Rozdział 19

11K 267 47
                                    

Ethan POV

Obudziłem się z ogromnym bólem głowy, między kilkoma osobami w namiocie. Wstałem, lekko chwiejąc się na nogach i odszedłem od cuchnącego towarzystwa. Wszędzie dało się wyczuć zapach alkoholu, wymiocin i spoconych ludzi. Kiedy wyszedłem na zewnątrz i nadepnąłem na zużytą prezerwatywę, skrzywiłem się mocno i potknąłem się o własne nogi. Podniosłem głowę i popatrzyłem na promienie słońca, które bardzo mocno świeciło. Rozejrzałem się dookoła i ujrzałem miliony pałających się czerwonych kubków i jeszcze więcej butelek po alkoholu. Poszedłem lekko w głąb lasu, żeby się wysikać i ujrzałem z daleka Charliego, który ledwo żywy zakładał okulary przeciwsłoneczne.

-Widzę, że impreza się udała.-uśmiechnąłem się do niego z chytrym uśmieszkiem i odpiąłem pasek.

-Jak najbadziej, tylko teraz czeka mnie długi dzień na kacu.

-Trzeba było nie przesadzać z alkoholem albo przynajmniej go nie mieszać.-podciągnąłem spodnie i pomasowałem skronie.-Jak możesz zauważyć, ja posiadam jedynie ból głowy.

-I kolejną załamaną dziewczynę na sumieniu.-mruknął cicho pod nosem i odpalił fajkę.

-Co?-zapytałem głupio.

-Kojarzysz Sophie, co nie?-przewróciłem tylko oczami na jego głupie pytanie i czekałem aż rozwinie swoją myśl.-Wczoraj cię szukała i wyglądała jakby miała się zaraz rozpłakać.

Uśmiech, który dotychczas gościł na moich ustach znikł, tak szybko jak się pojawił. Zbladłem i nagle oblał mnie zimny pot. Próbowałem sobie coś przypomnieć, ale na marne.

-O co konkretnie pytała?

-Pytała czy cię nie widziałem. Powiedziałem, że poszedłeś z Maggie na drugą stronę jeziora, ale nie martw się, to pewnie kolejna laska, która chciała ci się podlizać.

Zacząłem przypominać sobie wydarzenia ostaniej nocy. Mój przyjazd, wspólna zabawa nad ogniskiem, alkohol, jeszcze więcej alkoholu, Maggie, nasze obściskiwanie przy drzewie, płacząca Sophia...

-Widziałeś ją później?

-Tak, wyszła z lasu cała zapłakana i chyba poszła do domu na nogach, bo jej przyjaciel Jamie? James? Nie mógł jej odwieźć, bo zalał się w trupa.

Boże, co ja narobiłem.

-Dobra, dzięki stary. Miłej kuracji.

-Nawzajem Et!

Ruszyłem żwawym krokiem w stronę mojego zaparkowanego auta. Odpaliłem silnik i popatrzyłem w lusterko. Prawie krzyknąłem na swój widok. Miałem podpuchnięte, niewyspane oczy, zarost znacznie bardziej był widoczny, a ubrania były całe wygięte. Raczej nie do końca wytrzeźwiałem, ale w tym momencie musiałem jak najszybciej znaleść się pod domem Sophii i wytłumaczyć swoje zachowanie. Ruszyłem uważając, aby nie przejechać pijanych ludzi i wyjechałem na asfaltową drogę.

Kiedy byłem mniej więcej w połowie drogi zacząłem zastanawiać się czy Sophia byłaby zadowolona, gdybym pokazał się u niej w tym stanie. Byłem lekko pijany, śmierdzący i nawet nie miałem przygotowanej przemowy. Westchnąłem i postanowiłem przełożyć dzisiejsze spotkanie na następny dzień. Ogarnę się, przebiorę i będę musiał wymyślić naprawdę dobrą wymówkę. żeby Sophia mi uwierzyła. Albo po prostu powiem jej prawdę.

Nie wiedziałem, że Sophia będzie na imprezie. Cały czas szukałem jej wzrokiem, a kiedy w końcu przyszła nie mogłem oderwać od niej wzroku. Ubrana w białą sukienkę i zwykłe vansy wyglądała najlepiej wśród wszystkich dziewczyn tam zebranych. Śmiała się ze swoimi przyjaciółmi i tańczyła na środku „parkietu". Oczarowała mnie tego wieczoru, a później najczarniejsze zakamarki mojego umysłu zaczęły przejmować kontrolę nad całym moim myśleniem i zjebałem. Stwierdziłem, że nasz związek nie ma szans, bo za niecałe trzy tygodnie każdy z nas pójdzie na inny uniwersytet. Ona zapewnie do Londynu tak jak zawsze chciała, a ja do Nowego Yorku, którego od zawsze pragnąłem.

Zakład Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz