Obudziło mnie brak powietrza w płucach. Natychmiast usiadłam na łóżku i wzięłam głeboki oddech. Kilka oddechów dodało...
CO?! Gdzie ja jestem?!
Znalazłam w dużym, pięknym pokoju. Łóżko na którym siedziałam wyglądało no bardzo drogie. Obok łóżka znalazła się szafka nocna z lampką. Taka sama szafka była po drugiej stronie łóżka lecz na niej leżał zegarek. Beżowe ściany otaczały mnie, a piękny czerwony dywan tulił podłogę.
Najwyraźniej jestem na piętrze, gdyż można było usłyszeć krzyki z podłogi.
C- chyba kojażę to miejsce.
Przesunęłam się do brzegu łóżka, odchyliłam jedwabną kołdrę i postawiłam nogi na podłodze. Od razu zaczęło robić mi się nie dobrze.
Cholera...
Po chwili doszłam do siebie. Postanowiłam wyjść z pokoju i dopytać się co ja tu do jasnej robie.
Dotarłam do drzwi, a krzyki z dołu się nasiliły. Otworzyłam drzwi i ruszyłam na schody. Z każdym krokiem stawało mi się co raz bardziej nie dobrze. Mimo kręcenia się w głowie starałam się iść szybciej ale też i ciszej.
Hałas stał sie co raz silniejszy i w pewnym momencie ustał. Weszłam więc do salonu domu Mikaelsonów.
- Nie ładnie się skradać - powiedział Niklaus stojący niedaleko schodów.
- Niklausie, wybacz jej ale przypominam, że Samantha zemdlała - zaprzeczył Elijah.
- Jak sie czujesz, Sam? - spytała się Freya.
- Cóż trochę słabo... Ale daję radę - odpowiedziałam stawiając krok do tyłu aby się nie przewrócić.
To było na nic po chwili zaczęłam przechylać się do tyłu. Kiedy miałam upaść na posadzę poczułam na biodrach czyjeś ręce.
- Klaus, posadź ją tutaj - rozkazała Rebeka. Mężczyzna zgodnie z prośbą siostry posadził mnie na kanapie nie daleko od Elijah. - Dać ci coś dopicia?
- Jeśli można by było prosić to poproszę wodę - powiedziałam lekko zaspana.
- Już sie robi.
Po chwili napiłam się łyku wody i od razu poczułam się lepiej.
- Mogę wiedzieć co ja tu robie?
- Przecież Niklaus mówił ci, że musisz nas odwiedzić. Podobno się zgodziłaś i w drodze do nas zemdlałaś - powiedziała Freya.
- Nie! - krzyknęłam. - Klaus mi coś zrobił w mieszkaniu, a potem się tu obudziłam.
- Klaus?! Czy to prawda? - wstała z fotela Rebeka.
- Może - odpowiedział ze skruchą Nik.
- Czyś ty zwariował?! - zaczęła się kłótnia jakiej nikt nigdy nie słyszał. Mogę sie założyć, że było nas słychać w Mystic Falls (a to zdecydowanie daleko).
- Halo, kochani - powiedziała Freya. - Hej! - zero reakcji. Wyciągnęła przed siebie ręce i wszyscy Mikaelsonowie opadli na kolana.
Głośno krzyknęłm. Ból w mojej głowie był nieubłaganie nieznośny. Szybko padłam na kolana. Jednak ból pozwolił mi jeszcze opaść na bok.
Freya usłyszawszy mój krzyk, przestała.
- Sam! Matko! - podbiegła do mnie. - Ja nie chciałam!
- Ja... ja... jak to się stało? - spytałam przerażona. - To twoje zaklęcie ono powinno działać na potwory... czy... czy ja...
- Klaus, zaminiłeś ją w wampira?! - krzyknęła Rebeka.
- Coś ty! Nawet swojej krwi jej nie podawałem - zaprotestował Klaus.
- Freya, wiesz czym może być Sam? - spytała Rebeka. Freya tylko pokręciła przecząco głową.
<><><><>
Dzisiaj taka niespodzianka i kolejny rozdział!
❤🖤❤
ČTEŠ
Mój Diabełku▪︎Klaus Mikaelson ✔
FanfikceCóż... Ja nie jestem taka zwykła. Nie jestem wampirem ani wilkołakiem. Nie jestem nawet czarownicą. Więc czym jestem? Hmm... jestem córką Lucyfera. Czyli w skrócie DIABŁEM. UWAGA! LUDZIE KTÓRZY MAJĄ BÓL TYŁKA O BŁĘDY W FABULE, KTÓRE PISAŁA 12-LATKA...