JUNKIES

34 2 0
                                    

Bridget zaczęła wszystkim opowiadać, że najpierw wyruszymy do "Miasta w Mieście", a później sami zdecydujemy co robić dalej. Tylko najpierw trzeba znaleźć jakieś auto i jakieś zapasy.

- Wydaje mi się, że to jest dobry pomysł...

Powiedział Simon, lecz w jego oczach widziałem niepewność.

- No nie wiem czy to taki dobry pomysł... A co z rodzicami?

Dodała Rose. Rose to taka osoba, która powie co myśli, nie kłamie i nie owija w bawełnę. Kiedyś w szkole, jeszcze w gimnazjum, Rose powiedziała prosto z mostu nauczycielce, że bardzo grubo wygląda w żółtym, cała klasa się śmiała, a Pani od fizyki wysłała ją do dyrektora. Będąc u dyrektora, temu również dowaliła zdaniem:

"- Może Pan nie palić, to bardzo śmierdzi."

- Mam pomysł! (...)

Krzyknął Tim. Każdy zrobił zdziwioną minę ponieważ on rzadko kiedy podejmuje się jakiejkolwiek rozmowy.

- (...) Pójdziemy na początku do Simona domu bo jesteśmy najbliżej, zobaczymy czy coś jeszcze zostało, czy ktoś jeszcze jest. Później do Brid dlatego, że również nie jest on aż tak daleko jak dom pozostałych osób. Później zaś do Rose, następnie do Nate.

- Podoba mi się ten plan.

Powiedział Simon. On był inny troszkę niż Rose, to dziwne bo różnili się, a byli parą. Może to prawda, że przeciwieństwa się przyciągają?

- Chwila... A co z Twoim domem?

- Rose, nie musimy do mnie iść.

- Dlaczego?

- Wiesz jaki miałem kontakt z matką, a szczególnie z rodzeństwem.

- Tak, wiem, ale to nie zmienia faktu, że to twoja rodzina.

Tim nic nie odpowiedział. Wolał milczeć. Znowu. Nie chcieliśmy go cisnąć także już nic nie mówiliśmy, mieliśmy nadzieje, że może jednak zmieni zdanie. Ja bym chciał wiedzieć co jest z moją rodziną. Raczej każdy z nas tutaj by chciał wiedzieć, ale nie Tim.

- A ja mam jeszcze lepszy pomysł.

- Jaki?

Zapytała się po krótkiej chwili Brid.

- Może rozdzielimy się i część z was pójdzie do Bridget, a część do Rose. Razem pójdziemy do Simona. Tak, wiem że nie powinniśmy się rozdzielać, ale nie mamy innego wyjścia. W przeciwnym razie zajmie nam to dużo czasu, a musimy jeszcze znaleźć samochód.

- Chyba, nikt się nie sprzeciwia. To co, w drogę?

Rose chyba nadawała się na "lidera" naszej paczki. Nigdy nie mieliśmy żadnego podziału, kto jest liderem, a kto jest pomocnikiem lidera. Każdy w tej grupie był po prostu równy. Wiem, że w niektórych takich ekipach są podziału. Na szczęście, nie u nas.

- W drogę!

Krzyknęliśmy wszyscy razem, w tym samym czasie, aż sami się zdziwiliśmy, że tak potrafimy i po chwili ciszy zaczęliśmy się śmiać.
( https://youtu.be/v8X2_A7p5-Q )
Dotarcie do mieszkania Simona, nie było skomplikowane. Jednak po drodze spotkało nas kilka przygód. Zauważyliśmy wielki plakat umieszczony na tablicy ogłoszeniowej, na którym pisało iż ludzie zamierzają wyruszyć na zachód. Wątpię, żeby tam było bezpiecznie. Jedno jest pewne, teraz nigdzie nie jest bezpiecznie. Zamiast ludzi, było coraz więcej Szwendaczy lub ludzi, ale zarażonych. Takiego nawet spotkaliśmy.

UndeadWhere stories live. Discover now