Rozdział Szesnasty

152 10 2
                                    

- Ale jak to, kurna nie żyje? - pytam, nadal niedowierzając. 

- Znaleźliśmy jego martwe ciało w łóżku. To znaczy martwe według naszych medyków. Wezwaliśmy ich bo nie chciał się obudzić. Sekcja zwłok ustali przyczynę śmierci - wyjaśnił Georgij.

Zasłaniam usta ręką i nieudolnie staram się nie trząść. Tak bardzo chcę, by ktoś mnie teraz objął, powiedział, że wszystko będzie dobrze i że to zwykły żart. Pomimo małego kontaktu między nami, przez ostatnie parę tygodni zdążyłem przywiązać się do całego zespołu, a Yuuri nie stanowił wyjątku. Wczoraj jeszcze śmiał się razem z nami podczas gry, opowiadał ciekawe historie z życia. A teraz? Na tym ma się skończyć nasza wesoła, rodzinna atmosfera wieczorami?

- Posłuchajcie! - z zamyślenia wyrwał mnie bardziej surowy niż zwykle, głos Viktora. - Katsuki nie żyje i musimy się pogodzić z tym faktem. Życie ludzkie jest kruche, a śmierć nieunikniona. Dlatego też macie trzymać się na baczności, by nie zdechnąć tak szybko. Sala, powiadom rodzinę Yuuriego oraz po otrzymaniu wyników autopsji sporządź raport. Mila i Jean, wam powierzam wam przygotowania do potajemnego pogrzebu, wliczając w to zaproszenie gości oraz ochronę całej ceremonii. Reszta grupy nadal zajmuje się śledztwem, ponieważ jeśli pozwolimy sobie na chwilę słabości, morderca to wykorzysta. Do roboty.

Po skończonym monologu Viktora, wszyscy zabierają się do wyznaczonej pracy, włączając w to mnie i Bekę.

- Jurij, chodźmy jeszcze raz na miejsce przestępstwa - zarządza Beka, po czym we dwójkę idziemy się szykować.

- Ej, Otya... Po co ty właściwie chcesz znowu tam iść? - pytam się, uzupełniając magazynek swojego pistoletu, po czym chowam go do wewnętrznej kieszeni bluzy.

- Jakby to powiedzieć - zaczyna. - Mam przeczucie.

Wzdycham z dezaprobatą i kierujemy się do wyjścia. Jest zwykły dzień, słońce świeci, śnieg leży, a mi marzną palce, bo nie wziąłem rękawiczek. Tak, wiem, wychodzenie zimą w Rosji bez rękawiczek to samobójstwo, ale co ja poradzę. Ostatnie miejsce zbrodni - lodowisko - jest położone około trzysta metrów od naszej kryjówki, o ile tak to można nazwać. Owe lodowisko jest własnością Petersburskiej Szkoły Łyżwiarstwa Figurowego, co oznacza, że bez sprawdzania tożsamości ofiary, można wywnioskować, że uczęszczała ona do tej szkoły, lub była w niej nauczycielem. 

Okazało się, że zabita została czternastoletnia Yayoi Yuki, dziewczyna pochodzenia japońskiego, która przeprowadziła się do Rosji, by rozwijać się w łyżwiarstwie. Motywy morderstwa nieznane, została zastrzelona przy pomocy pistoletu Beretta o kalibrze 9 około godziny 17 we wtorek. W tym czasie jej klasa była po lekcjach i wszystkich treningach, więc Yayoi najprawdopodobniej chciała doszlifować program na najbliższe zawody.

Wchodzimy do budynku szkoły i od razu kierujemy się do recepcji. 

- Czego tu chcecie? - pyta starsza pani za ladą. No tak, dla niej jesteśmy tylko idiotami z zewnątrz, przychodzącymi w trakcie lekcji. 

- Jesteśmy z policji. Zajmujemy się sprawą morderstw w Petersburgu. Otabek Altin - mówi brunet, pokazując swoją legitymację. - Ten obok mnie to Jurij.

Kobieta pokazuje ręką, że możemy iść, więc kierujemy się do wejścia na lód. Wchodzimy do hali z lodowiskiem. Zimno znów przeszywa mnie na wylot. Wchodzimy na zamarzniętą wodę, przechodząc pod żółtymi taśmami. Na środku lodowiska nadal znajduje się czerwona plama, która już zdążyła zaschnąć. 

- Padnij! - krzyczy po chwili Otabek, przewracając mnie na lód. Po chwili słychać huk, a przez zaciśnięte powieki nadal widać światło. Po chwili otwieram oczy i widzę stojącego Altina z wyciągniętym pistoletem.

Sam wstaję, i pomimo trudności z utrzymaniem równowagi sam wyciągam broń. Słyszę strzał, krzyk. Obracam się w stronę Otyi i widzę, że jego biała koszulka przesiąka krwią na brzuchu.

- Wątroba... cholera! - krzyczę i widząc zamaskowanego mężczyznę z bronią, strzelam w jego kierunku. Pada najprawdopodobniej martwy, a ja zajmuję się rannym Beką.

Schodzę z nim z lodowiska i kładę go na podłodze. Półprzytomny pyta:

- On nie żyje, prawda? 

Przytakuję. Po chwili czuję jak ktoś uderza mnie z otwartej dłoni w lewy policzek. No dobra, nie ktoś, tylko Otabek. Patrzę na niego zdezorientowany.

- Idioto! Mogliśmy go przesłuchać, ustalić, czemu do nas strzelał i w ogóle czemu jest na miejscu zbrodni! Teraz to przepadło, rozumiesz!? - mówi. Jednak po chwili słyszymy kolejny strzał. 

Strzał, po którym wstrzymuję oddech. Strzał, po którym krew podchodzi mi do gardła. Strzał, po  którym padam na zdezorientowanego i przestraszonego Bekę. Będąc jeszcze świadomym, słyszę strzały i krzyki, mówiące "Jurij! Jurij, trzymaj się! Proszę, nie umieraj! Jurij ja cię...". Potem nastaje ciemność i cisza. Czy to tu przyjdzie mi zakończyć żywot?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Reset | OtaYuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz