No i poszedł. Nie wierzę,że mu powiedziałam jest jedną z niewielu osób, którym o tym powiedziałam.
- Na co czekasz,nowa-powiedziała,a raczej syknęła Ruka
-Masz jakiś problem z moją egzystencją,Ruka-san?-spytałam podchodząc do niej
Yori gdzie jesteś? Dlaczego jak jestem potrzebna to nigdy ciebie nie ma?
-Tak. Nie wierzę,że taki ktoś jak ty śmiał obrazić Kaname-sama! -powiedziała uderzając mnie w twarz
Bolało. I to bardzo,pierwszy raz dostałam od kogoś z liścia od wampira. Rido zawsze pilnował,żeby nikt mnie nie uderzył,ponieważ mogłoby się to skończyć jak 2 lata temu.
-A chciałam Ci to oszczędzić. Przez twoje uczucie do Kaname zapomniałaś o jednej zasadniczej,że ja też jestem Kuranem-powiedziałam akceptując ostatnie słowo uśmiechając się - A nas trudno kontrolować.
Po moim ostatnim słowie Yori wyszła z cienia. I przyszpiliła ją do ściany za szyję,a jej oczy stały się czerwone. Po chwili rzuciła nią o drzwi,które pod wpływem siły wyważyły się, a Ruka poleciała aż na środek korytarza gdzie znajdowały się schody na dół.
-Yori przestań, już dostała za swoje-powiedziałam łapiąc ją za rękę lecz się nie zatrzymała
-Nie martw się,znam zasady nie zabiję jej. Chociaż mam wielką ochotę to zrobić.-powiedziała mi do ucha
Nienawidzę kiedy to robi,ale nie mogę nic z tym zrobić. Nagle usłyszałam w głowie dwa zdania "Zaufaj mi","Zejdź na dół".
-Rób co chcesz-powiedziałam schodząc na dół,spotykając po drodze
Akatsukiego i razem posliszmy usiąść na kanapę-Co zrobiła?-spytał się
-Przywaliła mi-powiedziałam szykując się do uruchomienia łańcuchów i obserwując Yorihime
Po tym jak rzuciła nią w "salonie" zebrały się wszystkie wampiry, obserwując konfrontacje.
Nie wierzę taki słaby wampir jak ty śmiał skrzywdzić jedynego przedstawiciela rodu Sato i do tego moje naczynie!-krzyknęła łapiąc ją za szyję i podnosząc
Kurde miała tego nie mówić!
Jeszcze raz spróbujesz w jakiś sposób ją skrzywdzić to poznasz gniew nie tylko mój,ale całego piekła.-powiedziała rzucając nią po raz kolejny
Nie wiem dlaczego,ale popatrzyłam na Kaina i zobaczyłam jak się powstrzymuje aby nie pobić do Ruki. Znając życie Yori będzie jeszcze kilka razy nią rzucać. Będę musiała reagować.
-Przestań!-krzyknęłam,a ona tylko popatrzyła na mnie i nic sobie z tego nie zrobiła
Ja, Sato Yumi ostatnia dziedziczka założycielskiego klanu wampirów na moc paktu,który zawarłyśmy rozkazuję Tobie Kuran Yoriho przestać.
Gdy tylko skończyłam recytować na jej szyi, ręka i nogach ciężkie metalowa łańcuch z antywampirzego metalu inaczej mówiąc ze szpiżu,które od razu wbiły ją w ziemię.
- Ja już swoje zrobiłam Akatsuki-powiedziałam do chłopak,który jak reszta stał wryty w podłogę.
Nawet sam Kuran stał oszołomiony sytuacją i patrzył na mnie inaczej jakby mi współczuł? Sama nie wiem, pewnie to tylko moja wyobraźnia. Po chwili Akatsuki ruszył się i pomógł wstać Ruce,a Yori wróciła do mojego ciała. Po tym jak wszyscy się ogarnęliśmy Hanabusa się obudził i zaczęliśmy się kierować do bramy,gdzie za nią znajdowała się banda irytujących dziewczyn z klasy dziennej jak to określił Shiki. Po tym jak wyszliśmy z Księżycowego Akademika zrozumiałam o co chodzi. Na szczęście szłam koło Shikiego,który w każdej chwili był gotowy mnie złapać. Chociaż on wie jaki to ból trzymać rozwścieczonego czystokwistego w klatce,która jest jednocześnie moim ciałem. Na szczęście dzięki bogom nic się nie wydarzyło po drodze i na spokojnie dotarliśmy do budynku gdzie odbywały się lekcje. Jak to mam w zwyczaju poszłam usiąść na parapecie czekając na nauczyciela i Kaname.Dlaczego mnie potrzymałaś!
Mogłam ją zabić!
Ta suka nie miała prawa Cię obrażać!
Wiesz co jesteś tylko nic nie znaczącym człowiekiem,którego i tak nikt nigdy nie będzie szanował!Boli nie tylko moja głowa przez jej krzyki,ale też serce.
Instynktownie popatrzyłam na Shikiego,który od razu do mnie podszedł.-Co się dzieje,młoda?-spytał podchodząc
-To boli Shiki.-powiedziałam przytulając się do niego, co odwzajemnił-Czy naprawdę taka jestem?
-Dobrze wiesz,że przez emocje Yoriho-sama gada głupoty. Zaraz się uspokoi i będzie Cię przepraszać dobrze o tym wiesz-powiedział kładąc jedną dłoń na mojej głowie i zaczynając mnie głaskać bym się uspokoiłam
-Wiem kuzynie,ale to nadal bardzo boli-powiedziałam jeszcze bardziej chowając twarz.
Nagle odsunął się ode mnie i poszedł do swojej ławki. Stałam tam zdziwiona i nie wiedziałam co mam zrobić lecz po chwili w moją stronę leciało różowe pudełko z ulubionymi słodyczami. Oczywiście złapanie ich nie sprawiło mi żadnego problemu w końcu zawsze to robił.
-Ty najlepiej wiesz czego potrzebuje Shiki-powiedziałam uśmiechając
-Ponadto jutro pójdziemy do wesołego miasteczka i na lody-powiedział uśmiechając się-Tylko już nie płacz
-Dobrze,itoko-san-powiedziałam przytulając go z taką siłą,że razem upadliśmy przez co wybuchliśmy śmiechem
---------------------------------------------------------