Cykl zawsze będzie się powtarzać

14 3 0
                                    

Ogień cicho potrzaskiwał posyłając w górę dziesiątki iskier. Płomienie tańczyły w sobie znanym tylko układzie, tworząc wręcz żywe cienie na otaczających drzewach. Ciepło ogniska przyjemnie otulało blade dłonie wyciągnięte w jego stronę. W wieczorny szum lasu i trzask ognia wplątywały się głosy młodych ludzi, ich wesoły śmiech rozpraszał ponury nastrój wieczora.

- Ile można na nich czekać, ominie nas najlepsza część.

- Pewnie są bardziej zainteresowani sobą niż oglądaniem spadających gwiazd - drobna blondynka zaśmiała się o szturchnęła łokciem chłopaka siedzącego obok - przynajmniej są romantyczniejsi od Ciebie.

- Wypraszam sobie - brunet fuknął i podniósł się z ławki - Idzie ktoś ze mną poszukać zakochanych?

Wszyscy podnieśli się z miejsc z cichym śmiechem, wysoka szatynka odwróciła się do jedynej osoby która pozostała na swoim miejscu.

- Mila, idziesz?

Na dźwięk swojego imienia dziewczyna podniosła głowę. Platynowe włosy zajaśniały w blasku ognia. Spojrzała na rozmówczynię szerzej sekundę nie wiedząc co do niej powiedziała.

- Co- oh... Tak, już. Dogaszę tylko ognisko, już tu raczej nie wrócimy.

Szatynka kiwnęła lekko głową i pobiegła za pozostałymi.

- Przyjdź tam gdzie zawsze! - krzyknęła z daleka i zniknęła za krzewami wraz z trójką chłopaków i drugą dziewczyną.


Ogień powoli sam wygasał niezasilany. Po dłuższej chwili siedzenia i wpatrywania się w otępieniu w płomienie samotna postać wstała i stłumiła ogień do końca. Nieśpiesznie ruszyła w kierunku w którym zniknęli jej znajomi już jakiś czas temu. Ostrożnie stawiała kroki w ciemności, bez problemu odnajdując wielokrotnie przebytą ścieżkę. Zbliżając się do celu coraz głośniej słyszała głosy pozostałych. Nie przyszła jednak do nich, przystanęła kawałek dalej.

Szare włosy opadły na ramiona gdy kaptur bluzy zsunął się na plecy. Brązowe oczy wpatrzone były w niebo usiane gwiazdami po którym ponadto przelatywały te spadające. Pojawiały się nagle by przeciąć kawałek nieboskłonu i równie szybko zniknąć. Wpatrywała się z uwielbieniem w to piękne zjawisko, całkowicie odcinając się od świata.

Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Otworzyła je po chwili, by znaleźć się pod całkowicie innym niebem. Tutaj gwiazdy nigdy nie spadały. Panował tu wieczny wieczór, lecz pomimo tego zawsze było jasno, jakby cały świat otaczał srebrny blask księżyca w pełni.

Powoli ruszyła w kierunku ogniska. Długa szara suknia, która pojawiła się na miejscu zwykłych ubrań, sunęła po trawie. Srebrne bransolety poruszały się lekko na nadgarstkach gdy szła. Drżącą dłonią dotknęła prostej maski z wizerunkiem sowy znajdująca się na czubku jej głowy i uroniła łzę.

- Yeela.

Uniosła wzrok na dźwięk swego prawdziwego imienia. Przed nią, jak zawsze, znaleźli się pozostali. Postacie w długich płaszczach stały w półokręgu przy ognisku. Blask ognia tworzył cienie na zwierzęcych maskach znajdujących się na ich twarzach.

Spojrzała w oczy znajdujące się za wizerunkiem lisiego pyska. Te które zawsze niemo próbowały ją pocieszyć. Jednak nic nie mogło jej pocieszyć gdy była w tym miejscu.

- Naprawdę znów musiało się to skończyć?

Doskonale znała odpowiedź na to pytanie. Lecz zawsze pytała, miała nadzieję. Wierzyła, że ten następny raz będzie tym ostatnim.

- Wiesz jaka będzie odpowiedź. Czy naprawdę chcesz ją znów usłyszeć?

Zapłakała cicho. Pozostałe postacie w milczeniu przyglądały się wszystkiemu.

- Nigdy nie chciałam znaleźć się tutaj, pośród dawnych bożków, chciałam przeżyć normalne życie. - Łzy spływały po jej twarzy gdy wpatrywała się w lisiego bożka. - Dlaczego akurat ja?

- Nie o wszystkich kolejach swego losu mogą decydować ludzie. Pradawne duchy czasami wtrącają się w ludzkie losy, kierując je w sobie tylko znane strony. Ciebie wybrały byś została ucieleśnieniem Sowy.

- Ale czemu? Jesteśmy zawieszeni tutaj, nikt o nas nie wie.

Przejechała wzrokiem po zwierzęcych maskach. Jeleń, wilk, niedźwiedź - wszystkie postacie stały w ciszy przysłuchując się rozmowie. Bożki dawno zapomniane, zawieszone pomiędzy światem ludzkim i światem duchów. W zamierzchłych czasach czczone i szanowane, uosabiały siły natury lub aspekty życia człowieka. Teraz nikt już o nich nie pamiętał, ich opowieści pozostają nieodkryte w starych zakurzonych księgach. Same bożki nie pamiętały już co dawniej reprezentowały, powoli zaczęły zanikać z egzystencji, pozostawiając obecną przy ogniu czwórkę. Sowa była jedną z tych które zniknęły, a jednak jako jedyna powróciła ponownie w postaci młodej, ludzkiej dziewczyny.

- Nie ma niczego wiecznie trwałego. Nasz czas już minął, tak samo jak czas wielu innych istot. Jesteśmy już przeszłością o której nikt nie pamięta.

- Ale ja nie chcę być zapomniana. Nie chcę tkwić przez wieki w tym stanie między życiem a śmiercią.

Odwróciła się plecami do istot i ruszyła w drogę powrotną. Nie zamierzała zaprzestać prób wyrwania się z tego zamkniętego koła. Rozpocznie nowe ludzkie życie, to będzie tym prawdziwym i ostatnim życiem. Rozmyła się w delikatnej mgle, pozostawiając po sobie srebrne błyski.

- Życia ludzkie są kruche i bardzo szybko wygasają - głęboki głos wydostający się zza wizerunku niedźwiedzia przerwał ciszę.

- A mimo to Sowa wciąż żywi nadzieję na przeżycie takiego mało znaczącego życia - cichy szept Jelenia zabrzmiał niczym powiew wiatru.

- Tak, ludzkie życia trwają ułamki sekund, niczym spadające gwiazdy, które są widoczne przez krótką chwilę - głos Lisa koił niespokojną atmosferę powodowaną niesfornością Sowy.

Szum nierzeczywistego lasu przeplatał się ze stłumionymi, odległymi szeptami z zamierzchłych czasów. Dawno zaprzestane już modły kluczyły w oddali.

- Czemu zatem pragnąć czegoś tak bezwartościowego? - w pytaniu Wilka pobrzmiewało niezrozumienie.

- Sowa zawsze była inna, jeszcze przed tym gdy stała się nią ta ludzka dziewczyna. Prawdopodobnie nigdy nie zrozumiemy jej pragnień i zamiarów. Należy jej zatem pozwolić kontynuować to, co robi. Tak jak ludzie pomimo swej kruchości pragną żyć, tak i ona pomimo swej bezsilności próbuje zmienić bieg naszej egzystencji.

Postacie zbladły niezauważalnie, odzwierciedlając upływ czasu.

- Przyjdzie niedługo czas, gdy i my zakończymy nasze istnienie - lisi pysk uniósł się ku górze - Lecz ona pozostanie. Jej cykl zawsze będzie się powtarzać.

Po obcym nocnym niebie przeleciała samotna spadająca gwiazda, kreśląc łuk światła i znikając równie szybko co się pojawiła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 31, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Otchłań wyobraźni [One-shoty]Where stories live. Discover now