1.

337 15 5
                                    

Edward właśnie wracał z Cantralu do Resembool. Był strasznie zmęczony, ale nie było opcji żeby zasnął. Bał się i nie wiedział co powiedzieć Winry jak wróci. Alchemia była całym jego życiem, a po tym jak miłość jego życia podważyła główną zasadę alchemii proponując mu 85% swojego życia, miał tak potężny mętlik w głowie i właściwie nie wiedział co ma o tym myśleć.

Przynajmniej wiem, że Winry też coś do mnie czuje. Pomyślał i od razu zrobiło mu się lżej na sercu a na jego twarzy zagościł szeroki szczery uśmiech. Edward przymknął oczy czując promienie słoneczne, które oświetlały jego skórę przez okno pociągu. Tyle rzeczy stało się w ciągu ostatnich paru lat, razem z Alphonsem udało im się odzyskać ciała, co prawda nie mógł teraz już korzystać z alchemii, ale cieszył się niezmiernie, że Al w końcu mógł żyć we własnym ciele, a nie w ogromnej zbroi. Alphonse przebywał właśnie w Xing. Chciał opanować danchemię i May postanowiła mu w tym pomóc.
Ed musiał przyjechać do Centralu ze względu na Naczelnika, którym po Bradleyu został nikt inny jak Roy Mustang. Płomienny alchemik obiecał, że odbuduje Ichval i zadba o dobro całego Amestris, czym oczywiście zyskał ogromne poparcie. Nie obyło się oczywiście bez poruszenia przez porucznik Hawkeye tematu Winry i zgryźliwych komentarzy Mustanga, który wyśmiał blondwłosego za jego nieudane do końca oświadczyny z domieszką alchemii.
Major Armstrong dowiedziawszy się o planach młodego Elrica wzruszył się do łez zamykając go w ciasnym uścisku i powiedział, że będzie wyczekiwać zaproszenia na ślub.
Edward już wiedział, że Winry jest jedyną osobą, z którą chce dzielić życie. Wiedział, że ma dla kogo żyć i iść do przodu. Nie było go w domu 4 miesiące, a tęsknił za nią jakby wyjechał na conajmniej paręnaście lat. To chyba właśnie nazywa się miłością.

Złotooki jednak nie wiedział jak Winry na to zareaguje. Wiedział, że prędzej czy później zapyta się jej czy zechce spędzić z nim resztę życia, ale jego wrodzona nieśmiałość w stosunku do niej okropnie mu to wszystko utrudniała. Był już przygotowany, kupił najpiękniejszy pierścionek jaki znalazł, ponieważ uważał, że blondwłosa zasługiwała na najpiękniejsze i najlepsze. Mniej więcej wiedział już co jej wtedy powie. Tylko nie wiedział gdzie i kiedy. Przerażała go myśl zrujnowania tak ważnego momentu, ten moment miał zadecydować o jego przyszłości. O ich przyszłości.

Dam radę. Dam radę bo ją kocham.
Spojrzał na pudełeczko z pierścionkiem i uśmiechnął się.

*Time skip, jesteśmy już w Resembool*

Edward wysiadł na stacji. Na tej samej stacji na której doszło do pamiętnego wyznania miłości. Poczuł ulgę bo wiedział, że jest w domu. Wszystkie wspomnienia z dzieciństwa, z Alem i Winry, wszystkie ciepłe dni, które spędzali na dworze. Wszystkie gorsze chwile, płacz i cierpienie, które sprawiły, że ich życie było ciężkie. Jedno miejsce - mnóstwo wspomnień.

Winry usłyszała, że Den szczeka. Nie spodziewała się nikogo z racji, że babcia wyjechała na jakiś czas do Rush Valley żeby zakupić nowe części do automaili.
Podeszła do drzwi i pewnie je otworzyła. Szok wymalowany na jej twarzy w mgnieniu oka zamienił się w najszczerszy uśmiech. Wybiegła z domu i rzuciła się Edwardowi w ramiona przez co stracili równowagę i oboje wylądowali na trawie.

- Czemu nie zadzwoniłeś, że przyjeżdżasz? - zapytała go pozwalając łzom szczęścia spływać po jej policzkach, mocząc tym samym koszulkę Eda.

- Um, zapomniałem. - wydukał drapiąc się po głowie, obejmując dziewczynę drugą ręką.

- Zawsze ta sama wymówka. - Winry nadęła policzki patrząc na niego z lekkim poirytowaniem. - Witaj z powrotem. Tęskniłam.
Blondynka uśmiechnęła się wtulając się w jego muskularne ciało. Uniosła głowę aby spojrzeć na chłopaka i ujrzała jak jego twarz pokrywa ogromny czerwony rumieniec. Wtedy dotarło do niej, że mają do obgadania jedną bardzo ważną sprawę.
Edward baz problemu wstał i wziął ją na ręce. I teraz z kolei twarz Winry zrobiła się całkowicie czerwona.

- Odłóż mnie, jestem ciężka. - wymamrotała. Ten mały Ed, z którego zawsze wszyscy śmiali się, że nie urośnie bo nie pije mleka, niósł ją teraz na rękach jakby nic nie ważyła.

- Oj nie przesadzaj. Jesteś lekka jak piórko. - zaśmiał się. - Ja też za tobą tęskniłem. - spojrzał jej głęboko w oczy. - Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
Winry poczuła to cudowne uczucie rozlewającego się ciepła w klatce piersiowej. Jej serce zaczęło tak szybko bić, że bała się, że Edward je usłyszy. Objęła jego szyje i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku, czego totalnie się nie spodziewał.

- Mamy pare spraw do obgadania. - powiedziała pewnie. - A pierwszą z nich jest twoja noga.

- Chyba znowu urosłem. - odrzekł jej dumnie. - Czuję, że jest trochę krótsza.

- Ty urosłeś? - spojrzała na niego z rozbawieniem w oczach. - Zacząłeś pić mleko?

Widać było jego zirytowanie. Jeszcze parę lat temu pewnie zrzuciłby ją w tym momencie na podłogę, ale teraz totalnie zmieniło się jego myślenie. Powoli postawił ją na ziemi i zamknął w uścisku opierając brodę na czubku jej głowy. Winry objęła go w pasie, chwytając swoimi drobnymi dłońmi jego koszulkę i rozkoszując się chwilą.
Oboje już wiedzieli, że chcą być razem. I że nie wyobrażają sobie, żeby było inaczej.

——————————————————
Witam serdecznie w książce, do której napisania zostałam zmuszona przez moje serce i mój umysł, bo czułam okropny niedosyt po ponownym obejrzeniu FMA Brotherhood.
Mam nadzieje, że komuś się te wypociny spodobają :)
Pozdrawiam,
Herbatkazrumem

Zostanę na zawsze || EdWinWhere stories live. Discover now