Część 24- Dominik

12K 485 15
                                    

Ostatkiem sił powstrzymuję się od tego, aby do niej pójść. Wiem, że będę musiał z nią porozmawiać. Wiem, to dobrze. Ale nie jestem jeszcze na to gotowy.

Za tydzień przenosimy się do Kalifornia. Moje interesy będą teraz głównie tam. Kupując nowy dom, zastanawiałem się czy jej się spodoba. I kiedy dostałem wczoraj wieczorem zdjęcia i dokumenty chciałem pobiec na górę i jej to pokazać.

Tim mnie informuje codziennie, jak Faith się czuje. I kiedy każdego dnia mi mówi, że ona nadal nie je. Wiem, co chce osiągnąć. Jest twarda. Nie spodziewałem się tego. Chociaż mogłem się domyślić. W końcu to ona wymyśliła zemstę. Rozkochać mnie i zabić. Udało jej się przynajmniej połowa zemsty.

Słyszę głośne pukanie i kiedy zauważam wystraszoną twarz Stellie wiem już, że coś się stało.

-Szefie Pani!

Nie daje jej dokończyć, wybiegam z gabinetu i biegnę na górę. Kiedy wpadam do sypialni, nie widzę jej. Dostrzegam światło z łazienki. Kiedy tam wchodzę, moje serce się zatrzymuje na moment.

Faith leży nieprzytomna na podłodze. Cała łazienka jest zaparowana. Podbiegam do niej, klękam przy niej i łapię jej drobne ciało w ramiona. Boże ile ona schudła. Moja biedna. Przytulam ją do siebie i głaszczę po głowie szepcząc, błagając ją.

-Faith. Faith kochanie. Otwórz oczy skarbie. Otwórz proszę.

Kiedy nie reaguje, mój strach się nasila. Podnoszę ją i idę do sypialni. Kiedy tam wchodzę zauważam wystraszoną minę Stellie i Tima.

-Szefie?

Kładę ją na łóżku i siadam blisko niej. Biorę jej drobną dłoń w ręce i całuje. Spoglądam na Tima, który mówi mi szybko.

-Tess już jedzie.

Nic nie odpowiadam. Spoglądam tylko na Faith i mówię błagalnie.

-Tess już jedzie kochanie, wytrzymaj proszę. Nie zasypiaj — kiedy nadal nie otwiera oczu, czuję jak we mnie wzrasta zdenerwowanie — Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego Faith!

Wstaję i spoglądam na Tima. Jak on mógł doprowadzić ją do takiego stanu, nie jak ja mogłem jej to zrobić. Jestem zły i to bardzo. Ale nie tego chcę. Nagle słyszę jej cichy głos, który mnie woła.

-Dominik.

Podchodzę do niej, klękam przy niej i głaszczę jej cudowną twarz. Jej oczy są zapadnięte i jest taka blada. Ale nadal jest to moja Faith. Moja miłość.

-Już dobrze kochanie jestem tutaj. Jestem!

Nagle czuję, jak po moim policzku leci łza. Szybko ją ścieram. Nagle ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu i kiedy spoglądam do góry. Zauważam twarz Tess.

-Ja się nią teraz zajmę Dominiku.

Odsuwam się i pozwalam jej ją zbadać. Widzę, że podłącza kroplówkę. I podaje jej jakieś leki. Faith nadal jest nieprzytomna. Zaczynam krążyć po pokoju. Czuję, jak mnie roznosi energia.

Tess odchodzi do mnie i kładzie swoją dłoń na moim ramieniu.

-Podałam jej płyny. Będzie teraz spała. Co się dzieje Dominik? Dlaczego ona jest taka osłabiona i odwodniona.

Spoglądam na nią i mówię ostro.

-Nie jadła i nie piła od 3 dni!- widzę szok na jej twarzy, ale mnie to nie obchodzi, mijam ją i podchodzę do łóżka, spoglądam na Faith- Kiedy się obudzi?

-Najwcześniej za parę godzin. Musi zjeść. Słyszysz mnie Dominik!

Odwracam się do niej i mówię ostro.

-Zrozumiałem, a teraz wyjdź. Zapłata już przelana.

On tylko kiwa głową i wychodzi. W drzwiach mówi tylko.

-Będę w kuchni, za parę godzin ją chce obejrzeć i wyciągnąć kroplówkę.

-Dobrze!

Słyszę, jak drzwi trzaskają. Wiem, co ona myśli. Nic mnie to nie obchodzi. Jedyne co się teraz liczy to ona. Całuje jej czoło i szepczę jej do ucha.

-Kocham Cię skarbie, nie opuszczaj mnie.

Kazałem Timowi przynieść swojego laptopa. Usiadłem blisko łóżka i pracuje już od paru godzin. Co jakiś czas spoglądam na nią. Jest taka delikatna, taka niewinna.

-Dominik?

Odkładam laptopa pośpiesznie i siadam blisko niej.

-Tak to ja otwórz oczy Faith.

Jest! Tutaj jest moje kochanie. Kiedy jej oczy spoglądają w moje czuję, że mogę oddychać, czuję ulgę. Wykręcam numer Tima i mówię szybko.

-Wstała zawołaj Tess.

Spoglądam na Faith, oboje nic nie mówimy tylko spoglądamy na siebie. Po chwili wchodzi Tess, robię jej miejsce. I słyszę jak się pyta, Faith jak się czuje. Wyciąga jej kroplówkę i sprawdza tętno. Faith nadal nic nie mówi. Po chwili Tess, kończy i spogląda na mnie.

-Musi odpoczywać, ale też musi jeść i pić.

Kiwam jej głową na potwierdzenie i kiedy wychodzi mówię do Tima.

-Przynieś śniadanie, zje na balkonie!

Nagle słyszę jej cichy głos.

-Tylko jeśli ty zjesz ze mną.

Uśmiecham się na jej słowa. Moja mała wojowniczka. Moja mała silna żona. Kiwam głową do Tima na potwierdzenie i podchodzę do łóżka. Oboje nic nie mówimy tylko spoglądamy na siebie. Po chwili ona się odzywa niepewnie.

-Musimy porozmawiać. Proszę.

-Przy śniadaniu!

Ciche pukanie oznajmi, że Stella już przyszła. Podchodzę do Faith i spoglądam na nią. Zapomniałem, że jest naga owinięta tylko w ręcznik. Uśmiecham się i mówię.

-Poczekaj, przyniosę ci coś do ubrania- zanim odejdę spoglądam w jej oczy i mówię- Zjemy razem na tarasie.

-Dobrze.

Pomagam jej się ubrać i wyjść z łóżka. Jest taka krucha, jej drobne ciało prawie przelatuje przez moje dłonie. Kiedy ją do siebie przytulam. Słyszę cichy jęk z jej ust. Po czym jej ciało przylega tak idealnie do mojego. Sam łapię się na tym, iż wącham jej głowę i lekko całuje w nią.

Wychodzimy na taras, gdzie Stella właśnie kończy rozkładać nasze jedzenie. Pogoda dzisiaj jest naprawdę idealna. Pomagam jej usiąść i uśmiecham się do Stellie.

-Dziękuję Stella, to wszystko.

-Tak jest. Smacznego

Kiedy tylko Stella wychodzi, siadam przy niej i podaję jej sok pomarańczowy.

-Pij proszę.

Faith bierze szklankę ode mnie i nasze place się dotykają przechodzi mnie znajomy prąd. Spoglądam na nią i nakładam jej na talerz owoce i rogala.

-Dziękuję. A ty?

Uśmiecham się i nakładam sobie również. Jemy w ciszy. Wiem, że oboje nie wiemy jak zacząć rozmowę. Albo oboje się boimy ją zacząć. Po chwili ciszę przerywa ona. Odkłada miskę z owocami i spogląda mi w oczy.

-Dominik.

-Kate- widzę jak jej twarz się zmienia, kiedy słyszy swoje prawdziwe imię. Widzę załamanie i zauważam, że jest bliska łez.

-Proszę mów mi Faith.

-Dlaczego przecież masz na imię Kate!

Jej głowa opada i zauważam jej drżące dłonie oraz łzy płynące po policzku.

-Dobrze! A więc Faith! Mów.

-Ja muszę ci wszystko wytłumaczyć, wyjaśnić. Proszę uwierz mi, kiedy...

Nie daje jej dokończyć, czuję jak we mnie wzbierają emocje.

-Dlaczego mam ci wierzyć !

-Dominik proszę! Ja.

-Dosyć nic nie mów wiem wszystko. Jedz !

Faith spogląda na mnie widzę w jej oczach strach i rozpacz. Jej widok łamie mi serce, ale nie jestem pewny czy uda mi się jej wybaczyć. Nagle odzywa się łamiącym głosem.

-Co wiesz?

-Antonio powiedział mi o twojej zemście o planie, jaki mieliście! Wiem wszystko. Ale teraz jest to już nieważne- wstaję rzucam serwetkę na stół i mówię głośno- Wyprowadzamy się do Kalifornia, kupiłem tam nowy dom.

Widzę zaskoczenie na jej twarzy, po chwili słyszę jej cichy głos.

-Zabijesz mnie!?

Wybucham śmiechem, zbliżam się do jej twarzy. Kładę obie dłonie na oparciach krzesła. Spoglądam w jej oczy i mówię przez zaciśnięte usta.

-Nie zrobię tego, nawet jak bym mógł! Jesteś moją żoną!- Chcę dodaj i kocham cię ale nie jestem w stanie. 

Po czym prostuje się i wychodzę. Muszę ochłonąć. Przez moją głowę przelatuje teraz miliony myśli. Nie wiem, sam co mam robić. Po raz kolejny czuję się bezsilny i bezradny przez tę kobietę.

Zemsta- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz