1 - Lucjusz bywa nadopiekuńczy

Start from the beginning
                                    

– Miło mi poznać. – Kobieta wyciągnęła dłoń w stronę Snape'a, uśmiechając się delikatnie. – Czytałam wiele z pana prac naukowych.

Severus zmarszczył lekko brwi w zaskoczeniu i ucałował wierzch dłoni brunetki. Nie wiedział, co zdziwiło go bardziej, czy to, że ktoś z tego płytkiego towarzystwa rzeczywiście zainteresował się jego badaniami, czy to, że kobieta mówiła z wyraźnym rosyjskim akcentem.

– Niezwykle cieszę się, że ktoś obecny na tym balu podziela moje zainteresowania – stwierdził gładko, zachowując neutralną mimikę twarzy.

– Mam nadzieję, że nie będzie miał pan nic przeciwko, jeśli zadam panu kilka pytań. Prace, o których wspomniałam były doprawdy wyjątkowo interesujące, a przeprowadzony tok rozumowania niesamowicie błyskotliwy, jednak obawiam się, że mogłam nie zrozumieć kilku kwestii. – Kobieta uśmiechnęła się przepraszająco, patrząc mu w oczy.

Severus poczuł się nieswojo. Dopiero teraz mógł dokładnie przyjrzeć się twarzy Kallisto i musiał przyznać sam przed sobą, że kobieta była niepokojąco atrakcyjna.

– Oczywiście, z przyjemnością – odpowiedział, a jego oczom ukazał się piękny uśmiech brunetki.

– Nie sądziłem, że ktoś może to czytać, Severusie.

Oboje spojrzeli w tym samym czasie na Malfoya, który nonszalancko włożył ręce w kieszenie zapewne niebotycznie drogiego garnituru.

– Lucjuszu... – westchnęła karcąco Rowle, jednak delikatny uśmiech nadal gościł na jej twarzy.

– Tak, moja droga? – Blondyn uniósł wysoko brwi, udając zaskoczonego.

– Profesor Snape jest bardzo szanowany w środowisku... Mógłbyś chociaż dzisiaj nie być taki złośliwy? – zapytała, spoglądając prosząco na Lucjusza.

– Skoro prosisz... – Malfoy westchnął. – Ale tylko tego wieczoru. – Uśmiechnął się lewym kącikiem ust. – A teraz wybaczcie, nie będę wam dłużej przeszkadzał, inni goście czekają. – Ruszył spokojnym krokiem, ale zanim zdążył ich całkiem wyminąć, Kallisto delikatnie ułożyła swoją dłoń na jego ramieniu.

– Najpierw poszukaj Narcyzy – szepnęła cicho, tak aby tylko Lucjusz mógł ją usłyszeć.
Malfoy lekko skinął głową na jej słowa.

– Severusie – spojrzał kątem oka na przyjaciela – dopilnuj, żeby żaden z gości jej się nie narzucał.

Kallisto zabrała swoją dłoń z ramienia blondyna i stanęła przy Severusie, odprowadzając Lucjusza oraz jego syna wzrokiem.

– Niech nie czuje się pan zobowiązany do pilnowania mnie – mruknęła bez entuzjazmu. – Lucjusz bywa nadopiekuńczy.

– Znam go od lat, ale pierwszy raz o tym słyszę – stwierdził kąśliwie Snape. Kobieta spojrzała na niego zaskoczona i zmieszana, ale nie odwrócił wzroku, lecz nadal badawczo się jej przyglądał. – Kim dla siebie jesteście? – zapytał bez ogródek.

– Nie rozumiem – odpowiedziała mu chłodno, zapewne próbując zakończyć tematu.

– Proszę nie kazać mi się powtarzać, bardzo tego nie lubię. – Dalej naciskał.

– Tak jak panu wcześniej powiedział, jesteśmy przyjaciółmi, znamy się od dawna – wyjaśniła nie bez irytacji.

– Również jestem przyjacielem Lucjusza, ale nigdy o pani nie słyszałem. – Zauważył cynicznie.

– Więc może nie jest pan tak blisko, jak się panu wydaje – skwitowała go i zabrała ze srebrnej tacy kieliszek z winem, kiedy przechodził obok nich jeden ze skrzatów domowych. – Przepraszam bardzo, ale obawiam się, że nasza rozmowa o eliksirach będzie musiała zaczekać, mam kilka spraw, które niezwłocznie wymagają mojej uwagi. – Skinęła mu sztywno głową i ruszyła w przeciwną stronę.

𝐍𝐀𝐉𝐋𝐄𝐏𝐒𝐙𝐘 𝐒𝐔𝐑𝐃𝐔𝐓 | ʜᴀʀʀʏ ᴘᴏᴛᴛᴇʀ ғғWhere stories live. Discover now