Poranek cz. 2

1.8K 87 8
                                    

7:20 Anastazja

Otworzyłam leniwie oczy i poczułam słodki ciężar głowy mojego ukochanego, się WYgięłam, WYciągnęłam, WYprężyłam, WYgimnastykowałam i WYłączyłam wreszcie budzik, żeby nie zadzwonił i nie obudził mojego Słoneczka. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że wystarczyło rzucić proste ,,Accio" [No przynajmniej poranna gimnastyka już za mną. Jakbym kiedykolwiek ćwiczyła.] Pomyślałam z przekąsem. Spojrzałam na miśka i pogłasałam to po główce. [Nie masz pojęcia ile przeprowadziąłam z Tobą rozmów... o których nie masz pojęcia]
Mężczyzna ruszył się niespokojnie i podniósł głowę.
- Dzień dobry. Jak się spało? - zapytałam szeptem, delikatnie się uśmiechając.
- Dzień dobry. Spało się bardzo dobrze. - odparł również nikle się uśmiechając.
-Przepraszam, ale musimy się szykować do pracy. - Powiedziałam i wstając cmoknęłam go przelotnie w czółko. Wziełam ciuchy, ubrałam się i jako, że Snape'a na horyzańcie nie było wyszłam bez pożegnania. Droga do Wielkiej Sali minęła mi spokojnie. Dziś mamy środę. Rzuciłam okiem na plan:
○○○○○○○○○○
Środa
ŚNIADANIE 7:55 - 8:55
1. 7 rok Slytherin i Haffelpaf 9:00 - 10:00
2. 7 rok Slytherin i Haffelpaf 10:10 - 11:10
3. 5 rok Gryffindor i Slytherin 11:20 - 12:20
4. 5 rok Gryffindor i Slytherin 12:30 - 13:30
PRZERWA OBIADOWA 13:40 - 14:40
5. 3 rok Ravenclow i Haffelpaf 14:50 - 15:50
6. 3 rok Ravenclow i Haffelpaf 16:00 - 17:00
17:00 - 18:00 ~ wolne
KOLACJA 18:00 - 19:00
20:00 - 22:00 ~ wolne
22:00 - 24:00 ~ patrol <szóste piętro>
(Flitwick)
24:00 - 7:55 ~ wolne
○○○○○○○○○○
Mogło być gorzej. Jak zwykle moim wejściem zwróciłam na siebie uwagę wszystkich, ale jakoś nie robiło to na mnie wrażenia. Przywykłam do tego, że każdy mój ruch jest monitorowany. Po śniadaniu ruszyłam na czwarte piętro do mojej sali. Pierwsze dwie lekcję minęły mi nad wyraz spokojnie. Zaraz mam zaczynać zajęcia z piątym rokiem i to jeszcze Gryfoni i Ślizgoni. Pięknie. Jak ja lubię połączenie tych dwóch domów. Dzwony wybiły. Uczniowie wpełźli do klasy.
- Czy ja wam przeszkadzam- zaczęłam zimnym bezuczuciowym tonem, a w klasie zapadła cisza jak makiem zasiał.
- Dzień dobry Pani profesor.- powiedzieli.
- Dzień dobry. Siadajcie. - nabrałam powietrza aby zacząć lekcje jednak przeszkodziło mi płukanie do drzwi klasy.
- Wejść - wysyczałam tak, że uczniowie znajdujący się w klasie zadrżeli.
- Dzień dobry. Anastazjo pozwól, że zadam Ci kilka pytań i sprawdzę jak prowadzisz lekcję. I na następną godzinę porwę Pana Potter'a - zaskrzeczała to marna imitacja nauczyciela. Umbrich weszła do MOJEJ klasy podczas gdy trwa MOJA lekcja. [Tak nie będzie] pomyślałam i zaczęłam mówić najjadowitrzym tonem jaki tylko mogłam w obecnej chwili z siebie wykrzesać.
- Nie przypominam sobie żebyśmy przeszły na ,,ty". Na pytania mogę odpowiedzieć później aczkolwiek nie jestem tak sławna by udzielać wywiadòw Ministerstwu. Nie trzeba sprawdzać jak prowadze lekcje. Skoro tu jestem to znaczy, że wiem co robię, jeśli ktoś ma mnie sprawdzić to tylko dyrektor i jedynie po to by wręczyć mi wypowiedzenie. A co do Potter'a to jest on tak tempy, że nawet notatki Grenger mu nie pomagają, więc jak opuści lekcje to straci materiał, a w tym roku czekają ich SUM-y. Tak więc nigdzie nie pójdzie. - klasa jak i Umbrich zadrżeli, a ja byłam z siebie dumna.
- Ale... Sprzeciwiasz mi się? - zapytała choć odpowiedź zna każdy w tej klasie.
- Uhm... Wpisz mi uwagę.
- To bark szacunku.
- Ale spostrzegawczość. - nie zdążyła powiedzieć już nic więcej, bo chwyciłam ją za jej obrzydliwy świński sweterek i dosłownie wyniosła ją za drzwi. Dalej wszystko minęło spokojnie.
Przez następny tydzień krąrzyłam na granicy totalnej wściekłości i absolutnej chęci mordu. Nawet Naczelny Postrach Hogwartu schodził mi z drogi.

Always & Forever Where stories live. Discover now