27.

1.2K 37 5
                                    

Właśnie wstałam, rozejrzałam się po pokoju i nie było Kacpra. Ciekawiło mnie to ale postanowiłam się dzisiaj lenić. Poleżałam jeszcze chwilę i przeglądam instagrama. Kiedy do mojego pokoju wbiła Lexy z Marcinem. Trzymali tort, nagrywali i śpiewali mi sto lat. Cieszyłam się, że przynajmniej oni nie zapomnieli o moich urodzinach. 

L - STO LAT! STO LAT! 
J - Nie wierzę 
M - To uwierz 
J - Myślałam, że wszyscy zapomnieliście a tu taka niespodzianka. 
M - Ja bym zapomniał moja psiapsióło? 
J - No nie. A widzieliście Kacpra? 
L - A nie ma go w domu? 
J - No właśnie nie ma 
M - Dziwne. Dobra chodź na dół, zjemy śniadanie i pogadamy oglądając jakieś seriale. 
J - Luzik Arbuzik 
L - Jestem za! 

Zeszliśmy na dół a tam czekało moje ulubione śniadanie, czyli naleśniki. Uwielbiam je a szczególnie te co robi Marcin. Zawsze wychodzą mu idealnie. Ale cały czas mnie zastanawiało gdzie się podziewa Kacper. Po śniadaniu razem z Marcinem i Lexy oglądaliśmy seriale, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam nabrała mnie ochota na słodycze ale przecież nie mogę. Ta cukrzyca doprowadzi mnie do szału. Ale skoro już wstałam postanowiłam zadzwonić do Adama. Rozmawialiśmy dobre 30 minut a potem zadzwoniła do mnie mama i złożyła życzenia. Widziałam też, że dużo osób wstawiło na instagrama zdjęcia ze mną i życzenia w opisie. Odpisałam na nie wszystkie i leżałam tak w łóżku oglądając seriale na Netflixie. Ale mój spokój przerwało pukanie do drzwi od domu. A, że nikogo nie było musiałam wstać i iść otworzyć. Otwarłam je i zobaczyłam ślicznego pieska. 

J - Jejku, co ty tu robisz? Tak kompletnie sam? O masz obroże. 

Na obroży pisało: MAM NA IMIĘ DABBIE I MOJĄ WŁAŚCICIELKĄ JEST JULIA KOSTERA a z drugiej strony pisał nasz adres zamieszkania i mój numer. 

J - Nic z tego nie rozumiem. 
K - To ja ci zaraz powiem 
J - Myślałam, że już nie przyjedziesz dzisiaj 
K - Spokojnie nie zapomniałem, ale musiałem odebrać tego małego łobuza 
J - To jest mój pies? 
K - Nasz wspólny. Takiego prezentu się nie spodziewałaś nie? 
J - No masz rację, zaskoczyłeś mnie . 
K - O to chodziło. A to jeszcze nie koniec niespodzianek. Proszę bardzo 
J - Jakie piękne i jakie wielkie. Dziękuję bardzo 
K - A proszę bardzo. 
J - Ale Kacper my nie mamy nic dla Dabbie
K - Spokojnie pomyślałem i kupiłem wszystko. 
J - To teraz to przynieś 
K - Się robi szefowo. A i właśnie o 19 jedziemy na kolację do naszej restauracji. 
J - Dobrze, będę gotowa 

Do 17 oglądaliśmy filmy i bawiliśmy się z Dabbie. Od razu pokochałam tego psiaka. Jest po prostu cudowny. Kacper nadal się z nią bawił a ja szykowałam się na randkę z moim ukochanym chłopakiem. Ten prezent był trafiony w dziesiątkę. Wiedział, że chciałam kupić takiego pieska. Wiele razy mu go pokazywałam, ale nigdy nie miałam czasu na ogarnięcie tego. Ale skoro on miał, to zrobił dla mnie najlepszą rzecz na świecie. Wyręczył mnie w zakupie pieska z czego bardzo się cieszę. Ogarnęłam się i byłam już gotowa do wyjścia. Ubrałam czarną długą sukienkę w odkrytymi ramionami i pomalowałam się trochę mocniej, żeby pasowało do sukienki. A mój ukochany miał na sobie czarny garnitur i lakierki. Wyglądaliśmy bardzo ładnie. Nasz piesek został z Lexy i Marcinem, którzy siedzieli dzisiaj wyjątkowo w domu. Pojechaliśmy na miejsce, a po drodze rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wspominaliśmy trochę dawne czasy. Usiedliśmy do stolika a ja dostałam kolejne kwiaty, również róże. Rozmawialiśmy z Kacprem aż Kacper wstał i podszedł do mnie od tyłu. Nie obracałam się, ale poczułam, że zakłada mi coś na szyję. Był to naszyjnik z moim imieniem. Sama chciałam go sobie kupić niedawno, bo ten stary co dostałam od Alana rok temu zgubiłam w szpitalu. Dokończyliśmy jedzenie i pojechaliśmy do domu. Czułam, że zasypiam ale chciałam spędzić z Kacprem jak najwięcej czasu. Podczas gdy miłej chwili w naszym pokoju, wstał i podszedł do swojej szafki nocnej. Wyciągnął z niej 2 bilety lotnicze na wycieczkę w Alpy. 

K - Jeszcze jeden mały prezent.
J - Kacper za dużo tego 
K - Ten jest inny niż tamte, zobacz sama 
J - Wykupiłeś dla nas wycieczkę w Alpy? 
K - Dokładnie tak i to na 5 dni. Musisz wziąć ubrania zimowe, takie na narty. 
J - Oczywiście, że wezmę.

Całowaliśmy się a co się działo dalej już wam nie powiem. Rano obudziło mnie szczekanie. Podniosłam głowę i spojrzałam na podłogę a tam siedziała mała kuleczka. To była Dabbie. Wzięłam ją na łóżko i się z nią bawiłam, aż wstał Kacper pocałował mnie jak zawsze rano i zaczął się bawić z naszym pieskiem a ja poszłam na dół zrobić śniadanie dla wszystkich. Po 20 minutach zeszli na dół i zaczęliśmy jeść wspólnie, przy tym rozmawiając i śmiejąc się. Kacper posprzątał a ja poszłam się ogarnąć i później pakować zarówno siebie jak i Kacpra. Cieszyłam się na ten wyjazd bardzo. 

Wieczór 

Zaraz wyjeżdżamy na lotnisko i lecimy w Alpy. Widzę, że Kacper jest jakiś poddenerwowany, ale nie wiem z jakiego powodu. No cóż, pewnie dowiem się na miejscu. 

Team X - nowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz