Loki prawie dosłownie spadł z nieba w sobotę popołudniu. Po szybkim zapoznaniu się z sytuacją zjechał Astrid z góry na dół za zepsucie sprawy z matką Olgi, co postanowił samodzielnie naprawić. Po powrocie z, zdaniem córki, niepotrzebnej misji ratunkowej, oznajmił wszem i wobec, że wszystko naprawił i to nawet bez użycia magii. Wzorem Księżniczki, Książę padł twarzą na łóżko i przespał snem sprawiedliwego kilkanaście godzin. W tym czasie do hotelu zdążyła dojechać również Kasandra, co sprawiło, że Astrid była zmuszona odstąpić swoją królewską sypialnię rodzicom, a sama zadowolić się kanapą w salonie, na której rozłożyła się z podręcznikiem fizyki. Olga haniebnie ją porzuciła na rzecz zażegnania konfliktu rodzinnego, bo jak mawiał bożek kłamstw, który akurat w tej kwestii rzadko kłamał – nie rób sobie wrogów w rodzinie! Oczywiście chodziło mu o to, że Thor nie powinien robić sobie wroga w Lokim, a nie Ola w matce, ale łaskawie zgodził się, że w przypadku dziewczyny jej interpretacja ma rację bytu.
Po wybudzeniu głowy rodziny i powrocie adoptowanej córki, zwołana została rada wojenna, zwana również zamiennie naradą rodzinną przez pokojowo nastawione Kasandrę i Olgę. Nie wiadomo tylko było dlaczego odbywała się ona w łazience, a Kłamca leżał w ubraniach w lodowatej wodzie. Spytany o przyczyny perfidnie skłamał, że on nie widzi powodu, by pytać o prozaiczne czynności dnia codziennego wykonywane w awangardowy sposób.
– A więc... – Rozpoczął Loki hojnie rozchlapując wodę.
– Nie zaczyna się zdań od a więc! – Płynnie wcięła się Astrid, przez co za karę została mocniej pochlapana.
– Będę zaczynał jak chcę. Więc podsumowując dyskusję, którą przeprowadziłem sam ze sobą w mojej głowie...
– Badałeś się już w kierunku schizofrenii? To chyba nie zbyt bezpieczne...
– Astrid, zamilknij, albo zrobię to za ciebie. Dla twojej wiadomości, pewnie byle psycholog zdiagnozowałby mnie na trzy strony, ale nie mamy na to czasu. – Sarknął wychodząc z wanny. Kasandra z kamiennym wyrazem twarzy podała mu puchaty ręcznik i hotelowy szlafrok.
– Powiesz nam w końcu cokolwiek? – Zapytała zrezygnowana kobieta. Jej zmęczone oczy wywołały w bożku lekkie ukłucie wyrzutów sumienia, które szybko stłumił.
– Nie. Zapomniałem, kiedy Astrid brutalnie wybiła mnie z rytmu. Nadal jestem lekko przegrzany i myślenie idzie mi trochę opornie... – Przyznał niechętnie i usiadł na brzegu wanny.
– To ja będę pytać, a ty odpowiadaj – zaproponowała nastolatka, a Kłamca po chwili namysłu skinął głową. – Thanos?
– Musisz zaczynać od najgorszego? – Jęknął Loki i ukrył twarz w dłoniach. Kasandra lekko pogłaskała go po ramieniu, co w zadziwiający sposób dodało mu sił. – Pytał o Tesseract i Kamień Umysłu. Udało mi się mu nałgać, że Tesseract został ukryty w Varhalli, a Kamień Umysłu razem z berłem przepadł podczas mojej ucieczki z asgardzkiego więzienia i od tamtej pory straciłem go z oczu.
– Nie uwierzył ci – wtrąciła cicho Olga. Brunet wzdrygnął się, ale nie zaprzeczył.
– Nie, ale przekonałem go, że nie wiem, gdzie są oba Kamienie. Chociaż tyle się udało...
– A wiesz gdzie jest Kamień Umysłu?
– Dziadek wiedział, nie powiedział, a to było tak...! – Zacytował z krzywym uśmiechem dziecięcą rymowankę. Nastolatka rzuciła mu równie krzywe spojrzenie, ale nie dociekała, co miał na myśli.
– Olga?
– Co ja? – Ożywiła się brunetka, wręcz podskakując w miejscu.
– Mówiłem już, że załatwiłem sprawę... Ola, pogodziłaś się z mamą, prawda? – Zwrócił się do dziewczyny, która z wahaniem skinęła głową.
![](https://img.wattpad.com/cover/193575190-288-k281604.jpg)
YOU ARE READING
Księżniczka Asów | Marvel ff
FanfictionKasandra Hoffmann stara nie okazywać się strachu i zdumienia. Nigdy. Nawet podczas wydarzeń wykraczających poza jej zdolność pojmowania. Loki już dawno odkrył, że najlepsze kłamstwo to takie, które ma w sobie jak najwięcej prawdy oraz, że najłatwiej...