Część 10- Dominik

14.5K 527 8
                                    

Czego nie mogą wskórać pieniądze i upór? Już po godzinie miałem na biurku bilet na dzisiejszy bal.

Siedzę cały dzień w biurze i kończę zaległą pracę. Nagle słyszę, jak ktoś puka.

-Wchodź!

W biurze pojawia się moja asystentka. Poznałem ją parę lat temu, kiedy jeszcze mojego ojca organizacja, bardziej zajmowała się prostytucją. Milly miała zaledwie dwadzieścia lat, kiedy uciekła z domu od matki narkomanki i ojczyma pijaka. Od pierwszej chwili widziałem, kiedy ją zauważyłem, że jest wojownikiem. Wiedziała, co ma robić, aby przeżyć, przetrwać. Po paru latach pracy w tym zawodzie. Kobiety umierają albo zostają zabite, ale nie ona Milly miała plan i widziała jak go zrealizować. Słuchała, zapisywała, a kiedy przyszedł czas. Wykorzystała informacje. Kiedy jedną z tych informacji był zamach na mojego ojca. Milly widziała, że lepiej będzie, jeśli przekaże wszystko mnie. Od tamtego dnia pracowała dla mnie, a kiedy dwa lata temu poprosiła mnie o zmianę pracy. Nie wahałem się ani chwili, zatrudniłem ją do pracy jako moja asystentka.

Spoglądam na tę drobną kobietkę, w idealnie dopasowanej sukience od znanego projektanta, oraz drogich butach na wysokim obcasie i włosach upiętych w kok i uśmiecham się, nikt by nie pomyślał, że ta kobieta jeszcze parę lat temu zarabiała, obciągając grubym mafiozom.

Uśmiecham się do niej i wskazuje fotel.

-Co tam Mills?

-Szefie mamy problem.

Po jej minie wnioskuję, że nie spodoba mi się to, co ma zamiar zaraz powiedzieć.

-A w sumie to mamy dwa problemy. Pierwszy to to, iż nasi ludzie nie znaleźli, kto mam jebie w zaopatrzeniu. Kolejna dostawa została podebrana. Dobrze, że nasz dostawca się nie spostrzegł.

-Zapłać ludziom na ulicy i niech się dowiedzą. Zawołaj Tima.

Milly wstaje i już kieruje się do wyjścia, kiedy ja przypominam sobie o dwóch sprawach.

-Milly mówiłaś dwie sprawy?

-Ah tak, nie obraź się szefie, ale kazałam poszukać informacji na temat Pani Faith Brand. To dziwne, ale nasi ludzie nic nie znaleźli. Oprócz informacji ogólnie dostępnych oczywiście.

Spoglądam na nią i mówię poważnym głosem takim, jaki ona już dobrze zna. Głosem, który mówi: SŁUCHAJ SIĘ.

-Zostaw to!

Milly tylko kiwa głową, na potwierdzenie spuszcza głowę i wychodzi.

Od miesiąca ktoś mi miesza w interesach. Jest sprytny, bo nie chwali się tym na mieście. Czym mnie zaskakuje. Od lat ludzie starają się przejąć nasze tereny. I od lat im się to nie udaje. To jak jest teraz, wydaje się dosyć dziwne. Będę musiał się temu przyjrzeć bliżej. Nie teraz, teraz mam ważniejsze sprawy. Muszę dopilnować kolejnych dostaw. Aby wszystko poszło, jak należy.

Swoją drogą zastanawiam się nad słowami Milly o Faith. Zazwyczaj moi ludzie odnajdywali najbardziej skrywane szkielety. A tu Milly mówi, że niczego się nie dowiedzieli. Może się myli i nie było czego się dowiadywać. Przecież też tak może być.

Moje myśli od razu idą do Faith. Jestem, tak zaskoczony tym iż byłem jej pierwszym. Nie mogę uwierzyć, że taka kobieta jak ona nie miała nikogo. To wywołuje jeszcze większy uśmiech i zadowolenie na mojej twarzy. Byłem jej pierwszym i jedynym. Od dzisiaj jest moja!

Widzę jej wahanie i rezerwę. Może dla niej to jest wszystko za szybko, ale kurwa dla mnie też to jest nowe. Nigdy wcześniej nie odczuwałem, tego, co czuję przy niej. Nawet jak jej nie ma przy mnie. Moje myśli krążą do niej. Cały czas zastanawiam się, co robi? Jak zakupy? Co to za koleżanka z nią jest?

Wiem, że zobaczę ja wieczorem, ale już jestem spragniony jej. Nawet to, w jaki sposób mi odmawia i jest uparta, sprawia, że pragnę jej jeszcze bardziej. Wiem, jedno nie dam za wygraną i już dzisiaj Faith będzie u mnie. Zabiorę ją zaraz po balu i przez najbliższe dni jej nie wypuszczę.

Z moich myśli wyrywa mnie pukanie. Do gabinetu wchodzi Tim.

-Szefie garnitur, o który prosiłeś.

Kładzie pokrowiec na wieszak i spogląda na mnie.

-Czy chłopaki pilnują Faith?

Kiedy tylko wyszedłem z jej apartamentu, kazałem Timowi zawołać dwóch zaufanych ludzi. Mają chodzić za nią cały dzień i pilnować, aż do momentu, kiedy już będzie ze mną.

-Tak szefie. Dostałem wiadomość, że obie panie już są po zakupach i jedzą lunch w restauracji na mieście.

Spoglądam na niego i widzę, że chce coś jeszcze powiedzieć.

-Co?

-Ona szefie wie. Nie wiem, jak się domyśliła. Chłopaki byli ostrożni, ale ona ich od razu wypatrzyła.

-Skąd ta pewność?

Tim uśmiecha się i mówi.

-Bo po dziesięciu minutach Pani Brand, kupiła sobie i im kawę.

Oboje z Timem się uśmiechamy. Moja mała zołza. Na bank mi to wypomni wieczorem. Kiwam ręką Timowi, że jest już wolny i piszę do niej wiadomość.

Jak tam Lunch?

D.G.


Po chwili mój telefon się rozświetla i z uśmiechem spoglądam na jej odpowiedź.

A co twoje chłopaki ci nie donieśli ?

F.

Odpisuję jej szybko.

Do wieczora kochanie


Nie bądź zła. Dbam o to, co moje!
D.G.


Nie ma odpowiedzi, odkładam telefon i przez resztę dnia staram się pracować.

****

Kiedy już jadę na galę, jestem dziwnie podekscytowany. Jak pierdolone dziecko w fabryce słodyczy, już się nie mogę doczekać, kiedy ją zobaczę.

Kiedy wysiadam, zauważam kamery i fotografów. Czerwony dywan i mnóstwo ludzi. Tego się nie spodziewałem. Nagle w tłumie odnajduję ją. Potrafię już ją odnaleźć wszędzie.

Spoglądam na jej piękne idealne ciało. W długiej złotej sukience. Która idealnie opina jej krągłości. Jej długie falowane włosy są zaczesane na jedną stronę. Na nogach ma złote szpilki i tego samego koloru torebkę. Wygląda pięknie jak bogini. Pozuje i uśmiecha się do fotografów. Jak by robiła to od zawsze. Muszę powiedzieć Milly, aby mi pokazała teczkę z jej informacjami. Nawet sam nie wiem, dokładnie kim jest. Skąd ma pieniądze. Bo po ubraniach i jej apartamencie wnioskuję, że nie należy do klasy niższej.

Kieruję się w jej kierunku, kiedy nagle zauważam jak, jakiś mężczyzna do niej podchodzi. Całuje ją w policzek, na co ona się uśmiecha i czerwieni. Po czym oboje, przytuleni odwracają się do fotografów i pozują jak jakaś pierdolona para zakochanych.

Co się kurwa tutaj dzieje!

Kim jest ten mężczyzna?

Nagle zauważam, że oboje wchodzą do środka muzeum i znikają. Stoję tak przez chwilę. Nie wiem, co się właśnie stało. Czy to jakiś chory żart? Czyż by ona miała mężczyznę?

Nie to jest niemożliwe! Ona jest MOJA!

I tylko moja!

Nagle czuję, jak ktoś szturcha mnie. Ponoszę głowę i zauważam oczy Tima.

-Co teraz szefie? Wchodzimy czy wracamy?

Wiem, że on widział to samo co ja. Stoję tak przez chwilę w milczeniu. Jeśli tam wejdę to, boję się, że mogę wywołać skandal. A przy tych reporterach i fotografach rozejdzie się to w pięć minut. Jeśli nie wejdę, tam to nie dowiem się, co się tutaj kurwa dzieje. Spoglądam z groźnym wyrazem na Tima i warczę.

-Trzymaj się blisko!

Po czym kieruję się do środka. W tle słyszę krzyki fotografów. Którzy proszą o zdjęcie. Wiedzą dobrze kim jestem. Jak całe to miasto. Na papierze moja forma, zajmuje się wszystkim, po trochu. Od budownictwa, klubów nocnych, firm handlowych po transport. Tyle że każdy wie, że rodzina Gambino jest również kojarzona z mafią.

Omijam ich bez żadnego komentarza czy zdjęcia. Wchodzę do środka i wzrokiem szukam tego, co mnie, najbardziej interesuje. Kiedy ją zauważam stoi obok grupki ludzi i uśmiecha się tak cudownie.

Obserwuję ją i kiedy już się lekko uspokajam, kieruję się w jej kierunku. Nagle słyszę, cichy głos Tima.

-Tylko spokojnie szefie.

Kątem oka spoglądam na niego i lekko się uśmiecham.

Jestem coraz bliżej niej i całe moje ciało aż się napina w oczekiwaniu. Tak bardzo pragnę ją dotknąć. Wziąć w ramiona i zabrać do siebie do domu, do mojego łóżka. Zauważam, że ten mężczyzna stoi bardzo blisko niej i kiedy już jestem na wyciągnięcie dłoni od nich. On kładzie swoje dłonie i mocno oplata jej biodra.

Staję jak wryty blisko nich. Nasze oczy się krzyżują i widzę zaskoczenie na jej twarzy, tak jak by nie zdawała sobie sprawy, że dzisiaj tutaj będę. W co ty kurwa grasz mała. Nagle słyszę jej słodki głos.

-Dominik.

-Faith!

Zemsta- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz