Moje powieki były ciężkie. Zajeło mi chwilę otworzenie oczu i dojście do siebie.
Co jest?
Zamiast pomarańczowych ścian widziałam tylko ciemność. Mimo braku światła zauważyłam rysy postaci.
To chyba facet?! Co jeśli to gwałciciel?!
Zająkałam się:
- Kim ty jesteś? - szepnęłam tak, że nie miał prawa usłyszeć. Nagle światło się zapaliło, a tajemniczy mężczyzna pojawił mi się przed twarzą.
- Nie pamiętasz mnie. Wstałaś w nocy i poszłaś do toalety - patrzył mi się prosto w oczy. Miałam okazję się mu przyjrzeć. Był to blondyn o pięknych błękitnych oczach. Był bardzo przystojny. - Wydawało ci się, że kogoś widzisz jednak to tylko zwidy - skończył mówić i z nad ludzką prędkością zgasił światło, a potem tylko ciemność.
^^^
Promienie słońca weszły do pokoju budząc mnie. Usiadłam na łóżku od razu po otworzeniu oczu.
- Hmm... Jakoś tak dziwnie sie czuje - powiedziałam sama do siebie. - Mniejsza - ruszyłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam żółtą neonową bluzke na ramiączka, bojówki, białe skarpetki i Vansy z różami.
- Co by tu... AHA! - krzyknęłam i sięgnęłam po szczotke do włosów. Już pare minut później miałam na głowie dwa długie francuzy. - Idealnie - powiedziałam i założyłam czapkę z daszkiem na głowę.
Opuściłam łazienkę i założyłam biały worek z czarnymi paskami i flamingami na plecy.
- Można wychodzić - powiedziawszy to wyszłam z pokoju zamknęłam go i ruszyłam do wyjścia z hotelu.
^^^
Na rogu jednej z ulic zobaczyłam bar Rousseau's. Ruszyłam do niego.
Podobno jest świetny. Marcel opowiadał mi o nim.
Weszłam do baru i rozejrzałam się. Połowa baru była zapełniona, a paczki znajomych tworzyły hałas. Podeszłam do lady i usiadłam na krześle.
- Dzień dobry - powiedziała do mnie barmanka. - Nie widziałam cię tu wcześniej.
- Dobry. A wiesz tak się składa, że wczoraj się tu przeprowadziłam - odpowiedziałam spokojnie.
- Cami jestem - podała rękę zza blatu.
- Sam - powiedziałam ściskając jej ręke w geście przywitania.
- A więc czego się napijesz, Sam? - spytała się mnie Cami. Wow... Jest naprawdę ładna. I te jej blond włosy.
- Ja po prosze tylko bourbon - uśmiechnęłam się do niej. Bourbon to mój ulubiony alkohol. Już zaraz miałam szklankę trunku w ręku. - Cami, jest Marcel?
- Znasz Marcela? - spytała się zdziwiona.
- Tak. To wiesz gdzie jest?
- Na zapleczu. Za niedługo powinien wychodzić.
- Dzięki - powiedziałam kładąc pustą szklankę na blat.
Chwilę później przyszedł Marcel.
- Marcel! - krzyknęłam zadowolona. - Jesteś wreszcie!
- Sam? Czyli jednak przyjechałaś - powiedzial ciemno skóry chłopak.
- Owszem.
- Oprowadzić Cię po Nowym Orleanie?
- Czekałam aż spytasz, no jasne. - odpowiedziałam wstawając z krzesła. Po chwili odwróciłam się do Cami. - Pa, Cami!
- Do zobaczenia! - odkrzyknęła mi dziewczyna.
<><><><>
CZYTASZ
Mój Diabełku▪︎Klaus Mikaelson ✔
FanfictionCóż... Ja nie jestem taka zwykła. Nie jestem wampirem ani wilkołakiem. Nie jestem nawet czarownicą. Więc czym jestem? Hmm... jestem córką Lucyfera. Czyli w skrócie DIABŁEM. UWAGA! LUDZIE KTÓRZY MAJĄ BÓL TYŁKA O BŁĘDY W FABULE, KTÓRE PISAŁA 12-LATKA...