•6•

3.4K 123 10
                                    

Obudziło mnie brak powietrza w płucach. Natychmiast usiadłam na łóżku i wzięłam głeboki oddech. Kilka oddechów dodało...

CO?! Gdzie ja jestem?!

Znalazłam w dużym, pięknym pokoju. Łóżko na którym siedziałam wyglądało no bardzo drogie. Obok łóżka znalazła się szafka nocna z lampką. Taka sama szafka była po drugiej stronie łóżka lecz na niej leżał zegarek. Beżowe ściany otaczały mnie, a piękny czerwony dywan tulił podłogę.

Najwyraźniej jestem na piętrze, gdyż można było usłyszeć krzyki z podłogi.

C- chyba kojażę to miejsce.

Przesunęłam się do brzegu łóżka, odchyliłam jedwabną kołdrę i postawiłam nogi na podłodze. Od razu zaczęło robić mi się nie dobrze.

Cholera...

Po chwili doszłam do siebie. Postanowiłam wyjść z pokoju i dopytać się co ja tu do jasnej robie.

Dotarłam do drzwi, a krzyki z dołu się nasiliły. Otworzyłam drzwi i ruszyłam na schody. Z każdym krokiem stawało mi się co raz bardziej nie dobrze. Mimo kręcenia się w głowie starałam się iść szybciej ale też i ciszej.

Hałas stał sie co raz silniejszy i w pewnym momencie ustał. Weszłam więc do salonu domu Mikaelsonów.

- Nie ładnie się skradać - powiedział Niklaus stojący niedaleko schodów.

- Niklausie, wybacz jej ale przypominam, że Samantha zemdlała - zaprzeczył Elijah.

- Jak sie czujesz, Sam? - spytała się Freya.

- Cóż trochę słabo... Ale daję radę - odpowiedziałam stawiając krok do tyłu aby się nie przewrócić.

To było na nic po chwili zaczęłam przechylać się do tyłu. Kiedy miałam upaść na posadzę poczułam na biodrach czyjeś ręce.

- Klaus, posadź ją tutaj - rozkazała Rebeka. Mężczyzna zgodnie z prośbą siostry posadził mnie na kanapie nie daleko od Elijah. - Dać ci coś dopicia?

- Jeśli można by było prosić to poproszę wodę - powiedziałam lekko zaspana.

- Już sie robi.

Po chwili napiłam się łyku wody i od razu poczułam się lepiej.

- Mogę wiedzieć co ja tu robie?

- Przecież Niklaus mówił ci, że musisz nas odwiedzić. Podobno się zgodziłaś i w drodze do nas zemdlałaś - powiedziała Freya.

- Nie! - krzyknęłam. - Klaus mi coś zrobił w mieszkaniu, a potem się tu obudziłam.

- Klaus?! Czy to prawda? - wstała z fotela Rebeka.

- Może - odpowiedział ze skruchą Nik.

- Czyś ty zwariował?! - zaczęła się kłótnia jakiej nikt nigdy nie słyszał. Mogę sie założyć, że było nas słychać w Mystic Falls (a to zdecydowanie daleko).

- Halo, kochani - powiedziała Freya. - Hej! - zero reakcji. Wyciągnęła przed siebie ręce i wszyscy Mikaelsonowie opadli na kolana.

Głośno krzyknęłm. Ból w mojej głowie był nieubłaganie nieznośny. Szybko padłam na kolana. Jednak ból pozwolił mi jeszcze opaść na bok.

Freya usłyszawszy mój krzyk, przestała.

- Sam! Matko! - podbiegła do mnie. - Ja nie chciałam!

- Ja... ja... jak to się stało? - spytałam przerażona. - To twoje zaklęcie ono powinno działać na potwory... czy... czy ja...

- Klaus, zaminiłeś ją w wampira?! - krzyknęła Rebeka.

- Coś ty! Nawet swojej krwi jej nie podawałem - zaprotestował Klaus.

- Freya, wiesz czym może być Sam? - spytała Rebeka. Freya tylko  pokręciła przecząco głową.

<><><><>

Dzisiaj taka niespodzianka i kolejny rozdział!
❤🖤❤

Mój Diabełku▪︎Klaus Mikaelson ✔Kde žijí příběhy. Začni objevovat