A inne dziewczyny?

Start from the beginning
                                    

Poczuła bolesny skurcz w dole brzucha na samą myśl, co wtedy się działo.

- Nie masz za co przepraszać - szepnęła, czując się naprawdę głupio. - Alkohol zrobił swoje, nawet ze mną.

- Nie usprawiedliwiaj mnie, Lilith. Byłem pieprzonym sukinsynem. - Tym razem jego palce odnalazły drogę do jej policzka. Delikatnie odsunął kosmyk włosów za ucho. - Po prostu, naprawdę zabolały mnie te kłamstwa - przesunął dłoń na szyję, muskając kciukiem krzywiznę szczęki. - Gdybyś od razu się przyznała, że byłem twoją pierwszą platoniczną, chorą miłością, to może bym jakoś to przetrawił i zrozumiał - dodał poważnie, po czym parsknął śmiechem, widząc wyraz jej twarzy, a była pewna, że wygląda, jakby ktoś ją walnął krzesłem. - No przestań, przecież żartuję. Powiem ci, że nawet mi się podoba, że jesteś moją fanką - zamruczał, łapiąc ją w talii i przysuwając do siebie. - Kurwa, ale za tobą tęskniłem.

Nie wiedziała, co ma myśleć, więc trwała w objęciach bruneta chłonąc zapach, który zawsze doprowadzał ją do utraty zmysłów.

W końcu ją puścił i oparł się dłońmi obok jej głowy, pochylając się tak, że widziała rozszerzone alkoholem i bliskością źrenice.

- No to co, Lilith Casillas-Snape? Zaczynamy od początku?

Wspięła się nieco na palce, łapiąc za koszulkę i patrząc Gryfonowi głęboko w oczy.

- A dostanę autograf?

- Jesteś niemożliwa, wariatko - szepnął czule, by w końcu zmiażdżyć jej usta w słodkim pocałunku.

Był całkowicie inny od tych żarliwych, które pamiętała z ostatnich dni wakacji.

Całował tak, jakby chciał wynagrodzić jej każdą pieprzoną chwilę bez jego obecności.

Jęknęła, gdy poczuła ciepłe dłonie na swoich nagich plecach. Przysunął jej biodra jeszcze bardziej do siebie.

- Harry - szepnęła, wyraźnie wyczuwając gotowość Pottera do kolejnego etapu. Przesunął usta na szyję i ucho.

- Słucham?

- Przenocujesz dzisiaj u mnie?

Odsunął się i spojrzał na nią pytająco.

Merlinie, powinna popracować nad swoim niewyżytym ciałem. Opuściła wzrok, czując, jak zaczyna płonąć z zażenowania. Uniósł jej podbródek.

- Jasne - szepnął - ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Po prostu pójdziemy spać, dobrze? - Pocałował ją w nos.

Skinęła głową, po czym oparła ją o ramię zielonookiego. Chciała się zapaść pod ziemię ze wstydu. Znów otulił ją ramionami, jakby wiedział, że potrzebuje chwili, by nad sobą zapanować.

Równocześnie drgnęli, gdy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.

* * *
Hermiona

Zaciągnęła zamek dżinsów trzęsącymi się dłońmi, nie mając odwagi, by unieść wzrok.

Dlaczego ten pieprzony guzik nie chciał się dać zapiąć?

- Daj - usłyszała szept, a po chwili jej palce zostały odciągnięte od metalowego kółeczka i zastąpione palcami Ślizgona. Zrobił to szybko i sprawnie. - Musisz ochłonąć, zanim wyjdziemy - dodał, łapiąc ją w talii i pomagając stanąć na podłodze. Zachwiała się lekko opadając w jego ramiona. - Spróbuj na mnie nie lecieć, Granger - szepnął, całując ją w czoło.

Zlecenie / DramioneWhere stories live. Discover now