Rozdział 3

1.3K 134 142
                                    

Jeżeli możecie piszcie, gdy widzicie błąd ortograficzny. Ostatnio czytałam fragment mojego przetłumaczonego rozdziału i po zobaczeniu tam słowa "poraliżujące" normalnie zporaliżowało mnie z wrażenia.
--------------------------------------------------------------------------

"Mamo, już mówiłem ci, że nic mi nie jest." zaśmiał się Hawks.

Był późny wieczór i ulice prawie puste, gdy szedł wzdłuż nich. Ubrany właśnie w zwykłe ciuchy i  starając się bardzo żeby nie kuleć. Niektórzy ludzie jednak wciąż patrzeli na niego kątem oka, gdy obok nich przechodził, ale prawdopodobnie ma to więcej w związku z jego podbitym okiem. Oba, ból w jego udzie i ozdoba na twarzy są prezentami od złoczyńcy, z którym walczył wcześniej tego samego dnia.

Nie było to nic poważnego i lekarz, który jako pierwszy go przebadał stwierdził to samo, tylko parę zadrapań i siniaków. Nic wielkiego, ale wystarczająco żeby sprawić by jego mama, która właśnie oglądała wiadomości, zaczęła się zamartwiać.

Hawks wie, że wiele osób uważało by zamartwianie się jego mamy za denerwujące i problematyczne, ale on sam sądzi, że to słodkie. Wie, że poszczęściło mu się z rodzicami, pewnie też dlatego nigdy nie czuł potrzeby przechodzenia przez 'buntowniczy' etap. Chociaż, jego ojciec zawsze nazywał go małym buntownikiem.

"Wciąż jednak, uderzyła cie całkiem mocno!" powiedziała jego mama. "Jesteś pewien, że nie chcesz żebym zajrzała? Mogłabym ci coś ugotować albo chociaż przynieść jakieś jedzenie!"

"Jestem pewny mamo," odparł Hawks. "I tak zjadłbym mrożoną pizze nie ważne czy mam podbite oko czy nie."

To kłamstwo, pewnie znów zamówi ryż z curry w swojej ulubionej budce, ale to wystarczy żeby podnieść jego mamie ciśnienie.

"O tym właśnie mówię, chłopcze!" westchnęła. "Okej, w takim razie zjem moje domowej roboty yakitori z twoją siostrą, co innego mogę zrobić?"

Hawks uśmiechnął się do siebie, potrafi rozpoznać przynętę jak już ją usłyszy. Nie bierze jej jednak, jest już za późno, a poza tym nie chce żeby jego mama z siostrą podróżowały nocą przez miasto.

"Smacznego," powiedział. "Zadzwonię później, mamo."

"Papatki skarbie!" zawołała śpiewająco i rozłączyła się.

W samą porę, Hawks właśnie stanął na przeciw Dancing Beans. Patrząc się przez okna wygląda na to, że jedynie kilka osób znajduje się w środku. Ayane siedzi przy stoliku będącego najbliżej lady, pijąc z kubka i przeglądając coś w telefonie.

Kiedy Hawks otwiera drzwi podnosi wzrok i uśmiecha się widząc jego. Wtedy wstaje i chowając swój telefon to tylnej kieszeni wraca by ustać za ladą. "Hej tam!"

"Hej," uśmiechnął się Hawks i zaraz grymasi, gdy czuje jak ból przeszywa jego twarz.

"Wyglądasz paskudnie," stwierdza, odruchowo zaczynając już robić jego zamówienie.

"Powinnaś była zobaczyć tego drugiego," odparł.

Spojrzał na niego, następnie rozejrzała się w okół by upewnić się, że nie nikogo w pobliżu i puszcza do niego oczko. "Już widziałam. To było w telewizji, Hawks."

"To właśnie w ten sposób sekretne tożsamości bohaterów wychodzą na światło dzienne?" zapytał sztucznie zszokowany Hawks kładąc sobie dłoń na klatce, "Ciekawscy barmani, którzy są zbyt mądrzy by dać się oszukać?"

"No ba," Ayane puściła do niego oczko.

Na chwilę zapadła komfortowa cisza i Hawks raz jeszcze rozgląda się po kawiarence. Jego oczy zatrzymują się na miejscu w rogu, gdzie parę dni temu siedział z Dabim.

...Where stories live. Discover now