Rozdział 5

185 17 0
                                    

-Nie uda nam się uciec.- Powiedziałam w biegu.

-Nie bądź taką pesymistką. Nawet jeśli się nie uda to będziemy walczyć.- Odpowiedział mi ktoś z Kompanii.

-Jestem ciekawa czym! Cała wasza broń została w jaskiniach!- 

-Po pierwsze to nie cała.- Powiedział Fili wskazując na Thorina dzierżącego swój miecz.

-No to świetnie.- Przewróciłam oczami.

- A po drugie. Ty masz jeszcze sporo ostrzy.-

-Nawet jeśli mam, to nie znaczy, że wam je oddam.- Odparłam. 

-I co teraz?- Spytał Bilbo, kiedy dobiegliśmy do urwiska.

-Szybko. Wchodzić na drzewo.- Gandalf wskazał na nie swoją laską i sam zaczął się wspinać.

 Ustawiliśmy się w kolejce w której wszyscy się przepychali. Ja byłam ostatnia i gdy wreszcie nadeszła moja kolej było już za późno. Zza drzew wybiegł biały warg na którym siedział Azog Plugawy.

-No proszę. Thorin Dębowa Tarcza i jego żałosna armia. Powiedzcie mi. Wy chcecie odzyskać wasz "dom". Lecz nie wiem czy pamiętacie co się stało ostatnim razem jak chcieliście obronić górę. Thrain dzielnie walczył ale poległ z mojej ręki. Nadal pamiętam zapach jego strachu.- Powiedział ork a gdy Thorin to usłyszał zaskoczył z drzewa i rzucił się z mieczem na przeciwnika.

 Niestety zanim zdążył cokolwiek zrobić, warg ugryzł go na tyle mocno, że Dębowa Tarcza nie był w stanie utrzymać się na nogach.

-Przynieś mi jego głowę.- Odezwał się do jednego z orków. Ten podszedł do Thorina i zamachnął się mieczem. Już prawie uderzył, kiedy Bilbo wskoczył na niego z mieczem i go zabił. Hobbita i krasnoluda otoczyły wargi, i pewnie już miały zamiar się na nich rzucić, kiedy z drzewa, na którym siedziała reszta krasnoludów, zaczęły spadać płonące szyszki. Wykorzystując chwilę nieuwagi wroga, podbiegłam do Króla Spod Góry i zaczęłam leczyć jego rany. 

-Orły!- Krzyknął ktoś a ja spojrzałam w niebo, gdzie faktycznie w naszą stronę leciały orły. Ptaki podleciały i chwyciły nas w swoje szpony o dziwo nie robiąc nam krzywdy.

-Na tamtą skałę.- Pokierował ptaki Gandalf a te bezpiecznie odstawiły nas na wskazane miejsce. Podeszłam do Thorina i uklęknełam przy nim.

-Nic mi nie jest.- burknął osłabiony mężczyzna kiedy zaczęłam szeptać zaklęcia nad jego nogą. 

-Tak, i to wcale nie jest moja zasługa.- Odpowiedziałam sarkastycznie i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia.

-Popatrzcie, to Samotna Góra. Nasz dom.- Szepnął Balin a wszyscy zaczęli wpatrywać się w to miejsce.

-Ty!- Wykrzyknął Thorin w stronę Bagginsa, kiedy udało mi się mniej więcej opanować jego rany. -Co ty zrobiłeś? Mogłeś zginąć! Od początku mówiłem ci, że to nie jest miejsce dla ciebie, że sobie nie poradzisz!- Hobbit popatrzył na niego z przestrachem

-Tak, i...- Zaczął Bilbo

-Tak strasznie się myliłem.- Powiedział krasnolud przytulając niziołka. -Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.-


Syn DurinaWhere stories live. Discover now