- O nie, nie!- burknęła.

- Ubieraj.- powiedziałyśmy z dziewczynami, a ona mruknęła coś pod nosem i weszła do łazienki, z której po chwili wyszła.

Pokiwałam z uznaniem i uśmiechnęłam się szeroko. Koronkowy, biały komplet był idealny. Stanik, który podkreślał jej biust tylko, że bez szelek, do tego stringi i pończochy.

- No nie wiem, dziewczyny.- mruknęła, przyglądając się w dużym lusterku.

- Wyglądasz w tym zajebiście seksownie!- powiedziałam entuzjastycznie.- Ojciec padnie z wrażenia w nocy!- wyszczerzyłam zęby, na co kobieta zachichotała. 

Pomogłyśmy w końcu ubrać jej suknię, co było na prawdę trudne i zajęło nam dużo czasu z tego względu, że musiałyśmy uważać na fryzurę i makijaż, ale nareszcie udało nam się bezpiecznie i bez ubytków ubrać. Ubrałam jej jeszcze złote szpilki bez palców i była gotowa. Podeszła do lustra i uśmiechnęła się szeroko.

- Dziękuję dziewczyny, wykonałyście nieziemską robotę.- posłała nam szeroki uśmiech w lusterku.- Mogłybyście wyjść? Chciałabym porozmawiać ze swoją świadkową.

Pokiwały głową i wyszły. Odwróciła się w moją stronę i podeszła do toaletki, skąd wzięła biżuterię. 

- Pomożesz?- zapytała, więc kiwnęłam głową i podeszłam do niej i założyłam jej naszyjnik.- Rozumiem, że to może być ciężkie dla Ciebie, ale gdyby nie ty to ja bym sobie nie poradziła.

- Przesadzasz.- wymamrotałam, zakładając jej bransoletkę.

- Nie, Lisa. Mówię poważnie. Wiem, że Twój ojciec nigdy nie będzie tak szczęśliwy przy mnie jak przy Twojej mamie.

- To nie prawda, Grace. Będzie, bo widzę, że Cię kocha tak szczerze. Nie możesz tak mówić, a na pewno nie możesz tak myśleć. Sophia to już przeszłość teraz Ty jesteś jego miłością. Chcę żebyście byli szczęśliwi. Ty i On. Razem.- posłałam jej uśmiech i ubrałam kolczyki.- To twój ważny dzień i nie myśl o takich rzeczach, masz się cieszyć, a nie rozmyślać nad takimi rzeczami.

- Może faktycznie ten ślub za szybko.- westchnęła.- Może powinien odbyć się po Nowym Roku.

- Grace, jeśli tak myślisz ze względu na mnie lub zmarłą moją mamę to się mylisz. Moja mama bardzo go kochała i mimo wszystko nie myślała by tak o Tobie, bo zawsze robiła wszystko by ojciec był szczęśliwy. Uśmiechnij się, bo zaraz staniesz na ślubnym kobiercu i powiesz " tak". 

- Wiedz, że mimo wszystko kocham twojego ojca nie ze względu na pieniądze czy reputację.

- Wiem to, Grace. Nie musisz mi tego mówić.- posłałam jej szczery uśmiech.- Podobno się ślub bierze raz w życiu. - mruknęłam.

Kobieta wybuchła śmiechem i mnie przytuliła. Popsikałam ją perfumami, a później siebie innymi.

- Dziękuję za wszystko.- powiedziała, gdy wpinałam jej welon, który sięgał za ramiona.

Podałam jej bukiet ślubny, który składał się z peonii. Przyjęła go i mnie przytuliła.

- Nie, żebym was pośpieszała, ale chyba nie chcesz się spóźnić na własny ślub.- do środka weszła matka kobiety.

- Jasne, że nie.- posłała jej uśmiech, a matka przytuliła. 

- Wyglądasz cudownie.- cmoknęła córkę w czoło.

Trochę posmutniałam na ten widok, ale już po chwili wyszłyśmy z pokoju. 

Ślub jak i wesele miało odbyć się w ciepłym miejscu, więc byliśmy właśnie w Los Angeles, gdzie było z 22*C.  Przed hotelem czekała już reszta.  Większość pojechała swoimi samochodami w piątkę, a Panna Młoda z rodzicami, limuzyną. Za to ja pojechałam razem z Brunem, który był również jako moja osoba towarzysząca.

- Wyglądasz olśniewająco.- powiedział, kiedy wsiadłam do jego samochodu.

Posłałam mu uśmiech.

- Ty też niczego sobie.- puściłam mu oczko, na co się zaśmiał i ruszył.

Chłopak ubrany był w białą koszulę. Na to miał granatowy smoking, a przy szyi przywiązaną muszkę w kolorze mojej sukienki. Natomiast na stopy założył czarne półbuty. Chyba w życiu go nie widziałam w takim wydaniu i nie powiem wyglądał cholernie dobrze. 

- Jak się tak gapisz to mnie krępujesz.

Parsknęłam śmiechem, a już po chwili byliśmy na miejscu, gdzie czekali na mnie. Ustawiliśmy się za Grace i jej ojcem. Złapałam pod ramię chłopaka, który stał po mojej  lewej stronie, a za nami stał przyjaciel mojego ojca jak i jego świadek razem ze swoją żoną. Kiedy pierwsze dźwięki pianina było słychać, ruszyliśmy  wolnym krokiem przed siebie. Niedaleko przed ołtarzem, ojciec ucałował jej dłoń, po czym ścisnął dłoń i kiwnął głową mojemu ojcu. Również kiwnął i posłał mu uśmiech. Ojciec Grace, czyli Pan Victor usiadł obok swojej żony Marii. Mój za to ucałował swoją narzeczoną w policzek, podchodząc do ołtarza. Również się tam udałam, stając niedaleko Grace, a Bruno usiadł w ławce. Kobieta podała mi swój bukiet, uśmiechając się przy tym delikatnie. Wzięłam bukiet i również posłałam jej uśmiech.

Po kilku słowach rozpoczynających księdza, zaczął oficjalną część, a mianowicie przysięgę. Wyciągnęłam obrączkę z torebki, która była przeznaczona dla ojca. Podeszłam bliżej i odetchnęłam cicho. Chyba się stresowałam.

- Czy ty Panno Grace Clark, bierzesz sobie za męża Patricka Russella i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz go aż do śmierci?- zapytał i nadstawił nad nią mikrofon.

- Tak.- odpowiedziała, patrząc w prost w jego oczy.

Uśmiechnął się szeroko, założył jej obrączkę i pocałował. Wzięła ode mnie drugą obrączkę i popatrzyła na księdza.

- Czy ty Panie Patricku Russell, bierzesz sobie za żonę Pannę Grace Clark i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz jej aż do śmierci?- przyłożył mikrofon do niego.

- Tak. - odpowiedział, a Grace założyła mu na palec złotą obrączkę.

- Co Bóg złączył, niech Człowiek nie rozdziela.- powiedział.- Możecie się pocałować.- rzekł i odszedł, a ojciec ją przyciągnął do siebie i pocałował.

Rozbrzmiały się w kościele brawa, więc również zaczęłam. Oderwali się po chwili od siebie i odwrócili w stronę gości, uśmiechając się przy tym szeroko. Podałam bukiet kobiecie, który przyjęła i gdy już większość wyszła oni również ruszyli ku wyjściu. Bruno znalazł się obok mnie i wziął pod ramię i tak samo zrobiła żona mężczyzny, który był świadkiem ojca.

Po przywitaniu Państwa Młodych konfetti w kolorze białym i różowym, wszyscy ruszyliśmy na salę, którą wynajęłam ja.

New Life ✔Where stories live. Discover now