Ostatnimi czasy zaczął wychodzić wcześniej z domu. Zazwyczaj jego budzik dzwonił dopiero o szóstej trzydzieści, ale przez ciągłe kłótnie rodziców postanowił wychodzić wcześniej i wracać później. Chciał ich jak najlepiej unikać, co jak narazie mu się udawało. Kłótniom w domu nie było końca, a sam chłopak miał dosyć ciągłego, nieustającego wciągania go w nie. Pytali kto ma rację w niektórych sprawach, kto tak naprawdę zawinił i po której stronie leży wina. Coleman uważał, że oboje zawinili i próbował im to wmawiać, ale oni pod falą kolejnych, coraz głośniejszych krzyków nie chcieli go słuchać. Co więcej, jeśli zauważali, że nie ma nic do powiedzenia, kazali mu iść do swojego pokoju. Przynajmniej w tej sprawie są zgodni - mówił sobie za każdym razem.

Olivier dzisiaj zrezygnował z wizyty w kawiarence pani Montgomery. Od razu skierował się do szkoły, gdzie przy wejściu spotkał swojego przyjaciela. Na szczęście Matthew już wyzdrowiał, więc Coleman nie musiał snuć się samotnie po korytarzach i słuchać kolejnych wyzwisk, że jest odmieńcem i nikt nie chce się z nim zadawać. Po tych prawie trzech latach spędzonych w Central City High School nadal nie rozumiał, dlaczego osoba, która nie ma przyjaciół, znajomych czy po prostu woli samotnie spędzać dni w szkole uważana jest za dziwną. Przecież relacje międzyludzkie i ilość znajomych nie czyni człowieka lepszym. Przynajmniej tak uważał sam Olivier, a jak było naprawdę? Zupełnie odwrotnie. Bynajmniej w jego otoczeniu, ale gdyby pomyśleć na tym właśnie polega dzisiejszy świat. Przecież człowiek, który otacza się ludźmi, ma wokół siebie wielu znajomych jest o wiele lepiej postrzegany niż jakaś osoba, która siedzi sama przy stoliku na stołówce. Nie ważne czy ci znajomi mają dobre cele czy można im zaufać. Najważniejsze jest to, że po prostu są i stwarzają odpowiednie, wymagane od nich pozory wiernych przyjaciół.

Dla niego nie była ważna otoczka, opinie innych czy ilość przyjaciół. Nie potrzebował dowartościowywać się poprzez nadmierne słuchanie fałszywych pochwał od innych. Wystarczało mu to, co ma. Jeden prawdziwy przyjaciel, który zawsze niezależnie od sytuacji powie prawdę. Nie będzie jej niepotrzebnie ukrywał, by następnie w najmniej oczekiwanym i zapewne najgorszym momencie wyszła na jaw. Najgorsze świństwo jakie może istnieć. Przecież nie bez powodu powtarza się od dawna, że kłamstwo ma krótkie nogi. Jednak ludzie nadal wolą kłamać, a potem łudzić się, że nigdy nic nie wyjdzie na jaw i nie ujrzy światła dziennego. Jak im przemówić do rozsądku? Nie da się. Człowiek uczy się na własnych błędach, a nie na błędach innych, co jest przykre szczerze mówiąc.

— Mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności nie zrezygnowałeś ze swojego super planu, tchórzu. — zaśmiał się cicho, a Olivier posłał mu mordercze spojrzenie. — Droczę się tylko, Coleman. — szturchnął go przyjacielsko w ramię i machnął głową w stronę szafek, do których się udali.

Zostawili niepotrzebne książki w swoich metalowych pudłach i po zamknięciu ich na kod, skierowali się do szkolnej biblioteki. Zostało im jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia lekcji, więc woleli go jakoś spożytkować niż stać przed szkołą i patrzeć jak zbiera się coraz więcej nastolatków z naburmuszonymi minami spowodowanymi widokiem budynku.

Olivier Coleman już wczoraj poprosił swojego przyjaciela o pomoc w znalezieniu kolejnego cytatu do liściku. W ostatnich dniach nie znalazł żadnego ciekawego, by umieścić go już w siódmym liściku. Dzisiaj chciał, aby było to coś specjalnego. Nie wiedział tak naprawdę, dlaczego. Może dlatego, że siódemka była jego ulubioną cyfrą, może dlatego, że Elina Swan urodziła się siódmego maja, więc równo za miesiąc ma swoje dziewiętnaste urodziny, które jak co roku spędzi ze swoimi „przyjaciółmi" w jakimś barze.

        Ignorując niepotrzebne myśli o feralnej cyferce, otworzył drewniane drzwi, które po raz kolejny zaskrzypiały. Zastanawiał się kiedy zdecydują się je wymienić. Mimo swojego klimatu pasującego do reszty pomieszczenia, dźwięki jakie wydawały przy otwieraniu czy zamykaniu były nie do zniesienia, a mordujące spojrzenie, które bibliotekarka posyłała w stronę uczniów również. Chłopcy usiedli przy jednym ze stołów, które znajdowały się w tym dużym pomieszczeniu i wyjęli swoje notatniki, w których mieli wypisane po kilka cytatów z książek, które najbardziej im się spodobały podczas czytania.

— Masz jakieś specjalnie wymagania odnośnie dzisiejszego cytatu? — zapytał Davies. Olivier zastanowił się chwilę i po raz kolejny pokiwał przecząco głową.

— Raczej nie. Chciałbym tylko, aby nie był taki banalny, tyle. — wzruszył ramionami.

— Niebanalny cytat, okej... — powtórzył pod nosem Matt i zaczytał się w swoich zapisach, a po kilku chwilach Coleman zrobił dokładnie to samo.

        Przez kolejne minuty nie odzywali się do siebie ani słowem. Byli pochłonięci w swoich notatkach tak bardzo, że nie zauważali innych uczniów wchodzących do biblioteki. Nie zauważyli, także, że między nimi poruszała się Elina Swan. Dziewczyna musiała znaleźć książkę od geografii, bo po raz kolejny zapomniała nauczyć się na kartkówkę, a że zapomniała podręcznika z domu, musiała wspomóc się książką z biblioteki. Nie mogła zawalić kolejnej kartkówki. Już jedna jedynka ją dręczyła, druga nie mogła.

„Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości."?

— Nah. — pokręcił przecząco głową chłopak w okularach. — „Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi."?

— Też nie, ale zrobiłeś mi ochotę na czekoladki. — zaśmiał się cicho Davies. — O! Mam! — krzyknął odrobinę za głośno.

— Dawaj, pacanie.

„Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy." — zarecytował i spojrzał na swojego przyjaciela. — Sam uwielbiam ten cytat i według mnie skłania do przemyśleń i zmian w swoim życiu. W jakiś sposób radzi, by doceniać każdy dzień w naszym życiu, ponieważ nigdy nie przeżyjemy takiego samego. Każę łapać garściami ze wszystkich momentów, niezależnie czy dobrych, czy też złych.

— Tak, to zdecydowanie to. — uśmiecha się szeroko i wyrywa z końca zeszytu mały kawałek papieru, a następnie swoją specjalną czcionką zapisuje wcześniej przytoczony cytat wraz ze swoją krótką notką, która tego dnia nie zawiera żadnego pytania.

————🦋————

        Elina Swan zmęczona już całym dniem kroczy korytarzem w kierunku swojej szafki. Na szczęście jej lekcje dobiegły już końca, więc może zostawić zbędne książki i zeszyty w szafce, a następnie udać się prosto do domu i obejrzeć kolejny odcinek swojego ulubionego serialu. Ostatnio wyszedł nowy sezon, także ma trochę do nadrobienia. Po wpisaniu krótkiego kodu, otwiera swoje metalowe pudło, z którego wypada małe zawiniątko. Niczemu nie zdziwiona Elina kuca i z lekkim uśmiechem na twarzy rozwija skrawek papieru. Od razu rozpoznaje lekko pochyłe i niestaranne pismo swojego nadal tajemniczego wielbiciela.

„Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy."

Czerp garściami ze swojego życia Elino. Korzystaj póki możesz. Nie zamykaj się, tak jak ja zrobiłem to już dawno temu.

        Czytając krótką notkę, którą chłopak zostawia jak zawsze na koniec odrobinę posmutniała. Po tych kilku liścikach mogła stwierdzić jedno. Ten chłopak nie był szczęśliwy, a na pewno na to wskazywały jego rady czy też zwykłe zdania przekazujące jakąś wiadomość. Każde jego cytaty niosły za sobą jakąś wartość. Niestety najcześciej jakąś smutną. Przynajmniej tak rozumiała to Elina. Uwielbiała nad nimi rozmyślać w swój własny sposób, ale jednocześnie interesowało ją bardzo rozumowanie tajemniczego chłopaka. W kilku kwestiach mieli podobny światopogląd, nie mogła powiedzieć, że bardzo podobny, ale było kilka podobieństw, które rzucały się w oczy.

        Schowała liścik do tylnej kieszeni w swoich szarych joggerach w kratkę. Następnie spakowała do czarnej torebki potrzebne przy pracy domowej książki i zamknęła swoją szafkę. Już bez rozglądania się ruszyła ku wyjściu ze szkoły. Wiedziała, że szukanie wzrokiem jakiegoś podejrzanego chłopaka było bezcelowe, bo zupełnie nie wiedziała jak wygląda jej Nieznajomy. Nie miała nawet możliwości kontaktu z nim, więc uzyskanie jakichkolwiek wskazówek też było niemożliwe. Jedyne co jej pozostało to uzbrojenie się w cierpliwość, aż chłopak poda jej na tacy przynajmniej imię lub kolor włosy co, choć trochę pomoże jej w poszukiwaniach.

————🦋————

cytat: „Nic dwa razy" - Wisława Szymborska

shy boy✔️Onde histórias criam vida. Descubra agora