1

18.7K 856 2K
                                    

Syriusz rozglądał się po peronie. W tym roku rodzice nie dali rady odprowadzić jego i jego brata, ponieważ byli czymś zajęci. Nawet nie podali konkretnych powodów. Regulus podszedł do paczki swoich znajomych. Syriusz za żadne skarby nie miał zamiaru rozmawiać ze ślizgonami. Wolał stać sam niż tam do nich iść. Poza tym oni też nie byliby tym zachwyceni.

Syriusz rozejrzał się po raz kolejny szukając wzrokiem któregoś ze swoich przyjaciół. Po cichu liczył, że jako pierwszego zobaczy Remusa. Wbrew jego oczekiwaniom zauważył zmierzającego w jego stronę Jamesa.

- Cześć, Łapo - przywitał się chłopak.

- Cześć - powiedział z uśmiechem Black.

Chłopcy stali i rozmawiali o różnych mało ważnych rzeczach. Nagle Syriusz zauważył, że coś przykuło uwagę jego kolegi.

- Co jest? - zapytał.

Rogacz zmarszczył nos i zrobił niezadowoloną minę.

- Lily znowu gada ze śmiecierusem - powiedział z pogardą w głosie.

Syriusz odwrócił głowę i rzeczywiście ujrzał jak gryfonka rozmawia ze Snape'm. Odetchnął głęboko.

- Czujesz coś do niej, prawda?

- Nawet jeśli to co z tego? I tak mnie nienawidzi - odpowiedział wymijająco - do tego zadaje się z nim - dodał złośliwie, patrząc dyskretnie na czarnowłosego chłopaka.

Chwilę później zobaczyli idącego i rozglądającego się niepewnie Remusa. Patrzył w różne strony szukając wzrokiem któregoś z huncwotów. Syriusz z nieznanego sobie powodu bardzo ucieszył się, że widzi Lupina. Chłopak spojrzał w ich stronę ale zdawało się, że ich nie dostrzegł. Black pomachał mu, a ten szeroko się uśmiechnął. Podszedł do swoich przyjaciół i uścisnął ich krótko na powitanie. Tak, mimo swojego nastoletniego wieku bywał naprawdę uroczy. Po jakimś czasie dołączył do nich Peter. Zbił z każdym z nich piątkę.

- Nie mogę uwierzyć, że to już szósty rok - napomknął Rogacz - pamiętam jak pierwszy raz byłem na tym peronie pięć lat temu - uśmiechnął się beztrosko na to wspomnienie.

- Piękne czasy - rozmarzył się Black.

Wybiła godzina jedenasta. Pociąg nadjechał i większość uczniów zaczęła żegnać się ze swoimi rodzicami. Wszyscy huncwoci podeszli do swoich matek i ojców aby ich pożegnać, wiedząc, że najprawdopodobniej zobaczą się z nimi dopiero w święta. Jedynie Syriusz stał na peronie sam. Czekał, aż jego przyjaciele do niego dołączą aby wspólnie mogli zająć przedział.

Po kilku minutach całą czwórka zajęła pierwszy wolny przedział w pociągu. Syriusz usiadł od okna, obok niego dosiadł się Lunatyk. Na przeciwko Syriusza usiadł Peter, a obok niego James.

- Syriuszu - zaczął Remus, a Łapa spojrzał na niego wzrokiem nakazując mu kontynuować - możesz się ze mną zamienić? Chciałbym usiąść od okna.

- Pewnie - zgodził się Syriusz.

Chłopcy zamienili się miejscami a policzki Remusa się leciutko zaróżowiły.

- Dziękuję.

- Kierunek Hogwart - powiedział Rogacz z entuzjazmem. - A właśnie - dodał - Remus, ty nie byłeś prefektem?

- No tak, nadal jestem - wzruszył ramionami.

- Nie powinieneś być teraz w przedziale prefektów? - Peter bardziej stwierdził niż zapytał.

- Pewnie powinienem. Ale znam zasady i tak dalej. Wolałem być tu z wami. Zgłosiłem to prefektowi naczelnemu i się zgodził.

James wyciągnął się leniwie na siedzeniu. Pomiędzy czwórką przyjaciół zaczęła się miła rozmowa o różnych niepotrzebnych sprawach. Peter opowiedział jakiś żart i wszyscy zaczęli się śmiać. Prawie wszyscy. Black spojrzał na Remusa. Przechylił głowę na bok. Chłopak spał oparty o szybę. Nikt tego wcześniej nie zauważył.

- Cii - powiedział do dalej śmiejących się kolegów. Spojrzeli na niego pytająco - Luniek zasnął - wyjaśnił wskazując na niego.

Chłopcy pokiwali głowami i kontynuowali rozmowę, jednak tym razem szepcząc aby Remus mógł spokojnie spać. Syriusz doszedł do wniosku, że Lupin musiał być naprawdę zmęczony. W końcu ostatniej nocy była pełnia.

W końcu dojechali do Hogwartu. Syriusz bardzo się z tego powodu cieszył. To miejsce było dla niego drugim domem. Wiązał z tym miejscem tyle dobrych wspomnień. Poznał swoich przyjaciół, stał się animagiem ( pomijając fakt, że niezarejestrowanym), nauczył się wielu rzeczy ( chociaż to go akurat najmniej obchodziło). Wyrwał się z zamyślenia. Zobaczył, że Remus jeszcze śpi. Spojrzał na Jamesa, a ten skinął głową dokładni wiedząc o co chodzi. Potter podszedł do Lupina i lekko potrząsnął jego ramieniem.

- Remus - mówił cicho - już Hogwart.

Remus otworzył leniwie oczy. Rozejrzał się po przedziale.

- Ojej - powiedział - przespałem całą drogę - zaśmiał się lekko.

***

Huncwoci razem z innymi gryfonami weszli na wielką salę. Zajęli miejsca przy stole i zaczęli przyglądać się ceremonii przydziału. Pierwszoroczni jak zwykle byli mocno zestresowani. Remusa naszła myśl jak on sam bardzo się stresował kiedy czekał na swoją kolej. Ten czas wydawał mu się taki odległy. Po całej ceremonii wszyscy zabrali się do jedzenia. Peter włożył sobie porcję jakby nie jadł co najmniej przez tydzień. Syriusza zastanawiało ile jedzenia on może pochłonąć. Zaśmiał się pod nosem z własnej myśli. Ulżyło mu kiedy okazało się, że nikt tego nie zauważył. No, prawie nikt. Remus przyglądał się mu przez chwilę. Gdy tylko Black to zauważył uśmiechnął się do przyjaciela. Ten tylko przekręcił głowę na bok i odwzajemnił uśmiech, po czym wrócił do jedzenia.

James spojrzał na Lily, która siedziała na ukos od niego.

- Lily - szepnął, lecz dziewczyna go nie usłyszała - Evans! - powiedział głośniej i tym razem odwróciła się - co tam u twojego przyjaciela? - powiedział złośliwie, a ostatnie słowo niemal wypluł.

Lily spojrzała na niego poirytowana, a w jej oczach widać był złość. Nie odpowiedziała na jego zaczepki i zwyczajnie zajęła się jedzeniem i rozmową z przyjaciółkami.

Po jakimś czasie, gdy uczniowie już się najedli i zaczęli robić przesadny hałas dyrektor nakazał uczniom od drugiego roku wzwyż udać się do dormitoriów, a prefektów poprosił o zaprowadzenie i przydzielenie pierwszorocznych do dormitoriów.

- Tylko nie zostawiajcie mi łóżka przy oknie - poprosił Lupin, po czym poszedł do pierwszorocznych.

Trójka pozostałych huncwotów poszła do dormitorium. Ich bagaże już na nich czekały. Syriusz zajął łóżko przy oknie bo nikt inny nie chciał. Rozpakował swoje rzeczy i poszedł pod prysznic. To był długi dzień i jedyne czego teraz potrzebował to właśnie tego. Gorącego, długiego i relaksującego prysznica. Niestety z tym drugim mu się nie udało bo po dziesięciu minutach James zaczął narzekać, że on też chce się wymyć i że Syriusz robi to zbyt długo.

Black wyszedł w końcu z łazienki wcześniej niż zamierzał. Po jakimś czasie do pokoju wszedł Remus. Wyglądał na zmęczonego.

- Czemu nikt mnie nie uprzedził, że bycie prefektem wcale nie jest takie proste? Ci pierwszoroczni ciągle gadali i nawet nie próbowali mnie słuchać - narzekał z poirytowaniem w głosie.

- Poradzisz sobie. To dopiero pierwszy dzień - zapewnił go Syriusz.

Remus spojrzał na niego bez przekonania. W końcu zniknął w łazience. Po kilkunastu minutach wyszedł. Jedyne co miał na sobie to ręcznik owinięty wokół bioder. Peter spojrzał na niego na chwilę, a następnie odwrócił wzrok i zaczął bawić się swoimi palcami, James odchylił głowę i spojrzał na niego z ukosa, a Syriusz poderwał się do siadu i zmarszczył brwi. Lupin poczerwieniał na twarzy i zmierzył wzrokiem przyjaciół.

- Nie patrzcie się tak na mnie! - wykrzyczał zawstydzony - zapomniałem wziąć piżam ze sobą!

Syriusz wstał, podszedł do szafy Remusa i wyciągnął z niej czyste piżamy. Podał je przyjacielowi, który podziękował mu lekko zawstydzonym uśmiechem po czym ponownie zniknął w łazience.

W końcu wszyscy huncwoci położyli się i zaczęli prowadzić ciche rozmowy.

Jestem przy tobie || Wolfstar ✔︎Where stories live. Discover now