•5•

3.6K 123 22
                                    

- No mówię serio - powiedziałam patrząc się na podwórko z oknem. - Minął już tydzień od tamtej awantury, wiesz której.

- Tak, tak - odezwał się głos w telefonie. - Odzywał sie do ciebie ktoś?

- W tym problem. Marcel i Cami się do mnie nie odzywają, a Mikaelsonowie? Pff. Unikają mnie. Alva, mam już tego dość. Jedyni znajomi w tym mieście właśnie mnie opuścili.

- Współczuje ci, kochana - Alva powiedziała ze smutkiem w głosie. - A jak tam w nowym mieszkanku?

- Cóż, nie jest wielkie, ale zawsze sie pomieszczę.

- Masz rację - dodała Alva. - Hej, Sam, wyślesz mi zdjęcie tego Klausa?

- Skąd mam mieć jego zdjęcie?! - spytałam się retorycznie. - Ale mogę ci powiedzieć jak wygląda.

- No dawaj! - krzyknęła z podniecenia dziewczyna w telefonie.

- Jest bolndynem, ma cudowne błękitne oczy i jest bardzo przystojny. Jest z niego bardziej bad boy ale jaki cudowny! - powiedziałam odwracając się plecami do okna.

- Dziękuje, kotku - usłyszałam głos Klausa, który stał w progu otwartych drzwi do mieszkania.

- Alva, muszę kończyć mam nie proszonego gościa - i natychmiast się rozłączyłam.

- Nie proszony gość. Dziękuje. Nie zaprosisz mnie? - spytał się z nutką rozkazu w głosie.

- To będzie mój błąd ale wejdź - powiedziałam po chwili.

Mężczyzna wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi.

- Musimy porozmawiać - Klaus usiadł na kanapie, a ja stanęłam naprzeciwko niego z założonymi rękami na klatce piersiowej. - Z góry przepraszam, że tam na ciebie nakrzyczałem. Ale cóż, moja siostrzyczka zrobiła mi wykład o tym jak bardzo źle zrobiłem.

- To nie są przeprosiny z serca, prawda?

- Owszem, a teraz słuchaj.

^^^

- Że co, że jak?! - krzyknęłam wstawając z krzesła. Mimo mojego tonu Klaus miał taką samą minę. - Ty myślisz, że ja ci w to uwierze?!

- Słuchaj wiem, że...

- Nic nie wiesz! - przerwałam Klausowi. - To jest przecież niemożliwe... - po moim policzku spadła łza.

- Hej, a tobie co? - spytał się Mikaelson patrząc jakbym zwariowała.

- Ja... Moja babacia... - osunełam się na kolana. Dopiero po chwili się zorientowałam, że dalej w moim mieszkaniu siedzi chłopak. - Nie ważne - wstałam i otarłam łzy. Podeszłam do okna. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do pokoju.

Otwórzyłam laptopa i szybko wpisałam imie i nazwisko mojej babci. Otworzyła mi się strona z informacjami o niej

- Skąd masz wiadomości? - spytał zaciekawiony Klaus.

- Moja matka jest policjantką. Mam dostęp do bazy policji - rzekłam nie odrywając oczu od laptopa. - Jest.

Klaus podszedł do mnie i zaczął się przyglądać zdjęciom z "wypadku" (co teraz się okazuje, atakiem wampira), mojej  babci i dziadka.

- Idź stąd! - rozkazałam mężczyźnie.

- Radzę Ci mnie nie denerwować!

- Bo co? Bo jesteś nieśmiertelną hybrydą i mnie zabijesz?! Myślisz, że nie pamiętam?! - odwróciłam się do Niklausa. - Nie wiem czy wiesz ale jesteś w moim mieszkaniu, a jakbyś chciał mnie zabić to dawno byś to zrobił! - stanęłam na naprzeciwko hybrydy, a ten się odsunął z podejżaną miną.

- Jesteś niezwykle odważna, kotku - powiedział z uśmieszkiem na twarzy.

- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam zdenerwowana. Nagle jego oczy otworzyły się szeroko

- Byłbym zapomniał - złapał mnie za rękę i ciągnął do wyjścia.

Stanęłam w miejscu przeciwstawiając się prowadzącemu mnie do wyjścia Klausowi. Kiedy to zobaczył natychmiast się do mnie zbliżył i zasłonił mi ręką usta. Obraz powoli się rozmazywał, a potem tylko czerń.

<><><><>

Mój Diabełku▪︎Klaus Mikaelson ✔Where stories live. Discover now