The Truth

1.1K 60 13
                                    

- Halo my dear Aspen Morgan, wszystko w porządku? - Harry najwidoczniej bardzo przejął się moją reakcją. Już od kilku minut stałam w kompletnej ciszy opierając się o ścianę salonu, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Brunet zmarszczył brwi, odłożył gitarę na bok i podszedł do mnie z bardzo zatroskaną miną.

- Ziemia do Aspen? Powiedz coś proszę, zaczynam się niepokoić... - Wyszeptał, kiedy stał już tylko metr odemnie.

- Pamiętam tą piosenkę, Harry. - Udało mi się w końcu wydusić z siebie kilka słów. Zwróciłam również uwagę na coś, co szczególnie ukuło mnie w serce.

My dear Aspen Morgan.

Od śmierci taty nie słyszałam tych słów od nikogo. W ustach Harrego brzmiały tak naturalnie, troskliwie... Znów poczułam, jak kolana uginają się pod moim ciężarem. Złapałam instynktownie ramię Harrego, aby nie stracić równowagi. Mięśnie chłopaka napięły się natychmiastowo. Wziął mnie pod ramię i delikatnie usadził na kanapie.

- Mówiłem Ci, że jeden spacer ci wystarczy na dziś. Ale ty mnie nie słuchasz, jak zwykle. - Rzucił lekko chłopak, niosąc szklankę z wodą dla mnie. Wypiłam całą jej zawartość na raz, po czym odstawiłam na stolik obok kanapy.

- Dziękuje, Harold. Chyba masz racje, świeże powietrze trochę mi zaszkodziło.- Powiedziałam do niego z ironią. Chłopak wysłał mi blady uśmiech i usiadł na kanapie naprzeciwko mnie, zapisując coś w notatniku.

- Tylko ty mnie tak nazywałaś, wiesz? - Odezwał się po chwili milczenia, na co zmarszczyłam brwi, nie wiedząc do końca o co mu chodzi. - Harold. Wiem, że wymyśliła to Gemma. - Uśmiechnęłam się na wspomnienie kochanej siostry Harrego. - Ale tylko ty tak do mnie mówiłaś.

Jego zielone tęczówki przeszywały mnie na wylot. Harry patrzył w moje oczy, jego spojrzenie znów było łagodne i pełne zrozumienia. Cała złość i zdenerwowanie uleciało z niego podczas mojej nieobecności, pozostawiając błogi spokój.

Zastanawiałam się, co siedzi w jego głowie. Co o mnie myśli? Jak się czuje z tym, co stworzył między nami? Tym, co MY stworzyliśmy? Czy to tylko ja, i wszystko tak naprawdę dzieje się w mojej głowie..?

Spojrzałam na jego twarz, którą znałam na pamięć. Nie wiedziałam jak to się dzieje, ale w jednej chwili sama jego obecność powodowała przyspieszone bicie mojego serca, a w innej jedno spojrzenie Harrego wystarczyło, abym zapomniała o wszystkim co działo się wokół nas i odnalazła spokój w jego oczach.

- Zagrasz mi coś? - Brawo, Aspen, gratulacje. Może choć raz mogłabyś najpierw pomyśleć, a potem dopiero się odzywać? Czy to aż tak trudne? Harry uniósł delikatnie lewą brew, posyłając mi pytające spojrzenie. Podniósł się z kanapy chwytając gitarę, jednak ku mojemu zaskoczeniu i niezadowoleniu, schował ją do bordowego futerału.

- Jutro będziesz miała okazje mnie usłyszeć, nie chcę ci psuć niespodzianki. - Brunet puścił mi oczko, po czym usiadł obok mnie, w bezpiecznej odległości. Czy ktoś mógłby powiedzieć mi, o czym on mówi?

- Co masz na myśli? - Odezwałam się w końcu po chwili zastanowienia. - Przecież mówiłam Ci, że jutro od rana mam próby w teatrze, nie będę miała czasu...

- Tak wiem Aspen, mówiłaś. Jednak i tak mam cichą nadzieje, że jednak uda ci się znaleźć wieczorem chociaż godzinkę i przyjść na mój koncert. - Harry uśmiechnął się szeroko, wyciągając zza pleców 2 kolorowe bilety. Wręczył mi je, nie przestając się uśmiechać. - Możesz wziąć kogoś ze sobą, nawet twojego chłopaka, André czy jak mu tam.

- Narzeczonego Harry, narzeczonego. - Poprawiłam go, na co przewrócił oczami. - Niestety André wraca dopiero w sobotę. Dzwonił do mnie jak byłam na spacerze, podobno coś się przesunęło i musi zostać w Bordeaux dzień dłużej...

Watermelon Sugar // H.S. •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz