3. Mógłbyś ze mnie zejść, proszę?

16.6K 423 425
                                    


- Uciekaj - powiedział poważnym głosem.

Mam przejebane.

- Co? - zapytałam z niewinnym uśmieszkiem.

- Trzy.. Dwa.. - zaczął odliczać.

I o jest ten moment w życiu, w którym za cholerę nie wiesz czy się poddać, czy walczyć dalej.

Cóż, ja wybrałam to drugie.

Pobiegłam do salonu, prawie rozwalajac wazon ze sztucznymi kwiatkami, ale to akurat w tamtym momencie było moim najmniejszym zmartwienie. Schowałam się za komodą i zaczęłam analizować, co się w ogóle teraz dzieje.

Co ja wyprawiam?

Przewróciłam oczami na swoją głupotę i wyszłam z mojej "kryjówki".

- Bu - usłyszałam nad uchem.

- Ja pierdole - wystraszyłam się i zaczęłam biec. Jestem popieprzona.

Chciałam się obejrzeć za siebie, lecz zanim to zrobiłam, potknęłam się o nożkę fotela, przez co moja stopa zaliczyła z nią bliskie spotkanie.

- Kurwa, mój mały palec! - zawyłam i upadłam na ziemię, a zaraz potem poczułam na sobie ciężar mojego oprawcy.

- Ał, złaź ze mnie grubasie - dokończyłam akurat w tym momencie, gdy usłyszeliśmy dźwięk wkładanych kluczy do zamku.

Oboje zastygliśmy i spojrzeliśmy się najpierw na siebie, a potem znowu na drzwi.

Drzwi nie ustępowały, a zamiast tego usłyszeliśmy soczystą wiązankę przekleństw wypowiedzianych przez Jake'a, przez co razem z Liamem zaczęliśmy się śmiać.

W końcu jednak drzwi się otworzyły i przeszedł przez nie - jak na pierwszy rzut oka można było zauważyć - zalany w trzy dupy Jake.

Spojrzał się na nas z dziwną miną, bo co najdziwniejsze - my nadal leżeliśmy w tej samej pozycji. Nagle zmarszczył brwi, a gdy już myślałam, że zaraz każe nam się wytłumaczyć, ten chwycił szybko wazon, który wcześniej o mały włos nie uszkodziłam i zaczął wymiotować.

Nie, nie.. Dać dzieciom darmowy alkohol.

- W - wody, ludzie, wody. Ja umieram - wyjąkał.

- Jake, poczekaj. Już idę - chciałam wstać, ale coś mi w tym przeszkodziło, a raczej ktoś. - Mógłbyś, ze mnie zejść proszę? - zapytałam.

- Wygodnie mi w sumie, ale skoro tak ślicznie prosisz - uśmiechnął się, po czym ułożył dłonie po obu stronach mojej głowy i podniósł się.

Pobiegłam do kuchni i wyjęłam z lodówki butelkę wody, po czym wróciłam do salonu. Jake nadal leżał ledwo żywy na podłodze, spojrzałam na Liama, który jakby nigdy nic siedział na kanapie z nosem w telefonie i nie przejmował się ani swoim bratem, ani wymiocinami które z minuty na minutę było czuć coraz bardziej.

Jake powoli zasypiał, dlatego uklęknełam przy nim i mocno uderzyłam go w policzek.

- Agresywna, podoba mi się to - mruknął Liam z kanapy, na co burknęłam tylko ciche "frajer" lecz chcąc, nie chcąc na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek.

W tym czasie Jake przebudził się i jęknął głośno. Podałam mu butelkę wody, której połowa zawartości oczywiście poleciała na jego ubrania.

Odczekałam chwilę i spróbowałam podnieść Jake'a. Spróbowałam jedynie, bo mimo, że nie był jakoś mocno zbudowany, to moja sprawność fizyczna jakoś nie za bardzo mi w tym pomagała.

Odwróciłam się w stronę Liama, którego uwaga tym razem była w całości skupiona na mnie.

- Może byś mi łaskawie pomógł? - zapytałam ze słodkim uśmiechem. Mam przynajmniej nadzieję, że choć trochę tak wyglądał.

- Hmm.. Raczej nie - mruknął. - Mam nieźle widoki - przewróciłam oczami, na co się uśmiechnął.

W końcu Jake zaczął współpracować i razem z moją pomocą udało mu się wstać, przyciągnęłam go do siebie mocniej i poszliśmy w stronę jego pokoju. Dzięki Bogu, że nie zwymiotował sobie na ciuchy.

Po kilku potknięciach udało się nam dojść do celu i rzuciłam go na jego łóżko, po czym szybko go rozebrałam, zostawiając go w samych bokserkach i okryłam go kocem.

Chwyciłam jego mokre ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie, który stał w kącie pokoju.

Ruszyłam w stronę drzwi, lecz uprzedził mnie głos Jake'a.

- Victoria? - szepnął, przez co zatrzymałam się i obrociłam w jego stronę. - Kocham Cię.

Uśmiechnęłam się, wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Byłam niesamowicie zmęczona, ale nie mogłam zostawić tego wszystkiego w takim stanie, więc najpierw udałam się do kuchni i wytarłam resztki jogurtu, które znalazły się na kafelkach. Na jego widok zaburczało mi w brzuchu, bo ostatecznie nic przecież nie zjadłam. Teraz jednak miałam inne rzeczy na głowie.

Szybkim krokiem ruszyłam do salonu, ostrożnie podniosłam wazon i udałam się do toalety. Przeszły mnie ciarki przez ten smród, więc szybko wylałam jego zawartość do kibelka, wypłukałam szybko wnętrze wazonu, a następnie wszystko razem spłukałam.

Wróciłam do pokoju Jake'a, zgarnęłam moje ciuchy na przebranie i szybko pomknęłam do łazienki.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, a gorąca woda zaczęła spływać po moim ciele, zmywając ze mnie brud całego dnia.

Przymknęłam na chwilę oczy i oparłam się plecami o ścianę. Stałam tak kilka dobrych minut i wyszłam z pod prysznica.

Wysuszyłam szybko moje ciało, a wilgotne włosy związałam w słabego kucyka. Moje brudne ubrania złożyłam w kostkę i położyłam na szafkę, jutro się nimi zajmę.

Wyszłam z łazienki, wyłączając światło, gdy nagle ogarnęła mnie całkowita ciemność. Skarciłam się w myślach za brak telefonu przy sobie i ruszyłam przed siebie, wymachując rękami, aby przypadkiem nie uderzyć w ścianę.

Dotarłam w końcu do pokoju Jake'a i wślizgnęłam się pod cieplutką kordłę zaraz obok niego. Jake obrócił się w moją stronę, przeniósł swoją rękę na moją talię i przytulił się do mnie.

Wkrótce po tym zasnęłam, ale cały czas z tyłu głowy miałam przeczucie, że coś jest nie tak.

I faktycznie tak było, bo wtedy nie miałam pojęcia, że to wcale nie było łóżko Jake'a.

---

Piszcie, co sądzicie:)

Do następnego xx

HOPEWhere stories live. Discover now