Część 6- Dominik

14.9K 582 11
                                    

Wredna nieposłuszna kobieta. Od pierwszej chwili, w której ją ujrzałem, wiedziałem, że jest inna.

Nie zabiegała o uwagę, nie pragnęła, abym poświęcał tylko i wyłącznie jej czas. Wręcz przeciwnie uciekła. Czym jeszcze bardziej mnie zafascynowała.

Kiedy wyszła z pokoju i obserwowałem ją, na parkiecie jak tańczy i się śmieje. Mój kutas reagował na nią jak na żadną inną.

Już po chwili miałem ochotę ja wyprowadzić z klubu, zabrać do siebie do łóżka i ubóstwiać całą noc. A tego padalca, który ją macał, miałem ochotę zajebać gołymi rękami.

I to jak zareagowała na mnie w samochodzie.

Ten pocałunek. Jeszcze nigdy nie czułem takiej namiętności, takiego żaru. Jej ciało tak cudownie do mnie lgnęło i reagował na każdą moją pieszczotę.

Całą noc o niej myślałem. O trzeciej podałem się, wstałem i poszedłem na siłownię. Potrzebowałem odreagować. Uspokoić moje myśli.

Z samego rana po prysznicu zadzwoniłem do swojej asystentki i kazałem jej wysłać bukiet najdroższych róż oraz list, który sam napisałem z prośbą o kolację.

Kiedy tylko w drzwiach pojawił się Tim, oznajmił mi, że Faith odmówiła, miałem ochotę rozjebać pierwszą osobę na swojej drodze. Po jego minie wiedziałem, że to nie wszystko.

Oznajmił mi, iż Faith nie była sama. Był u niej jakiś mężczyzna, a co gorsze Faith miała ranę na ramieniu. Tego było już kurwa za dużo. Nie jestem głupi, taka piękna kobieta na pewno ma kogoś. Jeśli ten ktoś ją krzywdzi, jest już po nim.

Wsiadłem do samochodu i pojechałem od razu do swojego brata. Wiedziałem, że on mi pomoże z tą małą złośnicą.

- Dominik co ty tu kurwa robisz tak wcześnie.

Spoglądam na zegarek i uśmiecham się do niego, po czym wchodzę do jego apartamentu.

- Jest już prawie 12-start. Poza tym mam sprawę. Więc lepiej nalej sobie mocnej kawy i obudź się natychmiast.

Łapię za jego telefon, który leży na stoliku i podaje mu.

Widzę zdziwienie na jego twarzy.

- Zadzwoń do Faith. Zapytaj się, co robi i umów się z nią na dzisiaj. Im szybciej, tym lepiej.

- Serio bracie! Budzisz mnie o świcie, abym zadzwonił do Faith. Sam kurwa nie możesz!?

Spoglądam na niego i po chwili zauważam, że Tomas już wie. Nie jestem w nastroju na zabawę ani na tłumaczenie się ze swoich poczynań.

Tomas unosi ręce w geście poddani i dzwoni.

Jadę właśnie do restauracji spotkać się z nią. Oddycham parę razy i próbuje się skupić na pracy. Kurwa nie mogę, czytam jednego maila już piąty raz.

Kiedy ją zauważam, wygląda tak pięknie i uroczo. Jej twarz zakrywa ogromny czarny kapelusz, na ramionach ma czarną marynarkę, mimo iż jest jak na Nowy Jork o tej porze ładna pogoda.

Widzę zaskoczenie na jej twarzy, kiedy zauważa, że to ja przyjechałem, a nie mój brat.
Nagle odzywa się do mnie z wyraźnym zaskoczeniem.

-Dominik! Co ty? -widzę jak, rozgląda się i po chwili dodaje- O nie ta mała podstępna wredota! Zabiję twojego brata!

-Nie gniewaj się na niego! Byłem z nim, kiedy do ciebie dzwonił. Wypadło mu coś ważnego. A ja nie mogłem pozwolić, abyś siedziała tutaj sama.

Po jej zachowaniu wolę nie ryzykować i nie mówić jej prawdy. W myślach błagam, sam siebie, abym był spokojny, mówię najbardziej opanowany głosem, jaki potrafię.

-Ściągnij marynarkę!

OK jednak nie potrafię być opanowany, jeśli chodzi o tę kobietę.
Faith uśmiecha się i słodziutko odpowiada, trzepocząc swoimi długimi czarnymi rzęsami.

-Dlaczego nie lubisz Armaniego?

Czuje wściekłość i mam wyjebane na to, gdzie obecnie jesteśmy. Uderzam w stół, na co ona aż podskakuje, a ludzie w restauracji odwracają się na nas z zaciekawieniem.

-Nie igraj ze mną Faith! Ściągaj ją natychmiast albo ja to zrobię.

Ona chyba myśli, że ja żartuję sobie. Zerwałbym z niej tą pierdolona marynarkę, nie patrząc na nikogo tutaj i w sumie nawet nie tylko marynarkę, na tę myśl mój kutas lekko się porusza.

-Już ! Nie ma zamiaru się powtarzać!

Po chwili ona spogląda na mnie i łapię za marynarkę, po czym mówi cichym seksownym głosem.

-Już dobrze! Tylko mi tutaj nie urządzaj scen, ja lubię tutaj przychodzić.

Kiedy zauważam krew na jej ramieniu, nie jestem w stanie już dłużej się opanowywać. Wstaje gwałtownie, przez co krzesło, na którym siedziałem, upada z hukiem. Wszyscy na nas patrzą, ale mam na to wyjebane.

Muszę stąd wyjść, dłużej tutaj nie wytrzymam.

-Ubieraj marynarkę!

W samochodzie każe Timowi zadzwonić do Tess. Jest to mój osobisty lekarz, który za odpowiednią kasę nie zadaje pytań i to mi właśnie odpowiada.

******

Siedzę w biurze i staram się skupić nad nowymi kontraktami, które dostałem już wczoraj. Na pierwszym miejscu była dla mnie praca. Zawsze praca. Mój ojciec osiągnął wiele, ale to ja zwiększyłem nasz majątek pięciokrotnie. W przeciągu zaledwie dwóch lat od przejęcia interesów. A teraz na poczcie mam parę nieodpisanych mail i dwa kontrakty, które muszę przejrzeć. Zamiast skupić się na tym, ja czekam aż Tess, skończy opatrywać Faith i dowiem się, kim jest ten skurwiel, który jej to zrobił.

Kiedy tylko słyszę, jak Tim puka, czuję już jej obecność. Całe moje ciało się napina w oczekiwaniu. Podnoszę głowę i nasze oczy się spotykają. Kurwa ta kobieta będzie moją zgubą.

****

Właśnie kończę spotkanie z jednym z inwestorów. Kiedy tylko się z nim żegnam moje myśli od razu, biegną do Faith. Ten, pocałunek w moim biurze wywołał jeszcze większy zamęt w moje głowie niż wcześniej. Gdyby nie Tim już dawno ona by była moja. Wiem, że i tak będzie. Wczoraj wysłałem samochód po nią, ale nie odebrała. Dzisiaj nie podaruję jej.

Nagle słyszę pukanie i do gabinetu wchodzi Tim. Po jego minie już wiem, że nie będę zadowolony.

-Mów!

-Szefie. Wybacz, ale zgubiliśmy ją.

Wstaję i podchodzę do niego.

-Jak to kurwa zgubiliście!

Tim spuszcza głowę i mówi po chwili.

-Wybacz szefie, ale to wyglądało, jak by ona wiedziała, że ją śledzimy. Wyszła z apartamentu, wsiadła do taksówki, przejechała parę przecznic, po czym wyszła, zmieniła taksówkę jeszcze dwa razy, aż nagle zniknęła w metrze.

Siadam przy biurku i spoglądam na Tima. Wiem, że jest dobrym pracownikiem, pracuje dla mnie już od siedmiu lat. Nigdy mnie nie zawiódł. Ani razu. Aż do dzisiaj.

-Mówię ci szefie. To było dziwne. Wybacz.

Podnoszę dłoń i mówię do niego, już spokojnym głosem.

-Nie przejmuj się. Zawołaj Milly.

Kiedy tylko moja asystentka wchodzi do biura, informuję ją, aby odwołała wszystkie moje spotkania z dzisiaj. Muszę zobaczyć się z Faith. Po minie Milly wiem, że jest równie mocno tym zaskoczona co ja sam. Nigdy przedtem nie odwoływałem spotkań, a już na pewno nie parę godzin przed nimi. Wiem, że muszę się z nią zobaczyć.

Wsiadam do samochodu i wybieram jej numer. Od razu przekierowuje mnie na pocztę. Próbuję jeszcze parę razy, ale za każdym razem jest to samo.

-Gdzie ty kurwa jesteś Faith!

___________

Bo tak ładnie prosiliście, o punkt widzenia Dominika mam nadzieję, że się podoba ;)

Zemsta- ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz