wiedział, że tam byłaś. Jak znajdziesz horkruks nie niszcz go od razu, bo czarny pan zaraz będzie o tym wiedział. Pójdź w bezpieczne miejsce i tam go zniszcz. Musisz jeszcze pamiętać, aby zostawić tam jakąś informację dla Harrego i reszty, gdyby oni też chcieli się tam w przyszłości dostać.

- Strasznie tego dużo. - powiedziałam skołowana. - Jednak wolę to od siedzenia bezczynnie. Zresztą dla takiej huncwotki jak ja to może być nawet niezła zabawa.

- Musisz to jednak traktować poważnie. Teraz najważniejsze. Gdy wszytko ci się uda spróbuję się z tobą kontaktować. Muszę ci wyjaśnić pewne rzeczy odnośnie miecza. Na razie dobrze go ukryj.

- Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem, a w słowa te przelałam tyle prawdy i szczerości. - Dziękuję ci za wszystko. Zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem. 

Uścisnęliśmy się jeszcze raz, a potem wyszłam z gabinetu. Miecz schowałam pod peleryną, a na głowę założyłam kaptur. 

Rozmyślałam. Gdy Severus mówił mi o planie wszystko wydawało się takie proste. Byłam ciekawa ile rzeczy pójdzie mi nie tak oraz jakie będą miały skutki.

- Ej ty! Co ty tam robisz?! Czemu nie jesteś na lekcjach?!

Zaklęłam w duchu. Powinnam być bardziej ostrożna. Puściłam się biegiem. Przez chwilę chciałam się deportować jednak przypomniałam sobie, że w Hogwarcie jest to niemożliwe.

Szybko wbiegłam niezauważona w jedno z ukrytych miejsc za korytarzem, a zaklęcie cruciatusa minęło mnie prawie o włos.

- Na brodę Merlina! Dlaczego zawsze mi się to trafia? - mruknęłam skonsternowana. - Zawsze. Gdy robiłam to jeszcze z Jamesem i Syriuszem też najczęściej moje roztrzepanie prawie mnie gubiło. 

W końcu wyszłam poza teren Hogwartu. Westchnęłam. Miałam bardzo dużo do roboty. Wyjęłam paczuszkę z włosem Bellatrix. Bogom niech będą dzięki, że eliksir wielosokowy był w środku, a ja nie musiałam marnować kilku miesięcy na robienie jego własnoręcznie.

Deportowałam się na ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Zakupiłam jakieś czarne szaty. Następnie wrzuciłam włos do eliksiru, który zabarwił się na brzydki czerń. Pachniał obrzydliwie. Wypiłam go, zdjęłam kaptur i przejrzałam się w jednym z okien. Wyglądałam totalnie jak Bellatrix Lestrange. 

Ruszyłam pewnym krokiem w stronę banku Gringotta. Może nawet za pewnym. 

~~~

1165 słów!

Kolejna część za nami. Życzę udanego tygodnia. :)

NicoNaZawsze🖤

Bliźniacza Siostra Jamesa Pottera *zakończone*Where stories live. Discover now