ROZDZIAŁ TRZECI - Krokus

1.2K 100 84
                                    

PISANE NA PODSTAWIE MANGI!!

┅◊◊◊┅

Chłopak szedł szkolnym korytarzem. Chociaż nie różnił się zbytnio od tłumu, jak na swój wiek był dość wysoki. Jego blond włosy były w nieładzie, a niebieskie oczy, wypełnione determinacją rozglądały się wokół. W ręce trzymał coś, co wyglądało jak parasolka.

Jednak była pewna rzecz, którą różnił się od innych ludzi. Nazywał się Minamoto Kou, i był egzorcystą. Mógł widzieć zjawy, które musiał wyeliminować. A jego parasolka była tak naprawdę bronią, by z nimi walczyć – Raiteijou, przekazywana w jego rodzinie od wieków.

Myślał o jednej osobie – Hanako-san z łazienki. Słyszał, że to bardzo niebezpieczny duch, i morderca, kiedy ten jeszcze żył. Podczas dwóch pierwszych lat nauki w gimnazjum nie było nic, czym mógł się martwić, ale od niedawna zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Domyślił się, że to jego sprawka.

Kou usłyszał dziwny dźwięk. Odwrócił się i zobaczył różowe stworzonka, zjeżdżające po poręczy. Mokke. Może powinien ich spytać, gdzie jest Hanako? Nie, nie, on był egzorcystą, powinny się go bać.

— Hej, miernoty — powiedział, patrząc groźnie na Mokke. — Znacie Hanako? — spytał, ale to tylko je przestraszyło, przez co uciekły. — AH! HEJ! Ugh! Cóż, trudno! Sam go znajdę! — stanął na poręczy i zaczął krzyczeć: — TYLKO POCZEKAJ, HANAKO! JESTEM JUŻ W DRODZE, BY CIĘ WYEGZORCYZMOWAĆ! HAHAHA!

Wszyscy patrzyli na niego, jakby oszalał. Niektórzy uczniowe zaczęli szeptać między sobą.

— Co z nim się dzieje?

— Zignorujmy go...

Chłopak usłyszał cichy śmiech. Odwrócił się w jego stronę, i zobaczył Mokke, które nie uciekło. Kiedy zrozumiało, w jakim niebezpieczeństwie się znalazło, szybko zwiało do ogrodu. Blondyn ruszył za nim. Zobaczył tam gimnazjalistkę, która kucała przy kwiatkach, podlewając je. Spojrzała na niego.

— Mógłbyś mi coś wytłumaczyć?

Kou rozejrzał się, po czym wskazał na siebie.

— Do mnie mówisz? — kiwnęła głową. — Jasne, o co chodzi?

Jej wyraz twarzy bardzo szybko zmienił się z zatroskanej na rozbawioną.

— Co to właściwie było? — zachichotała. — "TYLKO POCZEKAJ, HANAKO!" Przezabawne!

Przez to zorientował się, że każdy mógł zobaczyć, jak groził jakiemuś duchowi, którego nawet tam nie było. Zakrył swoje usta dłonią, rumieniąc się.

— Nie martw się, za jakiś czas nie będą o tym pamiętać.

W tym samym momencie na jej ramię wskoczyło Mokke.

— Czy ty... też je widzisz? — spytał.

— Co? Kogo?

— Nieważne, zapomnij o tym — przykucnął obok niej. Jeszcze uzna, że jestem jakiś dziwny!, pomyślał. Musiał naprawić swój wizerunek — Co robisz?

— ...Podlewam kwiaty? Myślałam, że to oczywiste.

— Oh... racja — uderzył się otwartą dłonią w czoło. Brawo, Kou. Świetna robota.

Przez chwilę pozostali w ciszy. W końcu dziewczyna odłożyła obok siebie konewkę.

— Wiesz, że jak będziesz mówić do kwiatów, to może pomóc im rosnąć? — uśmiechnęła się miło.

Rozkwit || Hanako x ReaderWhere stories live. Discover now