Planeta Ziemia cz. 2

61 1 0
                                    

Minął już miesiąc. Z tego co się nauczyłam, klejnoty z kiedyś to były diamenty. Różowa naprawdę chciała mnie uwolnić, ale przed jej "roztrzaskaniem" nie udało się. Powierzyła tą misję Czerwonej Beryl, jej pierwszemu generałowi. Zdradziła jej wszystko, po czym dostała ostatni rozkaz- uratować defektę. Beryl natomiast dostała zadanie od diamentów, aby przeprowadzać eksperymenty na klejnotach. Zbuntowała się i musiała dołączyć do rebeliantów jak najszybciej, aby jej przyjaciele i ona nie zostali roztrzaskani. Miała natomiast swój statek. Na Ziemi długo nie mogli znaleźć Rose, więc postanowili sami. Beryl nie potrafiła odnaleźć w systemie drogi do defekty, dlatego poddała się. Dopiero gdy jej syn przechytrzył system, mogli uwolnić defektę, którą byłam ja.

Łykałam lekcje od Alexa tak szybko, że reszta patrzyła na nas w podziwie. Wyjaśniło się nawet, czym była dwójka klejnotów. Dwa kochające się klejnoty, Akwamaryn i Miętowa Kwarc. Pod pretekstem że są "szaloną mamą" udawały człowieka. Była to Morska Kwarc. Wszyscy tutaj udawali ludzi. Aby się utożsamić, Perła i Morska założyły nawet swój sklep. Podobnie zrobiła Diopsyd otwierając kawiarnie.

Alex i Jack byli ludźmi i klejnotami. Jack miał klejnot Jaspis, wyprodukowanej trochę później po mnie. Alex miał 14 lat a Jack 12. Chodzili do szkoły i uczyli się, nie pamiętam czego. Chyba matmy i geografi, ponieważ Alex powiedział że jeśli chcę rozglądnąć się po świecie, muszę się nauczyć tych podstawowych rzeczy.

Właśnie siedziałam z kamyczkami w kuchni. Była jedenasta, i nikogo nie było w domu. Chciałam spróbować swoich sił w gotowaniu, ale ledwo co mi wychodziło. Używałam Thermomixa (jaka reklama XD), ale nawet z nim było to trudne. Moim celem był tort z owocami i miodem na czele.

A propos miodu. To była rzecz która mnie inspirowała. Gdy byliśmy w lesie, znalazłam na drzewie kokon. Latały wokół niego małe owady, pszczoły. Gdy Alex opowiedział mi wszystko co o nich wie, ale nie zwracając na mnie uwagi, omal się nie zakrztusiłam miodem. Na serio, nigdy w życiu tak szybko nie biegliśmy.

Gdy kamyczki pomagały mi kroić truskawki (byliśmy już na ostatnim etapie), usłyszałam dzwonek do drzwi. Myślałam że Diopsyd zapomniała czegoś zabrać, lecz gdy otworzyłam drzwi, rzucił się na mnie nieznajomy klejnot.
-Wróciłam! Hejka wszystkim!- wrzasnęła, a ja zrobiłam to samo, lecz z odwrotnymi emocjami. Szybko się odsunęłam, a ona wylądowała na ziemi Był to fioletowy klejnot. Uciekłam do kuchni, po czym wzięłam kuchenny nóż. Podeszłam cicho do drzwi, lecz jej nie było. Nagle poczułam ściśnięcie, i pękłam. Nie mogłam nic zrobić.

???

Wymyśliłam że będę mieć kołnieżyk, oraz bluzę z otwartymi ramionami. Do tego doszła spódniczka, ale przypomniałam sobie jak Alex opowiadał mi o Halloween które miało zaniedługo przyjść. Gdy pokazał mi zdjęcia, oczarowały mnie rogi "diabełka". To właśnie je chciałam mieć, ale dwóch kolorach. Długie i luźne rękawy były w sam raz. A długie włosy mnie wkurzały. Czas je skrócić.

???

Wstałam i wylądowałam powoli w naszym salonie. Poczułam jak coś wbija mi się w brzuch. Oddałam przytulasa Alexowi, ale widziałam ukradkiem że płakał. Przyciągnełam go do siebie mocniej, i tak trwaliśmy.

Gdy się odsunął, zobaczyłam że w salonie są wszyscy. Gdy dostrzegłam fioletowy klejnot, już miałam w nią strzelić, ale Alex złapał mnie za rękę.
-To Ametyst. Myślała że jesteś wrogiem, więc cię zabańkowała i poczekała na nas, aby nam o tym powiedzieć.
-Tia... Sorry. Nie mówiliście mi, że Alex ma dziewczynę.- powiedziała, a Alex jak najszybciej odczepił się ode mnie i spiorunował ją wzrokiem. Perła zaczęła się śmiać, Diopsyd i Jack także po chwili pękneli, a Morska patrzyła na nas z dumą. Żal mi się zrobiło, ponieważ nie miałam pojęcia kto to jest. Nagle wdrapały się do mnie kamyczki i przytuliły. Byłam szczęśliwa. Ale jednak nie.

-A... ile nie było mnie?
-Już jest 24 godzina.
-CO?!- wrzasnęłam i pobiegłam do kuchni. Otworzyłam miskę i ujrzałam masę zgniłych owoców. Nie wspominałam co zrobiły z ciastem. Pierwsze wykonane przeze mnie jedzenie można było wywalić na śmietnik.

-Tak czy siak, Ametyst żyje na własną rękę. Nie wiemy gdzie się pałęta, ani takie tam. Czasami nas odwiedza, ale chyba się ZA BARDZO PRZYZWYCZAIŁA.- powiedziała Perła piorunując ją wzrokiem. Gdyby się dało, już by nie żyła.

___________________________________________
Ogłoszenie parafialne!:
Na górze macie rysuneczek obecnej formy Cytrynu. Tak w ogóle, pomyślałam aby zrobić kilka rysuneczków dla moich klejnotów, więc w drodze są już dwa❤️ Jeśli macie swoje wyobrażenia, jak wyglądają klejnoty, a nie chcecie patrzeć, co sobie wymyśliłam, dajcie znać XD

To Właśnie Ucieczka Moja Honey...//Steven Universe OC StoryWhere stories live. Discover now