Rozdział 31

2.5K 92 33
                                    

Dwa tygodnie później.

Leżałam w pokoju na swoim łóżku i rysowałam mojego kotka, Filutka. Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi pokoju. Zanim jednak zdążyłam odpowiedzieć, osoba stojąca po drugiej stronie, weszła do środka. Był to oczywiście Bellamy.

- Zapukałem, żeby nie było. - wskazał na drzwi z uśmiechem na co tylko pokręciłam głową. - Cześć, księżniczko. - pocałował mnie w czółko.

Wskazałam na śpiącego Filutka.

- Cześć, Filuś. - pogłaskał kotka na co się uśmiechnęłam.

- Co słychać? - spytałam. - Jak u cioci i wujka? Jak ci się z nimi mieszka? - oparłam głowę na ręce i spojrzałam na chłopaka, który przysiadł obok mnie na łóżku.

- Aaa, dobrze. - odparł. - Są naprawdę świetni. Traktują mnie jak własnego syna. - uśmiechnął się.

- To dobrze. - wróciłam do rysunku, teraz pozostało mi cieniowanie. - Wreszcie wszystko zaczęło się jakoś układać, a wy tworzycie piękną rodzinkę. - mówiłam cieniując przy tym mój rysunek.

- I oby tak pozostało. - westchnął Blake. - Ooo, a kto tu się obudził. - zerknęłam na niego i zauważyłam, że Filutek się obudził. - No cześć, maluchu. - Bellamy pogilgotał kotka po brzuszku.

Filuś się już otrzeźwił i zaczął się bronić pazurkami, i ostrymi ząbkami. Jednak ani jeden, ani drugi, nie odpuszczali i zaczęli się bawić. To był przeuroczy widok.

- Wygrałem. - zaśmiał się Blake, gdy kotek położył się po zabawie i nie miał sił by wstać.

- Nie bądź taki pewny. - zaśmiałam się, bo wiedziałam, że zwierzak mimo wszystko potrafi oddać nawet po kilku chwilach.

Brunet spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili syknął z bólu, gdy Filutek skoczył mu na nogę i go zagryzł, a potem uciekł, jak gdyby nigdy nic.

Zaczęłam się śmiać.

- Ah, tak cię to bawi? - Blake uniósł brwi do góry i podszedł do mnie. - Nie ładnie, księżniczko. - usiadł obok mnie i zaczął mnie łaskotać przez co jeszcze bardziej nie mogłam powstrzymać śmiechu.

***

W późniejszym czasie postanowiliśmy się przejść na dość długi spacer. Trzymaliśmy się za ręce, rozmawialiśmy, spacerowaliśmy.

- Powiedz no mi... - powiedział chłopak i zerknął na mnie. - Jak to jest, że w przeciągu tak krótkiego czasu, tak bardzo zawróciłaś mi w głowie? - spytał na co się uśmiechnęłam.

- Urok osobisty. - wzruszyłam ramionami. - Wpadłeś w moją pułapkę. - zaśmiałam się.

- Ja w twoją, czy ty w moją? - chłopak również się zaśmiał.

Szturchnęłam go.

- Być może jedno i drugie. - mówiłam wciąż z rozbawieniem.

Brunet zatrzymał się i obiął mnie w talii.

- Ile teraz wynoszą procenty w kategorii czy mnie lubisz? - spytał z cwanym uśmieszkiem.

Położyłam dłonie na jego ramionach i udałam, że się zastanawiam.

- Hmm...

- Powyżej zera? - dopytywał z uśmiechem.

- Poniżej. - uśmiechnęłam się zadziornie.

- Dlaczego? - zdziwił się.

- Bo powyżej masz w kategorii czy cię kocham. - powiedziałam i skradłam mu całusa.

- Ah, tak, ze mną pogrywasz? - brunet uniósł brwi do góry i nie ukrywał uśmiechu.

- Yhym... - uśmiechnęłam się, a po chwili Bellamy złączył nasze usta w ciepłym pocałunku.

Odsunęłam się jednak troszkę od niego, gdy w oddali usłyszałam znajomy głos.

- Coś nie tak? - zdziwił się brunet.

Staliśmy ciągle przytuleni do siebie. Ostrożnie wyjrzałam z nad ramienia chłopaka.

- O nie... - powiedziałam, gdy moje przypuszczenia się potwierdziły.

- Co? - chłopak chciał się odwrócić, ale ujęłam jego twarz w dłonie i mu zakazałam.

- Nie odwracaj się...

- Dlaczego? - spytał zdezorientowany.

- Później ci powiem, a teraz chodź. - wzięłam go za rękę i ruszyłam w przeciwną stronę od mojego domu.

- Ale tam jest twój dom... - wskazał w przeciwną stronę.

- Tak, ale tam nie idziemy. - pociągnęłam go.

- Ponieważ...?

- Ponieważ tam jest... - zaczęłam mówić, ale nie dokończyłam, bo osoba, której się obawiałam mnie zauważyła.

- Clarke! - zawołała uradowana dziewczyna.

- No i nas zauważyła. - westchnęłam. - To stara znajoma, ale jest bardzo... - wyjaśniłam szybko Blake'owi.

- Ciekawska? Nadpobudliwa? Wredna? I.... - zgadywał chłopak na co się uśmiechnęłam.

- Wszystko na raz. - zgodziłam się z nim i po chwili dziewczyna do nas podeszła.

- No, cześć! Ledwo co cię poznałam, ale wyładniałaś! - uśmiechnęła się szeroko co wcale nie dodawało jej uroku.

- Heh... - nie wiedziałam co powiedzieć. - Dziękuję? - zerknęłam na Blake'a, a potem z powrotem na nią.

Chłopak ciągle stał do niej tyłem i dopiero teraz się odwrócił.

Zdziwił się na jej widok tak samo jak i ona na jego.

- Bellamy? - spytała z wytrzeszczonymi oczami.

- Echo? - zdziwił się Blake.

-------------------------------------------------------------------

Jak myślicie? Echo namiesza w życiu naszego Bellarke? Koniecznie dajcie znać w kom. ;)

Ponad Wszystko | Bellarke (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz