The Palace

1.3K 50 21
                                    



Resztę spaceru odbyliśmy w ciszy. Zauważyłam, że chłopak wcale nie był zainteresowany historią pałacu i ogrodu, które tak kochałam, więc przestałam o nich mówić. Cisza pomiędzy mną a Harrym nie była jednak męcząca ani niezręczna. Obydwoje byliśmy pogrążeni we własnych myślach, przy okazji podziwiając piękno otaczającej nas przyrody.

Moje myśli krążyły wokół pewnego bruneta. Wysoki, zielonooki i niesamowicie przystojny z twarzą anioła. Harry szedł ze mną ramię w ramię, a ciszę między nami mącił jedynie szum wody i nasze kroki, oraz od czasu do czasu mijające nas grupki turystów.

Kątem oka zerkałam na niego co chwile. Na jego szerokie ramiona, przyodziane w bardzo stylowy płaszcz w kolorze butelkowej zieleni. Długie nogi, duże, męskie dłonie. Zarost na twarzy, który całkowicie pozbawiał go chłopięcego wyglądu, jaki zawsze mi się z nim kojarzył. Patrzyłam na niego ukradkiem, a moja cierpliwość sięgała zenitu. Chciałam wreszcie zacząć rozmowę, którą wcześniej czy później musieliśmy przeprowadzić.

Dlaczego zadzwonił do mnie tamtego wieczoru?

Dlaczego akurat teraz chciał się spotkać?

[...] Cieszę się, że tu z tobą jestem Aspen, po prostu.

Dlaczego..?

Harry się zatrzymał. Nie odezwał się słowem, jedynie złapał delikatnie moje przedramię, abym stanęła obok niego. Spojrzałam na bruneta, którego wzrok był pozbawiony emocji, nic nowego. Jedynie jego mimika wyrażała jakby... zdenerwowanie?

Harry Styles był zdenerwowany?

- Możemy na chwilę usiąść? - W końcu wydusił z siebie, na co kiwnęła głową. Podeszłam do najbliżej ławki, wykonanej z drewna i pomalowanej na biało, a chłopak usiadł obok mnie. Rozpiął guziki swojego płaszcza i poluzował kolorową apaszkę.

On naprawdę był zdenerwowany. Widziałam, jak robi mu się gorąco. Nie patrzył w moją stronę, tylko przed siebie. Znów tonął w swoich myślach, nie wiem już który raz tego dnia. Odetchnęłam głęboko, i również spojrzałam w miejsce, które obserwował brunet. Basen naprzeciwko nas był jednym z mniejszych w ogrodach. Cała alejka w której się znajdowaliśmy była całkiem przeciętna, niewyróżniająca się niczym szczególnym wśród innych, oprócz jednej rzeczy. Na środku stała fontanna. Wyjątkowa fontanna. Im dłużej przyglądałam się pozłacanej rzeźbie, tym bardziej zapierała mi dech w piersiach.

- Jesteś szczęśliwa? - Na dźwięk głosu Harrego aż podskoczyłam. Mimo, że wiedziałam o jego obecności obok, zaskoczył mnie. Odwróciłam się w jego stronę i znów spojrzałam w te hipnotyzujące tęczówki.

Czy byłam szczęśliwa?

Odpowiedź wydawała się oczywista. Czego mi do tego szczęścia brakowało? Miałam mieszkanie, świetną pracę, która była moją pasją i narzeczonego, który skoczyłby za mną w ogień. Dlaczego więc nie odpowiedziałam mu na tak proste pytanie?

- Chyba jestem. - Wydusiłam w końcu z siebie. Harry zmarszczył brwi , widocznie niezadowolony z mojej odpowiedzi.

-Chyba? - Mruknął, w końcu odrywając odemnie swoje spojrzenie, które z niewiadomych przyczyn stawało się już dla mnie męczące. Chyba? Podniosłam brwi do góry i cicho westchnęłam. Doskonale zdawałam sobie sprawę, dlaczego byłam chyba szczęśliwa. Wiedziałam, czego mi w życiu brakowało. A raczej kogo.

- Dlaczego chciałaś się spotkać, Harry? - Cholera, nie chciałam go o to pytać. To zdanie wypłynęło z moich ust, zanim je przemyślałam. Brunet spojrzał na mnie kątem oka. Widziałam jednak, że wcale go nie zaskoczyłam swoim pytaniem. Wcześniej czy później musiałam je w końcu zadać, a on doskonale o tym wiedział. Przeczesał swoje gęste loki dłońmi i opadł na oparcie naszej ławki.

Watermelon Sugar // H.S. •Where stories live. Discover now