Cheerleaderka

216 7 7
                                    

Ryan POV :
Odkąd dowiedziałam się że moja córka jest w związku z synem tej psycholki,nie mogę spokojnie spać.Boje się że on coś jej zrobi,zapewne jest nieobliczalny jak jego matka.Cały czas głowie się czy powiedzieć wszystko Hayley,ona musi poznać prawdę o Judy...
Poznałyśmy się lata temu,w Greenhouse.Ona była orłem,szczupła wysportowana,z długimi ciemnymi włosami.Ja wraz z Carterem byliśmy krukami.Judy to była suka,robiła wszystkim na złość i była strasznie arogancka.Myślała że może wszystko i tak już jej zostało.Zawsze się ze mnie śmiała,wyzywała mnie od grubasek chociaż nie wiele różniłam się posturą od niej.Kiedy związałam się z Carterem,za wszelką cenę chciała rozbić nasz związek,a kiedy jej się to nie udawało to potrafiła wyśmiać nas przy całej szkole.Ze szczególnością nienawidziła kruków a zwłaszcza mnie tym bardziej kiedy znalazłam jaskinie i pierwszy magnetyt prosto z kosmosu...
Skończyliśmy szkołę a ja poszłam na studia dotyczące astronomii.
Judy wiedziała że kiedy wyjawię na światło dzienne informacje o tym że znalazłam magnetyt i jaskinie to będę sławna i będę z tego czerpać duże pieniądze.To ona chciała być tą kobietą której udało się tego dokonać,to ona chciała być sławna na całym świecie ale jej nie wyszło.
Gdy miałam 23 lata zaszłam w ciąże i urodziłam Hayley,dlatego też wtedy nie skupiałam się na mojej karierze.Judy ukrywała się w innym mieście więc nie miałam bladego pojęcia że ma syna.Po roku urodziłam Alexa,i kiedy skończył on roczek a Hayley dwa latka wzięłam się do pracy.
Pewnego wieczoru poszłam do jaskini przy Greenhouse.Miałam robić tam badania bo za kilka dni jechałam do telewizji,reporterka chciała przeprowadzić ze mną wywiad właśnie o magnetycie.W pewnym momencie ktoś przyłożył mi do buzi szmatkę i zemdlałam.
Obudziłam się przykuta do łóżka,pełna siniaków i cała obolała.Zobaczyłam że jestem w jaskini,i od razu wiedziałam kto mnie tu uwięził.Do pomieszczenia w którym leżałam weszła Judy z jej chytrym uśmieszkiem.
-Witamy panią Woods w twoich skromnych progach tej magnetycznej jaskini. - powiedziała śmiejąc się. - Jak ci się podoba? Może przyniosę twój,ups przepraszam teraz mój magnetyt abyś przed śmiercią na niego popatrzyła?
-TY SUKO WYPUŚĆ MNIE!!!! MAM DZIECI!! - wydzierała się Ryan.
-Trudno,to już nie mój problem. - śmiała się wrednie.
-JAK MOŻESZ?! UWIĘZIŁAŚ MNIE TU BO JESTEŚ ZA GŁUPIA NA TO ABY ZNALEŹĆ MAGNETYT SZMATO?!!! - krzyczała dusząc się łzami.
-Jeszcze jedno słowo. - uderzyła ją z całej siły w policzek a Ryan załkała. - To przyprowadzę tu twoje nędzne bachory i umrą razem z tobą.
-Jest-eś p-potworem.. - wyjąkała.
-Dla ciebie mogę nim być ale kiedy powiem światu że to ja wynalazłam pierwszy magnetyt na ziemi to dla nich będę królową. - odparła i wyszła z pomieszczenia.
Cały czas głośno płakałam.Wiedziałam że umrę,że już nigdy nie zobaczę moich dzieci i męża.Moje marzenia zostały zrujnowane,byłam okropnie głodna i spragniona picia.
Mijały tygodnie,a jedyne co utrzymywało mnie przy życiu to Marcus,mój kolega który pracował dla Judy.Przynosił mi jedzenie i wodę,dbał o mnie jak mógł narażając się przy tym również na śmierć.Gdyby nie on dawno bym tu zdechła.Judy miała dziś powiedzieć światu że to ona wynalazła magnetyt.Wyszła z jaskini jak zwykle na wieczór i przyszedł do mnie Marcus.
-Ryan,dzisiaj wychodzisz,uwolnię cię. - mówił odwiązując ją.
-C-co? - odparła zmęczonym głosem.
-Nic nie mów tylko uciekaj,nie oglądaj się za siebie i przede wszystkim nie mów o tym policji.Jeśli im powiesz to Judy zniszczy magnetyt,i ucieknie z kraju,słyszałem jej plany. - odparł.
-Dobra,przysięgam nic nie powiem a teraz daj mi ten pierdolony magnetyt. - odparła łkając.
Marcus podał jej kamień a ona mu podziękowała.
-Idź,masz mało czasu. - dodał a kobieta wybiegła z jaskini.
I tak się to skończyło.Powiedziałam wszystko Carterowi i obiecaliśmy sobie że będzie to nasza tajemnica i że nigdy nie powiemy tego naszym dzieciom.Ale Hayley jest w niebezpieczeństwie,i nadal bije się z myślami czy jej to powiedzieć.Postanowiłam pogadać z Carterem.
-Kochanie,mam powiedzieć Hayley o Judy? - spytała Ryan.
-Skarbie,ja też nie mogę patrzeć na to że oni są razem ale nie psujmy im szczęścia,wiesz jak to jest. - powiedział. - Zawsze chciałem aby Hayley była szczęśliwa,nie mam serca zepsuć jej związku.
-Ja też nie chce psuć jej życia,ale on może coś jej zrobić! Albo gorzej,Judy może zrobić coś jej lub Alexowi! - odparła.
-Wiem,mnie też to męczy ale zostawmy ich w spokoju. - powiedział Carter łapiąc żonę za ręce.
-Jeśli tak uważasz to tak zrobię. - rzekła kobieta. - Zaproszę ją i Alexa dziś na obiad i pogadam z Hayley,powiem jej że Judy w młodości poderwała mi chłopaka,czy coś takiego.
-Okej. - odparł i pocałował żonę. - O której jedziemy na ten mecz?
-Za godzinę musimy wyjeżdżać,zaczyna się o 11.
- powiedziała. - Już nie mogę się doczekać jak zobaczę Hayley z pomponami :D
-Ooo tak. - zaśmiał się Carter. - I Alexa jak gra!
-Oczywiście.Moje zdolne dzieci! - głośno się zaśmiała.
Hayley POV :
Dziś jest mecz,czyli mój pierwszy występ jako cheerleaderka.Ogromnie się stresuje,będą tam wszyscy począwszy od wszystkich orłów,kruków aż po moich rodziców i Judy.A jak się przewrócę? Jezu...narobie takiego wstydu,jak ja się będę prezentować jako dziewczyna Daniela? Muszę myśleć pozytywnie,dam radę.
-Cześć Woods,będę dziś trzymał za ciebie kciuki. - odparł Leo.
-Dzięki Cruz. - uśmiechnęła się.
-Mogę w ogóle z tobą rozmawiać? Bo zaraz przyjdzie Daniel i znowu mnie pobije. - lekko się zaśmiał.
-Oczywiście że możesz! Daniel nie może nic mi zakazać,przy okazji zrozumiał że się tylko przyjaźnimy. - rzekła Hayley.
-To dobrze.Ja już będę szedł bo zaraz zajmą wszystkie miejsca na trybunach,a muszę być z przodu bo Emma z Jackie przygotowały dla ciebie transparent. - powiedział ze śmiechem.
-Co? Jezu,teraz to już napewno coś zjebie.. - wymamrotała dziewczyna.
-Ej,Woods dasz radę,rozumiesz? Wierze w ciebie,jak zawsze. - popatrzył w jej oczy.
-Wiem. - odparła.
-Cześć skarbie,zestresowana przed występem? - spytał Daniel podchodząc do dziewczyny.
-Bardzo. - odpowiedziała.
-To ja idę,pa Woods. - dodał Cruz i odszedł w stronę sali gimnastycznej.
-Widzę twoją minę,nie bądź zazdrosny. - zaśmiała się Hayley gładząc jego policzek.
-Ciężko nie być o taka dziewczynę. - odparł chłopak lekko się uśmiechając.
-Oj,przestań nie jestem jakąś najpiękniejszą dziewczyną w Greenhouse. - powiedziała rozbawiona.
-Dla mnie jesteś. - odrzekł i pocałował brunetkę.- Nawet jeśli coś pójdzie ci nie tak na tym występie to się nie przejmuj,dla mnie i tak będzie cudownie.
-Wiesz że kocham cię najbardziej na świecie,nie? - spytała ze śmiechem.
-Wiem,słoneczko. - powiedział Daniel ją przytulając.
-Hej gołąbeczki. - odezwała się Judy podchodząc do nich.
-Oo hej mamo. - Daniel przytulił się do matki.
-Witaj złotko,jak ty pięknie wyglądasz w tym stroju! - zaśmiała się kobieta i objęła Hayley.
-Dziękuje. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Idealna z was para,koszykarz i cheerleaderka! - krzyknęła rozbawiona. - Po prostu cudownie.
-Widzisz mamo,przeznaczenie. - odparł Daniel obejmując ręką brunetkę.
Mecz zaraz miał się zacząć.Moi rodzice siedzieli już na trybunach,a kruki trzymały dla mnie transparent.Czułam presję z ich strony ale dało się przeżyć.Weszłam na sale wraz z dziewczynami i zaczęła grać muzyka.Daniel wpatrywał się we mnie i się uśmiechał.Ważne że mu się podobało,chociaż nie narobie mu wstydu.
Alex również uśmiechał się pod nosem,czasami się podśmiewając.Tańczyłyśmy i krzyczałyśmy „Orły!" „Orły!" „Orły do boju!" Aż wreszcie nadszedł czas na wisienkę na torcie.Zrobiłam moją pierwszą w życiu gwiazdę i stanęłam na rękach.Z widowni słyszałam głosy moich rodziców i kruków „WOOOW HAYLEY!" Aż zachciało mi się tam śmiać.W pewnym momencie zobaczyłam że Brooke przewróciła się i nie mogła wstać.Tańczyłam dalej próbując nie zepsuć występu,ale zastanawiałam się kto będzie teraz topową,osobą która stanie na górze piramidy.
-Hayley! Hayley! - powiedziała zdyszana Sophie. -Musisz iść jako topowa.
-Co?! - krzyknęła dziewczyna.
-Hayley,błagam nie ma czasu dasz radę! - odparła Sophie i dziewczyny zaczęły zbierać się do piramidy.
Serce podeszło mi pod gardło.Ja dziś zrobiłam moją pierwszą gwiazdę w życiu,i mam iść teraz jako topowa?! Ale nie było czasu na zastanawianie się,dziewczyny już były gotowe więc ja też musiałam wziąść się w garść.Zaczęłam wchodzić po nich pojedyńczo,ale było okropnie ciężko bo trzęsłam się ze strachu.
-Jezu,Ryan co ona robi? - spytał zszokowany Carter.
-Jest topową. - odparła kobieta z dumnym uśmiechem na twarzy.
-Co jest? - powiedział Daniel sam do siebie.
-Nie wierze że Hayley idzie na górę. - mówił Alex.
I mi się udało.Stanęłam na samej górze piramidy,z uśmiechem na twarzy.Słyszałam krzyki Daniela „TO MOJA DZIEWCZYNA!!!" Moich rodziców i kruków.Mina Alexa mnie rozjebała :D Nigdy nie byłam tak dumna z siebie jak dziś.Dziewczyny zaczęły liczyć do 3,podrzuciły mnie i złapały.Kiedy nasz występ się skończył od razu poszłam na trybuny a po drodze spotkałam Daniela.
-Jezu,Hayley byłaś cudowna! - krzyknął i namiętnie się pocałowali.
-Teraz ty daj z siebie wszystko kochanie. - odparła.
-Pewnie że tak. - powiedział i pobiegł na boisko.
-Hayley!!! Omg nie wierze że to zrobiłaś!! - śmiała się Emma.
-Ja też nie. - powiedziała brunetka ze śmiechem.
-To się postarałaś Woods ;) mówiłem że dasz radę. - mówił Leo.
Hayley zaśmiała się i przytuliła swoich przyjaciół.
-Hayley!! Moja córeczka! - Ryan przybiegła i objęła dziewczynę.
-Od kiedy ty taka gibka? - śmiał się ojciec Hayley.
-Jezu,to było coś strasznego ale i zarazem niesamowitego. - zaśmiała się.
-Szkoda że ja nie byłam cheerleaderką kiedy chodziłam do tej szkoły :D - rzekła Ryan.
-Nic straconego,zapisz się tu do nich. - Carter dusił się śmiechem.
-Ej! Mecz się zaczyna,chodźmy usiąść. - dodała Hayley.
*po meczu*
-Jeeeej! Wygraliśmy! - krzyczała Hayley.
-Brawo kochanie! - odparła Ryan przytulając Alexa.
-Gratulacje skarbie! - Hayley podeszła do Daniela.
-Dziękuje śliczna. - odparł chłopak całując dziewczynę. - To wszystko dla ciebie :D
-Dobrze grasz,Daniel. - powiedziała Ryan podchodząc do chłopaka.
-Dziękuje pani Woods. - uśmiechnął się.
-W końcu jest kapitanem drużyny. - zaśmiała się brunetka obejmując go.
-Hayley,zapraszam was z Alexem dziś na obiad. - odparła.
-Oo to super.Stęskniłam się za twoim spaghetti. - rzekła z rozbawieniem.
-I ja też. - dodał Alex.

𝒢𝓇ℯℯ𝓃𝒽ℴ𝓊𝓈ℯ 𝓁ℴ𝓋ℯ// 𝒟𝒶𝓎𝓁ℯ𝓎  SKOŃCZONEWhere stories live. Discover now