2.

172 26 57
                                    


Drobna, rudowłosa kobieta stała w progu małej komórki i robiła w myślach listę rzeczy, które powinna jak najszybciej zamówić. Zarówno ona jak i jej córka uwielbiały malować, więc materiały kończyły się w zastraszającym tempie.

– Astrid! – krzyknęła w stronę schodów na piętro, które nastolatka przekształciła w swoje królestwo. Odczekała chwilę i zawołała głośniej, a kiedy to nic nie dało, wyciągnęła z kieszeni telefon i zadzwoniła.

– Tak? – zapytał sopran w słuchawce. – Po co dzwonisz, mamo? Przecież jestem w domu.

– Ale nie słyszysz, jak cię wołam.

– Już schodzę – odpowiedziała i rozłączyła się.

Po kilku sekundach stała u boku matki, która próbowała uspokoić przyspieszone bicie serca spowodowane nagłym pojawianiem się Astrid. Kasandra Hoffmann czasami nadal nie potrafiła wyjść z podziwu nad córką – zdolna, szybka, silna i piękna. Matka i córka na pierwszy rzut oka były bardzo do siebie podobne; obie niskie, rudowłose i szczupłe. Ale po chwili można było zauważyć, jak wiele je różni; w Kasandrze była pewna miękkość na stałe zapisana w rysach i kształtach. Astrid była ostra i twarda, chociaż figurę miała prawie identyczną. Ale najbardziej różniły je oczy. Niebieskie Kasandry patrzyły na świat z pewnym smutkiem i lękiem, zielone Astrid rzucały światu wyzwanie i z niego kpiły.

– Co chciałaś, mamo?

– Będę robić zamówienie. Potrzebujesz czegoś?

– Umm... Muszę sprawdzić na górze, co mam, a co mi się kończy. Wyślę ci listę na Messengerze. – Nastolatka odwróciła się na pięcie, ale matka ją zatrzymała.

– Wzięłaś leki?

– Tak, mamo.

– Nie kłamiesz? – kobieta zapytała podejrzliwie z przyzwyczajenia.

– Nie, nie kłamię – dziewczyna zaprzeczyła, patrząc matce prosto w oczy, ale kobietę było trudno już złapać na tę prostą sztuczkę. Astrid doskonaliła się w sztuce kłamstwa, od kiedy tylko nauczyła się mówić. Od tego samego czasu Kasandra doskonaliła się w sztuce wykrywania kłamstw. – Mamo, chcę normalnie funkcjonować, więc biorę leki. Ok?

– Okej, Astrid. – Kasandra skinęła głową i pozwoliła nastolatce wrócić na górę.

***

Astrid nie lubiła ścian, czuła się wśród nich uwięziona i stłamszona. Uwielbiała za to ogromne przestrzenie i światło, dlatego zajęła całe piętro domu, w którym mieszkała razem z matką. Salon z aneksem kuchennym płynnie przechodził w przestrzeń roboczą pełną sztalug, płócien i farb. Ogromne okna zapewniały dostęp do naturalnego światła i minimalizowały uczucie zamknięcia, nawet przy deszczowej pogodzie. Ale tym razem to nie pomogło.

Dziewczyna poczuła, jak szklane ściany na nią napierają, jak z pomieszczenia jest wysysany cały tlen, a ucisk w skroniach wzmógł się. Krzyknęła rozdzierająco, szmaragdowo-złota fala energii strzaskała wszystkie szyby. Straciła panowanie nad sobą, a przedmioty zaczęły wirować w powietrzu. Przerażona nastolatka schowała się pod stołem roboczym i zaczęła cicho płakać z bezradności.

***

– Mówiłaś, że wzięłaś leki – powiedział Kasandra, zaklejając prowizorycznie okna folią malarską.

– Wzięłam, mamo. To nie było celowe i nawet nie wiem, co to spowodowało. – Astrid podała matce taśmę. – Powiedz prawdę, mamo. Kim jest mój ojciec? – zapytała znienacka dziewczyna, a kobieta aż się zachwiała na drabinie, ale w ostatnim momencie złapała równowagę.

– Powtarzałam ci już tysiące razy! Nie wiem, okłamał mnie! – krzyknęła, schodząc na ziemię. – Podał fałszywe imię i nazwisko, na podstawie którego założyłam, że jest Norwegiem! Rano obudziłam się sama, nie zostawił wizytówki, czy karteczki z numerem!

– Jestem mistrzynią kłamstwa! Powiedział ci coś jeszcze – Astrid naciskała. Po spektakularnej utracie kontroli nad mocą, i to takiej bez powodu, potrzebowała informacji o mężczyźnie, który ją spłodził. – Zrozum, że to ważne! Jak mam zapanować nad tym, skoro nie znam połowy mojego dziedzictwa!

Matka i córka wyszły do ogrodu złe na siebie nawzajem. Ostrożnie zaczęły sprzątać duże kawałki szkła z podjazdu. Milczały zawzięcie przez kilka minut, ale cały czas na siebie zerkały.

– Przechwalał się, że jest Asgardczykiem, ale wtedy mu nie uwierzyłam – Kasandra przerwała ciszę, a jej córka zamarła.

– Asgardczykiem? Takim z Asgardu?!

– Myślałam, że tylko mnie nabiera, że próbuje mi zaimponować – odpowiedział kobieta na skraju płaczu.

– Asgardczykiem?! Czyli jak teraz zawołam „Heimdallu otwórz Bifrost", to... – Nie zdążyła dokończyć kpiącego komentarza. Tęczowy most się otworzył i zabrał Astrid ze sobą.

Księżniczka Asów | Marvel ffUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum