Rozdział 5 - Niebezpieczeństwo

261 14 3
                                    

Kyousuke zobaczył przy bramie charakterystyczne niebieskie włosy średnej długości
-Nie... To nie może być...
Gdy postać się odwróciła, ciemnowłosy wiedział kto to jest i jakie będą tego konsekwencje
-Masaki Kariya... - wyszeptał wkurzonym głosem - Co ty tu robisz?!

Zaczęła się pierwsza lekcja. Tsurugi spodziewał się najgorszego, i to się właśnie stało. Do sali wszedł ten sam chłopak, którego zobaczył rano
-Drodzy uczniowie, do naszej klasy dołączył nowy uczeń - ogłosił nauczyciel
-Dzień dobry, wszystkim! Nazywam się Kariya Masaki! Miło mi was wszytskich poznać! - uśmiechnął się
Ale Kyou wiedział, że to był sztuczny uśmiech. Kariya był kiedyś z nim w drużynie w Piątym Sektorze. Wiedział, że jest nadal nasionem i był pewny na 100%, że jeszcze dzisiaj dołączy do klubu piłkarskiego.
-Kariya, możesz usiąść tam pomiędzy Matsukaze a Tsurugim - pokazał palcem i zaczął sprawdzać listę obecności
Żółtooki zgodnie z poleceniem wychowawcy usiadł na wyznaczonym miejscu.
-Kopę lat, Kyousuke - wyszeptał do chłopaka posyłając ten jego typowy uśmiech
-Nigdy ci nie pozwoliłem mówić na mnie po imieniu. - odpowiedział równie wrogim spojrzeniem
-Słyszałem, że obudził się w tobie duch piłki nożnej, co? ~ - zaśmiał mu się w twarz
-Czyli już wiedzą... - pomyślał
-Nie twoja sprawa, kurduplu - rzekł Tsurugi
-Już nie obchodzi Cię twój braciszek?
-Powiedziałem zamknij się.
-Kariya i Tsurugi, pogadacie na przerwie. - przerwał im Nauczyciel

Nastał czas treningu. Ku zaskoczeniu Kyousuke nigdzie na boisku nie widział Kariyi. Nagle pojawił się w koszulce Raimona, z numerem 15.
-Że co? On jest w naszej drużynie?! Od kiedy? - spytał
-Od rana - odpowiedział Kirino - Nie podoba mi sie on, jest podejrzany.
-I masz rację - powiedział
-Co?
-Byłem z tym gościem w d- - nie dokończył, ponieważ dostał piłką w głowę
-Ups! Przepraszam! - krzyknął Kariya z daleka
-Kariya!!! - krzynkęli razem- Co ty sobie myślisz?!
Oboje wiedzieli, że to nie przypadek.
-Powiedziałem przepraszam!!! - wyglądał na smutnego, oczywiście tylko na zewnątrz

Po treningu Tsurugi ruszył w stronę szpitala by odwiedzić Yuuichiego. Nagle ktoś złapał go za ramię.
-Tsurugi! - zawołał - możesz dokończyć to, co mówiłeś na trneingu?
Chłopak rozejrzał się dookoła, czy nie ma nigdzie w pobliżu tego smarkacza
-Spoko - zaczął - Ja i Kariya kiedyś byliśmy razem w jednej drużynie w Piątym Sektorze, ale niedawno przeniósł się do innej. Jednak wiem, że nadal jest nasionem i jest im wierny jak pies. On może być niebezpieczny dla naszej Akcji, bo może przekazywać wszystkie informacje o naszych ruchach do tej zasranej organizacji.
Ranmaru zamarł.
-Dzięki za info, musimy powiedzieć wszystkim z drużyny by na niego uważać!
-Szczerze, nie wiem sam co o tym myśleć. Narazie wstrzymaj się z tym pomysłem. Muszę go trochę poobserwować, chcę coś sprawdzić - dzieliło go kilka kroków od budynku - do jutra - wszedł do środka
-a, no spoko. Do jutra - poszedł do domu

Tsurugi stanął przed dzwiami Yuu i zapukał.
-Proszę - Kyou otworzył drzwi - Cześć Kyousuke!
-Cześć, nii-san - przywitał się - jak tam twoje rehabilitacje?
-Nie mogłem się doczekać, aż ci o tym powiem - uśmiechnął siw od ucha do ucha - zaczynam mieć czucie w nogach!
Nagle złotooki poczuł jakby miał się zaraz obudzić z pięknego snu
-N-naprawdę? Nie żartujesz? - powstrzymywał się od płaczu. Ze wzruszenia, oczywiście.
-Skądże! Już mogę trochę ruszał palcami! Doktor powiedział, że za kilka tygodni będę mógł już chodzić!
Młodszy z braci nie wytrzymał. Zalał się łzami szczęścia i wtulił się w brata.
-Y-yuuichi... t-to... c-cudownie!...
-Ale się ktoś tu rozkleił jak mała dziewczynka - zaśmiał się - przy okazji bardzo chcę ci podziękować
-hm?
-Za to, że przez kilka lat codziennie mnie odwiedzałeś po szkole i wspierałeś mnie. Robiłem to tylko dla ciebie, by znów móc grać z Tobą w piłkę. Dziękuję - przytulił go
Siedzieli tak dobre kilka minut, aż Kyousuke przypomniał sobie, że musi odrobić pracę domową. Yuuichi zaproponował, że może mu pomóc i razem zrobili wszystkie zadania. Zaczęło się ściemniać, więc Kyousuke wrócił do domu. To był najgorszy i najlepszy dzień w jego życiu

[628 słów]

„𝙋𝙖𝙢𝙞𝙚𝙩𝙖𝙨𝙯 𝙟𝙖𝙠..."; ie go ffWhere stories live. Discover now