SEBASTIAN&JIM; VIDEOCHAT

164 18 19
                                    

Sebastian z rezygnacją, mimo tego że wiedział, że jeśli nie wejdzie w link nie poniesie żadnych konsekwencji, o umówionej — poleconej? — godzinie usiadł przez laptopem, tępo wpatrzony w małą kamerkę i umieszczoną obok diodę której zgaszenie było oznaką nieaktywności transmisji.

Był zły. Wściekły. Wepchnąłby Jamesowi swój nóż myśliwski do gardła i zrobił wiele innych brzydkich, okrutnych rzeczy... ale nie. Nie wyrzucił go nawet z mieszkania, nie, pozwolił wydawać sobie rozkazy, wykonał je, a teraz nawet po rzuceniu kryminalisty odczuwał pewien respekt dla jego władzy. Marionetka, mruknął z pogardą, mógł odczuć cienkie linki prowadzące od jego palców na spuście do dłoni Jima, sterującego wszystkim jak pionkami na planszy. Boże, kiedy on tak nisko upadł?

Na złagodzenie gniewu nie pomogły przesłane dzisiaj rano krwistoczerwone róże (tchórz, mógł przyjść sam), odnalezienie nowego zestawu noży do rzucania (sukinsyn znów tu był mimo tego, że Seb kazał mu nie wracać), a teraz to.

— Wróć tu i cię zapierdolę, Jim — mruknął bardziej do siebie niż do przyszłego rozmówcy. — Przysięgam.

Dioda zapłonęła bielą.

Cześć, tygrysie. Nie, nie odpowiadaj, to nagranie. Ale bardzo inteligentne. — Jim na ekranie uprzedził złośliwą odpowiedź. — Nie ma mnie tu, co nie zmienia faktu, że chciałem ci coś powiedzieć, a wybrałem taką formę, bo nikt mi nie przerwie, rozumiesz. Poza tym, w ten sposób możesz śmiało rzucać nożami albo strzelać bez ryzyka uszkodzenia mnie. — Odsłonił zęby w pół słodkim, pół szaleńczym uśmiechu. — Oczywiście, że rozumiesz, jesteś bystry.

— Do rzeczy — mruknął Moran, zastanawiając się, po co to ogląda, skoro szef nawet nie wysilił się na osobistą rozmowę. James otworzył szerzej oczy, jakby usłyszał reakcję i szczerze się uraził; naprawdę znał dobrze swojego snajpera.

Powiedz, jak się czujesz? Masz dużo czasu, uznałem, że dam ci się wygadać. Czyż nie jestem genialny? — uśmiechnął się z zadowoleniem.

— Jak się czuję? Czuję sie użyty i ograny, jak pionek zrzucony z planszy, gdy ci się znudziło, tak się czuję, James! — wybuchnął Sebastian, bliski popełnienia zbrodni w afekcie nawet na postaci na ekranie. Może ukoiłoby to nieco jego zszargane nerwy, a fakt, że postacią był Jim, dodatkowo zachęcał. — Potraktowałeś mnie jak zabawkę! Co ty sobie wyobrażasz, że czekałbym tutaj przygnębiony i wierny, dopóki nie wrócisz? — warknął ze złością, przyłapując się na tym, że zacisnął pięści. Rozluźnił je i wyprostował się, mierząc Jima wzrokiem. — To, że dla ciebie pracuję nie znaczy, że jestem twoją własnością albo na każde zawołanie i właśnie tutaj przekroczyłeś tę granicę!

Wiem, odszedłem, złamałem ci serce, jestem chujem, tak. Eurus wysyła mi zadziwiająco dużo obraźliwych wiadomości jak na kogoś, kogo nie obchodzę. Zabawnepomachał telefonem. — Nigdy nikomu tego nie mówiłem, nawet ty tego ode mnie nie usłyszałeś; jeśli kiedyś to powiedziałem, to tekstem, więc się nie liczy. — Głęboki oddech, spuszczenie wzroku, chętna do siania chaosu iskra na chwilę przygasła. Czy James Moriarty właśnie był nieśmiały? Może to wstyd, gorzki, lepki, spływający przez usta aż do żeber i płuc, zduszając każde następne słowa? Ha, może to nawet nie były iskry, tylko łzy? — dwie takie rzeczy i jednej nie powiedziałem nie tylko tobie, ale nikomu innemu. To moja wina, ja odszedłem bez słowa, zostawienie tu telefonu było... głupie. To był błąd. Rozplątywanie pajęczych sieci bywa trudne i niewdzięczne, Sebby, ja... nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie będę odgrywał odczarowanego księcia, bo nie o to chodzi, to nie jest bajka dla dzieci. Nie chciałem prosić o wybaczenie, uznałem się za zbyt dumnego na to, i żałuję. Tak, żałuję. — Na chwilę się uspokoił, chociaż oddech nadal był ciężki i rozdarty. Sebastian zamarł z lekko rozchylonymi ustami; Jim dyskretnie wytarł łzę. Nigdy nie widział najmniejszej oznaki człowieczeństwa w tym mężczyźnie, którego porcelanowa fasada pękła tuż pod oczodołami, umożliwiając łzom ujście.

ARSONISTS. sherlock bbc instagramΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα