22. Tom there's no turning back...

Começar do início
                                    

- Miło, że przyszłaś - zaczął, próbując przy okazji uspokoić swojego pieska - Proszę, wchodź - otworzył drzwi szerzej i gestem dłoni zaprosił kobietę do środka.

Lauren minęła go z delikatnym uśmiechem i podeszła do wieszaka, by odwiesić swój płaszcz. Poczuła dosyć przyjemny zapach jedzenia, który wymieszał się z drzewnym aromatem mieszkania. Wystrój był całkiem podstawowy, ale miał w sobie dużo angielskiego muśnięcia. Tom wyszedł przed nią i pokierował w stronę przytulnego salonu. Zupełnie innego, niż ten który sobie zażyczył w swoim domu. Z jednej strony miała wrażenie, że przenosi na projekt zbyt dużo swojego stylu i własnej estetyki, ale póki co nie zauważyła żadnego protestu. Może mamy podobny gust? Szepnęła sama do siebie w myślach.

- Coś do picia? Herbaty, kawy? - szatyn spojrzał na nią wyczekująco, po czym dodał z lekkim uśmieszkiem - wina?

- Może być biała kawa, dzięki.

- Jasne, będę za moment - rzucił i od razu znikł w drzwiach.

Lauren widząc to beznadziejne połączenie salonu z kuchnią, chciała zapłakać. Miała wrażenie, że dużo w tym mieszkaniu popełniono błędów przy renowacji. Choć zdawała sobie sprawę, że remonty starych kamienic do najprostszych nie należą.
Blondynka kątem oka zauważyła małego psa, który z niepewnością się jej przyglądał.

- Jejku jaki ty jesteś uroczy - mruknęła w jego stronę i wystawiła ostrożnie dłoń, którą niemal natychmiast powąchał. Blondynka zaśmiała się szczerze, gdy szczeniak niespodziewanie wskoczył na jej kolana.

Tom wrócił do pokoju z dwoma filiżankami kawy i z lekkim zdenerwowaniem spojrzał na swojego pupila, bo raczej nie tak zachowuje się wymiotujący cały dzień pies. Podszedł bliżej i postawił na stole filiżanki, a sam usiadł na drugim końcu sofy. Ma piękny śmiech, ta myśl skradła umysł Toma na moment, jednak szybko otrząsnął się i skarcił.

- Co to za przystojniak? - podrapała szczeniaka za uchem, na co on odpowiedział głośnym i radosnym szczeknięciem. Rudy spaniel delikatnie włożył swój pyszczek w jej dłoń i czekał na więcej pieszczot.

- Nazywa się Hamlet i...- przerwał kiedy zauważył jej uśmieszek - no co?

- To takie... - przerwała, by nie powiedzieć niczego niemiłego, jednak nie mogła odmówić sobie kąśliwej uwagi - brytyjskie.

- Czego oczekujesz od Brytyjczyka? - Tom wywrócił oczami i dodał - niech cię nie zmyli ten uroczy pyszczek, ten pies to prawdziwy terrorysta.

- Nie wierzę ci - pokręciła głową i zaczęła go głaskać po brzuszku.

- Mhm - mruknął. - Spróbuj przestać go głaskać to zobaczysz.

Lauren momentalnie przestała dawać szczeniakowi jego odpowiedniej dawki pieszczot i nie musiała długo czekać na reakcję. Pies natychmiast zezłościł się na ten fakt. Zaczął skomleć i jeszcze bardziej wwiercać się w swojego aktualnego niewolnika.

- O rany - kobieta rozczuliła się, widząc tę sytuację.

- Wygląda na to, że złamałaś mu serce - Tom zaśmiał się i wziął szczeniaka na swoje ręce, po to by położyć go na podłodze. Spojrzał ukradkiem na nogi Lauren i choć wiedział, że nie powinien to nie mógł się powstrzymać. Był w szoku, że dawała radę tak często być w szpilkach, zawsze myślał że to niezdrowe i dość niewygodne, jednak wciąż to podziwiał. Zresztą ogólnie styl Lauren był dla niego dużym zaskoczeniem. Posiadała w sobie tę iskrę dobrego stylu i smaku. Miał wrażenie, że zawsze wiedziała co ze sobą połączyć i nigdy nie wyglądało to tandetnie. Skórzana spódnica do łydek i koszula, która nie odsłaniała ani jednego skrawka dekoltu naprawdę była piękniejsza niż nie jedna świecąca bluzka z tandetnym wycięciem do pępka. Oczywiście szanował praktycznie każdy styl i nie chciał nikogo dyskryminować, jednak to co prezentowała sobą Lauren niestety trafiało w jego gust. W między czasie kobieta zdążyła wyciągnąć swojego laptopa i uruchomić odpowiedni program.

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLOnde histórias criam vida. Descubra agora