#1

7.3K 386 772
                                    

Wciągam moje bagaże po schodach,głośno dysząc. Czemu w tym bloku nie ma windy? Cóż,wszystko ma podobno swoje plusy i minusy,ale ja nie widzę tutaj żadnych plusów.

Po pierwsze – śmierdzi. Po drugie – nikogo nie znam. Po trzecie – chyba zaraz padnę tutaj na zawał. Gdzie tu pozytywy? Ale co ja poradzę,moje życie nie posiada większego sensu,chyba że jest nim pochłanianie jedzenia w olbrzymich ilościach i spanie.

Chyba nie tak powinno wyglądać życie 18-latka. W końcu widzę moje mieszkanie,oznakowane numerem 69. Ironia losu.

Otwieram drzwi kluczem i stawiam walizki w progu. A więc od dzisiaj mieszkam tutaj? Prycham. Seul piękne miasto, ale nie kiedy przenosisz się do niego bo twoi rodzice cię nie akceptują. Smutne,nieprawdaż?

Zamykam drzwi za sobą i opieram się o nie plecami. Jest wieczór, wybija dziewiętnasta. Patrzę smutnym wzrokiem na torby i zostawiam je pod drzwiami. Mieszkanie jest całkowitym przeciwieństwem ogólnego wyglądu bloku. Jest może i małe, ale czyste i schludne.

Oczywiście moim ulubionym pomieszczeniem jest sypialnia. Siadam na progu łóżka, głaszcząc materac. Jest miękki i sprężysty,moje palce zapadają się w nim pod wpływem nawet najdelikatniejszego nacisku.

Ściany są koloru szarego, a jedna ściana, ta naprzeciwko łóżka, jest pokryta sztuczną cegłą. Wisi na niej telewizor, nie jakiś ogromny, ale mi wystarczy. Kładę się na łóżko i coś wcina mi się w pośladek.

Wkładam rękę do tylnej kieszeni jeansów i wyjmuję mój dowód. Ze zdjęcia spogląda na mnie wystraszony chłopak, z pyzatymi policzkami i przypominający wiewiórkę. Napis obok głosi „Han Jisung". Zaciskam wargi i rzucam plastik na szafkę nocną, po czym wtulam się w materac i usypiam.

________________________________________________________________________

Przeciągam się, drżąc z zimna i obolały. Otwieram delikatnie oczy,biją mnie promienie słońca wpadające przez niedociągniętą do końca firankę. Od razu razi mnie też czerwony kolor cegieł.

A więc to nie sen,tak? Naprawdę mieszkam teraz sam, w obcym i wielkim mieście,nie mając nawet żadnego znajomego. Chcę czy nie,łzy napływają mi do oczu.

Przecież to nie moja wina że taki jestem, że wolę chłopców, że dziewczyny mnie nie interesują. Dlaczego rodzice nie potrafią tego zrozumieć? Chociaż to pewnie moja wina. To ja jestem pedałem, a nie oni. Ugh, moje myśli są takie pomieszane.

Macam swoje spodnie w poszukiwaniu telefonu. Godzina 8.51 rano. A może by tak pospać jeszcze 15 minutek? Słyszę burki i skręty dobiegające z mojego brzucha. Może jednak nie. Czas wyprostować kości.

Oo tak,mam ochotę na kanapki z pomidorem. Człapię do kuchni i otwieram lodówkę. Ah no tak, pusto. Pójdę do sklepu. Zaraz,gdzie tu jest jakiś sklep?

Nerwowo masuję sobie nadgarstki i kieruję się do korytarzyka,w którym zostawiłem walizki,po czym zaciągam je do salonu, wyciągam szczoteczkę i pastę do zębów i znów człapie, tym razem do łazienki.

Od razu po wejściu do pomieszczenia w oczy rzuca się lustro, z rysą w lewym boku – zapewne po poprzednich lokatorach. Podchodzę troszkę i spoglądam nieśmiało w swoje odbicie.

Po wyszorowaniu zębów i ogarnięciu swojej twarzy do tego stopnia,żeby móc wyjść do ludzi, ubieram buty i wychodzę z bloku. Okolica od razu wpadła mi w oko,w pobliżu jest nawet park,za którymi przepadam.

Ale teraz muszę znaleźć, przecież muszę coś jeść. Znów dociera do mnie,że jestem do niczego,no bo kto kupuje mieszkanie bez dokładnego sprawdzenia okolicy,zwłaszcza jeśli wyprowadzasz się 200 km z ekhm „domu" .

see u last time || minsungNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ