21. Jesteście razem

Start from the beginning
                                    

Spojrzałam na moją na nagą nogę, i chyba nigdy nie czułam takiego szczęścia, patrząc na taki widok. Cholera, czy moja zdrowa noga też nie mogłaby być taka szczupła, jak ta teraz?

Siedziałam tam jeszcze chwilę, a doktor mówił mi co mam robić z tą nogą, a czego nie. Stety niestety będę musiała jeszcze chwilę pomęczyć się z kulami, ale za to w końcu będę mogła stać na dwóch nogach.

Na koniec wizyty chciałam stanąć, więc Liam podszedł i podsadził mnie, abym swobodnie mogła się podnieść. To uczucie było nie do opisania, z jednej strony chciałam stąd wybiec na wlasnych nogach, a z drugiej strony bałam się, że noga nie była jeszcze zagojona i gdy tylko stanę, ona znowu się złamie. A tego bym już nie przeżyła. Mimo tego powoli przystanęłam na tą nogę i wow.

Po kilku minutach i kilku ciepłych słów od doktora, w końcu opuściliśmy jego gabinet i ruszyliśmy do samochodu. Liam w drodze zapytał się mnie, czy nic mnie nie boli, co naprawdę było miłe z jego strony. Wsiedliśmy do auta w ciszy i tak też było przez pierwsze kilka minut.

- Odwieść cię do domu? - zapytał, na co pokiwałam głową.

- Muszę zrobić chemię - jęknęłam. - A ja i chemia się nie lubimy.

- Mogę Ci pomóc - powiedział, na co automatycznie się zaśmiałam. - No co? Jestem dobry z chemii - oznajmił na co spojrzałam na niego jak debila i opadłam na siedzenie.

- Liamie Levis, nie przestajesz mnie zadziwiać - powiedziałam mu, na co się uśmiechnął.

- Mam jeszcze sporo asów w rękawie - mrugnął do mnie, na co teatralnie przewróciłam oczami.

- Czyli teraz będziesz moim korypetytorem? - zaśmiałam się.

- Można tak powiedzieć, znaczy wiesz.. Nie musimy robić korepetycji tylko z chemii - uśmiechnął się tym swoim głupim uśmieszkiem.

- Jeśli dzięki tobie zdam, zrobię wszystko co tylko zechcesz.

- Obiecujesz? - zapytał.

- Masz moje słowo, ale tu chodzi o chemię - spojrzałam na niego z pobłażaniem. - Na twoim miejscu na nic bym się nie nastawiała.

- Skarbie, będziesz musiała zrobić co tylko zechcę, jeśli tylko zdasz. Uwierz, tak cię nauczę, że dostaniesz nawet piątkę.

- Nie bądź taki pewny siebie - odwróciłam się do okna z uśmiechem.

Cóż, gdyby ktoś się zastanawiał, ja i Liam oficjalnie.. Nie jesteśmy jeszcze razem. Nie rozumiem tego kompletnie, ale naprawdę lubię spędzać z nim czas i nie chciałabym niczego zepsuć pytając o ten głupi związek.

Było około siedemnastej, gdy zaparkowaliśmy pod moim domem. Jak zwykle rodziców nie było w domu, co w sumie tym razem było mi na rękę.

Liam pomógł mi wyjść z auta i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę drzwi, podałam mu klucze, którymi otworzył drzwi i wpuścił nas do środka.

- Jesteś głodny? - zapytałam.

- W sumie zjadłbym coś - odpowiedział, i jak na zawołanie zaburczało mu w brzuchu, na co się zaśmiałam i pokiwałam głową.

Ruszyłam w stronę kuchni, ale nie przewidziałam tego, że przez te kule nie dam rady mu niczego zrobić.

- Mamy problem - powiedziałam i wskazałam na kule.

- No chyba, że nie dałbym Ci robić nam jedzenie w takim stanie. Sam nam coś zrobię - oznajmił i zdjął buty. Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i zaczęłam obserwować jego ruchy.

HOPEWhere stories live. Discover now